Tazos & Cheetos [*] & Malwinka - Tazos chory
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
-
katiusha
Re: Nasze małe szczęście :)
Ups
Niektórzy weci to chyba powinni gdzie indziej powołania szukać... Jakie jabłuszko! 
-
infrared
Re: Nasze małe szczęście :)
Całe szczęście, że większej krzywdy mu nie zrobił...
A jabłuszko, cóż, w dawnych czasach dostawałam takie ja
ale prosiakowi wyjątkowo przypadło do gustu, zwłaszacza że owoce to tak niekoniecznie 
A jabłuszko, cóż, w dawnych czasach dostawałam takie ja
-
infrared
Re: Nasze małe szczęście :)
No i cóż...
Od czwartku jest z nami Majorek - czyli Cheetos.
Przyjechaliśmy z Cheetosem wieczorem i tak naprawdę od razu poszedł na wybieg, bo przecież ile można siedzieć w transporterze.
Tak się panowie ładnie wąchali przez klatkę, stwierdziłam więc, że puścimy ich razem.
I działo się...
Tazos, tak jak przewidywałam, powąchał, zapisał sobie pod kopułką fakt, że jest inna świnka, no i generalnie tyle było z jego zainteresowania. Dopóki jest głaskany i karmiony to mu nie przeszkadza. A Cheetos...Szczękał zębami, ganiał Tazosa, parę razy mało się nie pogryźli, jak już Tazos się zdenerwował i go pogonił...Mieli też parę momentów, że już prawie leżeliby razem, gdyby Cheetos nie pchał pyska gdzie nie trzeba. Generalnie Tazos nie za bardzo łapał o co chodzi, na początku jak go Cheetos przeganiał, biegł do mnie i kładł się obok nóg, chyba miałam go bronić...Potem jednak doszedł do wniosku, że to już za dużo, sam awantur nie zaczynał, ale też nie dawał się.
Siedziałam z chłopakami chyba do czwartej rano, no ale niestety, rano do pracy, a samych nie zostawię. Wrócili do klatek.
Poza groźnymi momentami były też i chwile wymuszonej przyjaźni przy jedzeniu.


Przedwczoraj chlopaki poszli na wybieg oddzielnie i trochę zwątpiłam, bo Cheetos latał wokół klatki Tazosa i tylko bylo słychać jego zębiszcza. Ale wczoraj z kolei Tazos na wybiegu zaczął wołać drugiego prosiaka, a ten - oprócz zębów - zaczął mu odpowiadać. Panowie stanęli więc obok siebie w klatkach. Pierwsze pięć minut wykazali zainteresowanie. Teraz czasami wyciągną pyski żeby powąchać, co tam się obok dzieje.
Tak wygląda ich prawie wspólne mieszkanie:
l
A tak ich zainteresowanie sobą


Widać, kto tu bardziej jest zainteresowany
Sam Cheetos -kochana świnka! Pierwsze dwa dni był cichutki, ale ciekawy. Wczoraj mój chłopak narzekał, że ten prosiak w ogóle się nie odzywa, tymczasem wróciłam do domu z pracy, a tu koncert na dwa kwiki - mądre prosiaki, wiedzą, kto w tym stadzie rządzi
Niestety, ale co było do przewidzenia, podłapuje już powoli od Tazosa, że lodówka + woda + ręcznik papierowy = żarcie i trzeba kwiczeć głośniej. Chociaż Tazosowi wystarczy jedno z tych trzech, a Cheetos na razie reaguje na sekwencję
Mam wrażenie, że im bardziej Cheetos się oswaja z miejscem i z nami, tym mniej jest agresywny dla Tazosa. Na razie głównie rządzi w swojej klatce, jak tylko podejdę i siądę pogadać z nim, zaraz wyciąga pysk, liże po rękach, nadstawia się to głaskania, no po prostu słodziak. Czytałam dziś jeszcze raz opis przy wątku adopcyjnym, że poprzedni właściciele twierdzili, ze gryzie...no gryzie, w końcu to gryzoń. Sianko gryzie, warzywa hurtem, karmę, gałązki...Ludzi nie gryzie z całą pewnością.
Co mi przyniosłaś?


Na razie nie męczę go wyciąganiem na kolana, drugiego takiego przytulaka jak Tazos trudno znaleźć i nawet nie oczekuję, że będzie się chociaż w połowie tak zachowywał, jak nasz pierwszy prosiak. Zresztą, jak tak teraz obserwuję tę dwójkę, to Tazos jest jakoś taki mało prosiakowaty w porównaniu do Cheetosa. Cóż, zapewne to i nasza wina, że długo był bez towarzysza, za to non stop z ludźmi.
Co do kolankowania Cheetosa - na razie raz dziennie idzie na czesanie. Wczoraj wytrzymał całe pięć minut


Od czwartku jest z nami Majorek - czyli Cheetos.
Przyjechaliśmy z Cheetosem wieczorem i tak naprawdę od razu poszedł na wybieg, bo przecież ile można siedzieć w transporterze.
Tak się panowie ładnie wąchali przez klatkę, stwierdziłam więc, że puścimy ich razem.
I działo się...
Tazos, tak jak przewidywałam, powąchał, zapisał sobie pod kopułką fakt, że jest inna świnka, no i generalnie tyle było z jego zainteresowania. Dopóki jest głaskany i karmiony to mu nie przeszkadza. A Cheetos...Szczękał zębami, ganiał Tazosa, parę razy mało się nie pogryźli, jak już Tazos się zdenerwował i go pogonił...Mieli też parę momentów, że już prawie leżeliby razem, gdyby Cheetos nie pchał pyska gdzie nie trzeba. Generalnie Tazos nie za bardzo łapał o co chodzi, na początku jak go Cheetos przeganiał, biegł do mnie i kładł się obok nóg, chyba miałam go bronić...Potem jednak doszedł do wniosku, że to już za dużo, sam awantur nie zaczynał, ale też nie dawał się.
Siedziałam z chłopakami chyba do czwartej rano, no ale niestety, rano do pracy, a samych nie zostawię. Wrócili do klatek.
Poza groźnymi momentami były też i chwile wymuszonej przyjaźni przy jedzeniu.
Przedwczoraj chlopaki poszli na wybieg oddzielnie i trochę zwątpiłam, bo Cheetos latał wokół klatki Tazosa i tylko bylo słychać jego zębiszcza. Ale wczoraj z kolei Tazos na wybiegu zaczął wołać drugiego prosiaka, a ten - oprócz zębów - zaczął mu odpowiadać. Panowie stanęli więc obok siebie w klatkach. Pierwsze pięć minut wykazali zainteresowanie. Teraz czasami wyciągną pyski żeby powąchać, co tam się obok dzieje.
Tak wygląda ich prawie wspólne mieszkanie:
l
A tak ich zainteresowanie sobą
Widać, kto tu bardziej jest zainteresowany
Sam Cheetos -kochana świnka! Pierwsze dwa dni był cichutki, ale ciekawy. Wczoraj mój chłopak narzekał, że ten prosiak w ogóle się nie odzywa, tymczasem wróciłam do domu z pracy, a tu koncert na dwa kwiki - mądre prosiaki, wiedzą, kto w tym stadzie rządzi
Niestety, ale co było do przewidzenia, podłapuje już powoli od Tazosa, że lodówka + woda + ręcznik papierowy = żarcie i trzeba kwiczeć głośniej. Chociaż Tazosowi wystarczy jedno z tych trzech, a Cheetos na razie reaguje na sekwencję
Mam wrażenie, że im bardziej Cheetos się oswaja z miejscem i z nami, tym mniej jest agresywny dla Tazosa. Na razie głównie rządzi w swojej klatce, jak tylko podejdę i siądę pogadać z nim, zaraz wyciąga pysk, liże po rękach, nadstawia się to głaskania, no po prostu słodziak. Czytałam dziś jeszcze raz opis przy wątku adopcyjnym, że poprzedni właściciele twierdzili, ze gryzie...no gryzie, w końcu to gryzoń. Sianko gryzie, warzywa hurtem, karmę, gałązki...Ludzi nie gryzie z całą pewnością.
Co mi przyniosłaś?
Na razie nie męczę go wyciąganiem na kolana, drugiego takiego przytulaka jak Tazos trudno znaleźć i nawet nie oczekuję, że będzie się chociaż w połowie tak zachowywał, jak nasz pierwszy prosiak. Zresztą, jak tak teraz obserwuję tę dwójkę, to Tazos jest jakoś taki mało prosiakowaty w porównaniu do Cheetosa. Cóż, zapewne to i nasza wina, że długo był bez towarzysza, za to non stop z ludźmi.
Co do kolankowania Cheetosa - na razie raz dziennie idzie na czesanie. Wczoraj wytrzymał całe pięć minut
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23221
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Nasze małe szczęście :)
Będzie dobrze, chociaz nie od razu 
Zawsze w takich przypadkach myślę sobie, że byłoby fajnie, gdyby poprzedni wlasciciele spojrzeli, jak się zachowuje ich gryząca świnka samo zuoooo
Zawsze w takich przypadkach myślę sobie, że byłoby fajnie, gdyby poprzedni wlasciciele spojrzeli, jak się zachowuje ich gryząca świnka samo zuoooo
-
katiusha
Re: Nasze małe szczęście :)
Dopasowani są idealnie
Niech się poznają i dogadują bez problemów
Ciekawe, który w końcu wyłoni się jako Alfa 
-
infrared
Re: Nasze małe szczęście :)
Jeszcze parę dni i mam caaałe dwa tygodnie wolne dla prosiaków
zobaczymy, jak się dogadają. Na teraz ciężko określić, który będzie rządził, jeden i drugi ma charakterek, chociaż Tazosowi jakby mniej zależy
A dobrali się idealnie, w tym samym czasie słychać, jak atakują poidełko, potem sianko, jak w lustrze
Tyle że Cheetos pewnie jeszcze trochę urośnie, a Tazos zostanie takim maleństwem.
A dobrali się idealnie, w tym samym czasie słychać, jak atakują poidełko, potem sianko, jak w lustrze
- martuś
- Posty: 10221
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
-
DankaPawlak
Re: Nasze małe szczęście :)
Ojej, ale Tazos jest śliczny! wygląda na bardzo fajnego świnka.
Cheetos ma dobre serducho, ale to młody głuptak. Z czasem się dogadają, może polubią, a może tylko będą się tolerować, ale widać tu potencjał.
Tak, Cheetos to jest przekochana świnka, towarzyska zarówno w stosunku do ludzi, i do świnek.
Na zdjęciach widać, że polubił nowy dom, bo ma tą swoją szczęśliwą mordkę
A zapomniałam dopisać: Cheetos tak ma, że uwielbia zaglądać w cudze paszcze, uszy, nosy. Wkurzał moje świnki zaglądając im w/w miejsca, mnie też nie odpuścił. Przytulałm go sobie do policzka i nagle czuję ten jego szpiczasty ryjek w uchu i uczucie, że ktoś z zainteresowaniem węszy mi w małżowienie. Parę dni póżniej próbował niuchać dziurki nosa, nie mówiąc o licznych okazjach, gdy obwąchiwał z entuzjazmem moje wargi zastanawiąc się co takiego zjadłam.
Wskazówka: nie jeść ogórka przed przytulaniem Cheetosa do twarzy, bo wąchanie poznawacze zamienia się w wąchanie pod kątem próby bardziej precyzyjnego zlokalizowania ogórka w cudzej paszczy.
Cheetos ma dobre serducho, ale to młody głuptak. Z czasem się dogadają, może polubią, a może tylko będą się tolerować, ale widać tu potencjał.
Tak, Cheetos to jest przekochana świnka, towarzyska zarówno w stosunku do ludzi, i do świnek.
Na zdjęciach widać, że polubił nowy dom, bo ma tą swoją szczęśliwą mordkę
A zapomniałam dopisać: Cheetos tak ma, że uwielbia zaglądać w cudze paszcze, uszy, nosy. Wkurzał moje świnki zaglądając im w/w miejsca, mnie też nie odpuścił. Przytulałm go sobie do policzka i nagle czuję ten jego szpiczasty ryjek w uchu i uczucie, że ktoś z zainteresowaniem węszy mi w małżowienie. Parę dni póżniej próbował niuchać dziurki nosa, nie mówiąc o licznych okazjach, gdy obwąchiwał z entuzjazmem moje wargi zastanawiąc się co takiego zjadłam.
Wskazówka: nie jeść ogórka przed przytulaniem Cheetosa do twarzy, bo wąchanie poznawacze zamienia się w wąchanie pod kątem próby bardziej precyzyjnego zlokalizowania ogórka w cudzej paszczy.
Ostatnio zmieniony 22 lut 2015, 20:22 przez DankaPawlak, łącznie zmieniany 1 raz.
-
Harvejowa
Re: Nasze małe szczęście :)
Z całego serca życzę żeby się dogadali...ja po swoich obserwacjach odniosłam wrażenie, że stworzenie zgodnej parki samców jest praktycznie nierealne...bo jest cudownie i nagle nie wiadomo skąd...robi się problem... ale nie straszę...mam nadzieję, że Ty nie będziesz miała takich sytuacji 