Dziękuję za odpowiedzi. Martuś - Tobie napiszę jeszcze dłuższą odpowiedź, ale jeśli pozwolisz później, bo mam wiele przemyśleń co do Twojego wpisu. Tak BTW - przeczytałam znaczną część Twojego wątku i jestem pod wrażeniem, ile robisz dla swoich świnek i na ile poświęceń jesteś gotowa. Życzę Twoim świniaczkom jak najdłuższego życia w maksymalnym komforcie. Na pewno będę też zaglądać do Twojego wątku i trzymać kciuki.
Ja nie należę co prawda do osób, które świnkę wymieniają na nową, gdy się zepsuje - ale też nie takich, które podporządkują jej prawie całe życie. Na konsultację do innego miasta mogę ewentualnie jechać raz, ale też raczej przy okazji jakiegos wyjazdu. Z doktorem Kliszczem konsultowałam się mailowo. Ze Zwierzętarnią też - odpowiedź raczej w stylu "albo zróbmy całą diagnostykę, albo poczekajmy na rozwój wydarzeń, skoro świnka je sama i nie chudnie to nie jest tak źle".
Przechodząc do meritum - o usuwanie dolnego zęba nie muszę się już martwić, bo sam sobie wypadł (mam nadzieję, że to tylko złamanie poniżej linii dziąseł, co sugerowaliście Wy oraz dr Kliszcz). Niestety zęby wyglądają źle i świnka ma - jak się spodziewałam - jeszcze większy problem z jedzeniem. A przede wszystkim z włożeniem go sobie do pyszczka. Z pogryzieniem np. natki pietruszki, czy natki marchewki, podanej od strony łodygi do pyszczka nie ma większych problemów (choć oczywiście je wolniej niż zwykle), ale samej trudno jej cokolwiek chwycić. Siana trochę skubie, ale też z trudem, ma problem ze złapaniem źdźbła. Kupiłam inne, trochę grubsze sianko, może jej będzie łatwiej. Liczę, że po paru dniach się nauczy, na razie co chwilę coś jej podaję do pyska albo wkładam ją do klatki, żeby pojadła chociaż siana. Sama je też startą marchew, liście rzodkiewki. Płatków nie chce, czy raczej nie umie złapać - stąd dalej ciemny chlebek, który trochę podskubuje. Może i nie jest to super zdrowe, ale lepszy rydz niż nic. Trochę kalorii musi dostać, po pierwsze żeby nie schudnać, po drugie żeby mieć siły do gryzienia. Podanie papki z karmy przez strzykawkę póki co nie wchodzi w grę, świnka prędzej dostałaby zawału. Dr Kliszcz napisał,że ząb powinien odrosnąć w ciągu miesiąca, a te górne jeszcze szybciej (są tylko częściowo złamane). Teraz i weterynarz wiele nie zrobi, bo póki te zęby nie odrosną, to przecież priorytetem jest odpowiednie karmienie i utrzymanie jej przy życiu. I w miarę możliwości niedopuszczenie do przerostu trzonowców. Nawet gdyby wyszło, że z trzonowcami jest coś nie tak, to przecież nie poddam jej korekcie teraz - bo nie miałaby już kompletnie czym jeść! Tak to używa chociaż tych trzonowców. A wiesz Martuś, Twoje świnki mają jednak trochę szczęścia, że po tych korektach jest lepiej i im to nie szkodzi. Niestety wiele jest tutaj historii które przedstawiają inny scenariusz wydarzeń

A też były leczone w "renomowanych" klinikach weterynaryjnych.
Najgorsze jest to, że ostatnio ma problem z bobkami. Już wcześniej miała zalegania cerkotrofów i musiałam jej co kilka dni czyścić tyłeczek, ale wczoraj np. prawie wcale nie było bobków w klatce - za to w odbycie mnóstwo lepkiego kału wymieszanego z cerkotrofami (odróżnić je łatwo... po zapachu). Podejrzewam, że to wina tego, że je głównie zieleninę. Albo w ogóle je za mało.
Ogólnie kiepsko to wszystko wygląda. Macie pomysły na jakiś suchy pokarm, który byłby miękki, a świnka dała radę go chwytać? W czasie lektury wątków padały nazwy rożnych preparatów, ale nie zapisałam sobie, a teraz już tego nie znajdę. Oczywiście nieszczęścia chodzą parami i mam naprawdę mało czasu dla świnki

Podobnie było w zeszłym roku - ona zachorowała, a ja zachorowałam tak, że znalazłam się w szpitalu. I nawet nie mogłam jej zawieźć na operację. Cale szczęście mama ją zawiozła. W dodatku finansowo też się pogorszyło i nie stać mnie na kosztowne i przewlekłe leczenie, a już na pewno nie dojazdy do innego miasta do kilka tygodni. Zresztą nasza Zwierzetarnia taka zła nie jest, tu tez ludzie przyjeżdżają z innych miast.
Oczywiście pójdę z nią do Zwierzętarni, gdy zrobi się troszkę cieplej, a zęby choć trochę odrosną. Ale nie wiem, czy zdecyduję się na pełną diagnostykę którą proponują. Zresztą sam dr Kliszcz powątpiewa w przerost trzonowców, bo wtedy objawy byłyby inne.
Proszę napiszcie co jej podawać, żeby była w stanie jeść w miarę sama, ewentualnie z pomocą łyżeczki (nie strzykawki, na widok której dostaje drgawek ze stresu, a tętno jej przyspiesza chyba do 200). I żeby to było coś lubianego przez świnki. Wiem, ze w wątkach było to wymieniane, co świnki jedzą chętnie, a co nie.
Dziś zjadła przede wszystkim pęczek natki pietruszki, trochę natki marchwi i garść liści rzodkiewki. Nie za dużo, ale śmierć jeszcze jej nie grozi. Coś tam poskubala siana i chlebka razowego. Zaraz jej podam kolejną porcję zieleniny na noc. I co z tymi bobkami, czy tutaj sprawdziłaby się Smecta? Wcześniej mimo zalegania cerkotrofów normalne bobki wychodziły obok, ale teraz cały kał jest miękki.
Ogólnie to mysle, że troszkę mnie oszukano i ona jest starsza, niż mi to właściciel powiedział (byla to świnka od osoby prywatnej). Widać już po niej oznaki starzenia się, a typowo starczych chorób ma coś za dużo jak na 4 czy 4,5 roku (już straciłam rachubę). A te problemy przecież zaczęły się rok temu. Podejrzewam, że też ma koło 6 lat. Najgorsze, że ona traktuje kazdą próbę zajrzenia do pyska jak najgorszą karę, szarpie sie, wyrywa.
I jeszcze bardzo bym prosiła, jeśli któraś z Waszych świnek zażywała preparat wapnia i wit. D - napiszcie nazwę i dawkowanie tego preparatu. Postaram się go zdobyć.
Co do przerzutów, nie chodziło mi oczywiście o przerzuty do zębów - ale często okazywalo sie, że świnki mialy usuwane zęby trzonowe, cuda na patyku, a pierwotną przyczyną okazywał się guz w okolicy gardła, przełyku czy żuchwy, który utrudniał normalne jedzenie, a tym samym powodował rożne zniekształcenia zębów. W tym wieku i przy takim wywiadzie nie da się o tym nie pomysleć.
Wstawię zdjęcie, jak te zęby teraz wyglądają

Zdjęcia niestety są odwrócone, ale wystarczy kliknąć "otwórz grafikę w nowej karcie" i są w normalnej pozycji. Nie ogarniam tego tiny pic, raz zdjęcie jest w pionie, raz w poziomie.
A to moje nieszczęśliwe szczęście...
