No to po kolei.
Z tymi planami to wiadomo, jak jest.
Gałuszka (nomen omen, motyla noga!) ma pod szyją gulkę - jak Casanova i Ronaldo, tylko mniejszą. Nie jak orzeszek, tylko jak fasolka. Wobec czego dostała na dzień dobry penicylinę i tolfinę i mamy nadzieję, że się rozejdzie bez krojenia.

Penicylina raz na 3 dni, we wtorek kontrola, jak reaguje na leki. Chyba hodowla powinna zmienić siano, wygląda na to, że one się tym sianem zakłuwają i potem to ropieje.
Nie mam zdjęcia, bo się dr Magda zajęła lekami i badaniem i zapomniałam po prostu. Ale jest cała myszata jak Centuria, tylko bez białej strzałki na nosku.
Zostaje do wtorku u mnie razem z Marsylią, bo tak były połączone, ze względu na względną bliskość do lecznicy...
Marsylia - tricolorka cudnej urody z agutkowatą główką, puchata, włos niby gładki, ale jakby ciut dłuższy, chyba nie ma nic miększego od takiego futerka ciu ciu ciu. Zdrowa całkiem
Centuria - myszata mysza i z białą strzałką na nosie. Dr jej wysłuchała arytmię, ale że może to byc nerwowe, więc na razie bez leków, dobre jedzenie i dużo głaskania i kontrola za dwa-trzy tygodnie.
Moroszka - Największa z czwórki (316g), słodki puchaty biszkopcik z białymi znaczeniami. Całkowicie zdrowa
