Nie wiem, jak to się dzieje, że na którą bym nie była zapisana w MV to zawsze wychodzę o 22.00

Nie dlatego, że lubię tam siedzieć...
A z dobrych nowin - Jest duża poprawa!
Męczenie go płukaniem pęcherza ma sens, osad bardzo się zmniejszył, nie ma też takiej bolesności przy uciskaniu pęcherza. Chłopak tak ogólnie wygląda lepiej, jakoś tak radośniej, futerko mu się poprawiło, skóra wokół oczu też już się tak nie łuszczy, generalnie fajnie jest. Ale oczywiście nie do końca, bo po pierwsze ma mega krwiaka na boku po zastrzykach, na szczęście już się goi, no ale ostatni zastrzyk dostał ponad tydzień temu i na pewno nie waliłam go dwa razy w to samo miejsce, a tak mu to jakoś przewędrowało. Wygoi się.
A druga rzecz to zęby! Zębodół może i wygląda ładnie, ale od czasu utraty siekacza Henio zaczął nieprawidłowo ustawiać żuchwę i przez to siekacze mu się krzywo ścierają. Wiem, powtarzam się, no ale jest to sprawa wymagająca ciągłej uwagi. Więc za tydzień idziemy do Dr Judyty celem kontroli zębiszczy i ewentualnej korekcji.
No i dostałam wyniki badania kału, te wredne Candida albicans - obfity wzrost

ALe przynajmniej tym razem bez towarzystwa bakterii. Więc może tym razem polecimy z fluconazole - raz a dobrze. Muszę złapać Dr Kasię i skonsultować to.
Także poprawa jest, ale jak to wczoraj powiedziała Dr Kasia - Oj, Heniu!
