Sosnowa, u nas zawsze dzieje się szybko niestety

Ale życie nie znosi próżni - jak pisałam na fb Araya jest plasterkiem i nasze serducha

Porcello, coś nie mogę się zebrać, ale zdjęcia będą... Jeśli chodzi o stadło - 10.08 mieliśmy kontrolne usg i wizytę - po zapaleniu pęcherza, trzustki, wątroby i jelit zostały tylko ślady (te już będą na for ever), trochę jeszcze pani dr. świecił tłuszcz wokół jelit, ale odstawiliśmy antybiotyk, bo boby nie halo. Dalej są dalekie od doskonałości, ale powoli mam nadzieję dojdą do normy - nie ma bata, żeby po prawie 3 miesiącach antybiotyku układ pokarmowy funkcjonował normalnie.... Slayer dostaje i tak dużo leków już na zawsze (choć na razie na kilka dni odstawiłam mu wszystko poza probiotykiem, niech brzuszek mu trochę odpocznie). Żeby nie było jakoś bardzo kolorowo - na poprzedniej wizycie dr Agata wymacała powiększony płat tarczycy, więc teraz przy usg zrobiliśmy też tarczycę. Faktycznie lewy jest powiększony, ale bez śladów zmian chorobowych, więc kontrola za 2-3 miesiące. Obie świnie żarte niemiłosiernie (waga z niedzieli - Araya 924 (powoli wygląda jak beza, już miała okrągły zadek, jak do nas przyjechała, ale teraz ma jeszcze okrąglejszy), Slayer 948 - wreszcie nie sterczą mu kości miednicy

. Tworzą całkiem zgrany duet - nie zawsze leżą razem, ale bardzo często, przytulone pyszczkami, numer z kładzeniem się na zadku (tak, jak było z Ozzy) Slayerowi nie wychodzi, bo to absolutnie święta część Arayi - strasznie się wkurza, albo jojczy tak, że nie wiesz, czy świnię mordują, czy jakieś inne nieszczęście się dzieje! Natomiast nigdy nie miałam tak rozdartych pyszczków - nie wiem, które głośniejsze, ale przychodzą określone godziny i nie można obok nich przejść spokojnie. TŻ w sobotę stwierdził, że to nienormalne, żeby we własnym domu trzeba było chodzić na paluszkach, zwłaszcza do kuchni i że nie może sobie w spokoju zrobić kolacji

Prowodyrką jest Araya, ale Slayer jej nie ustępuje w kwikach, drze się na wyższych tonach, więc chyba jego bardziej słychać. I jeszcze jeden pozytyw - Porcella wie, co się u nas działo, jak nie udało się łączenie z Wicherkiem, bo wisiałam z Nią na telefonie (w telegraficznym skrócie - rozwód wisiał w powietrzu), a po ostatnie wizycie u weta TŻ stwierdził, że gdybym nie przywiozła Arayi, to Slayera już by nie było...