Zaraz będę sprzątać klatkę, ale na razie wszyscy odpoczywają po wczorajszej ,,wycieczce"
Apetyt dopisuje, leki podane, świnki wczoraj wymiziane i dzisiaj też będą przytulaski. Czuję taką ulgę, że mamy kardiologa za sobą i że tym nie trzeba się póki co martwić...
Shaggy mi podgryzał drzwi od 4 rano, bo uznał że jest bardzo głodny i ziółka nie starczyły, więc znowu hałasował i dopiero warzywa zaspokoiły

Lucky za to grzecznie czekał i patrzył spod łóżeczka, jak mu idzie, więc cieszę się, że mam znów tego ,,starego" Shaggusia. I uroczego Luckyego!
On jeszcze pokaże wszystkim jak się tu walczy, mówię wam
