
We wtorek zabrałam ją do kardiologa, bo charczała i leciała z wagi. Serce ok, świnka zdrowa. W czwartek zrobiła się zimna. Umarła na moich rękach. Jej mama, która ma chore serce, ostatnio była w ciężkim stanie. Tak ciężkim, że byłam przygotowana, że to ostatnie chwile razem. Jednak kryzys minął. Eleni nigdy nie chorowała. Przypuszczam, że to nowotwór płuc, tak jak u Rati, która niedawno odeszła. Mam nadzieję, że nie cierpiała

Eleni to skinka, która u mnie przyszła na świat. Byłam przy jej urodzeniu, odeszła na moich rękach

Jest mi tak przykro. Nie mogłam się zabrać, aby napisać o jej odejściu.
Żegnaj maleńka

