Strona 20 z 30

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 01 gru 2014, 20:45
autor: Talia
I nas dotknęły problemy z zębami u naszej babci.
Grapinka od dłuższego czasu chudła, jadła normalnie, ale marniała, co dla mnie było normalną oznaką starości.
1,5 tygodnia temu zauważyłam, że ma problem z jedzeniem - memła te warzywka, ale mało co zjada z tego. Siekacze były krzywo starte, dostała więc namoczoną karmę, którą z chęcią zjadła.
Byłam u weta weta, zajrzała głębiej i niby jej zdaniem jest ok. Siekacze zostały wyrównane, ale po tygodniu znowu nie jest dobrze. Apetyt na suchą karmę dopisuje, świnka szuka kontaktu, domaga się jedzenia. Nie ma ochoty na warzywka, ani te miękkie, ani tarte. Ogórka tylko podgryzie i zostawia.
Czeka nas wizyta u specjalisty, ale obawiam się że to będzie poważna sprawa. :sadness:

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 14 gru 2014, 16:46
autor: Nikodemcio
motyle_k pisze:Witam,

Chciałam podzielić się moją historią a dokładnie historią Kacperka [*] Może jak ktoś to przeczyta to zdoła uratować życie swojego prosiaczka.
Napisałam w tym temacie bo wydaje mi się najbardziej odpowiedni.

Jak mój świnek zachorował to razem z siostrą przekopałyśmy mnóstwo forum ale nigdzie nie znalazłyśmy za dużo na temat choroby zwyrodnieniowej stawów żuchwowo-skroniowych (oczywiście na początku nie wiedziałam co mu dolega ale po kolei).
Świnek cieszył się zdrowiem, baaardzo dużo jadł i praktycznie wszystko co mu podałam, nigdy nie miał problemów aż do pewnego dnia.. W piątek 20 czerwca zauważyłam że Kacperek prawie w ogóle nie zjadł śniadania, szczerze nie zamartwiłam się od razu, pomyślałam że może jest najedzony i zje później, wieczorem dałam mu kolację i poszłam spać. W sobotę rano zauważyłam że ani śniadanie ani kolacja prawie w ogóle nie ruszone i w ogóle nie zrobił bobków no i zaczęłam się martwić, od razu przyszło mi do głowy że prosiaczkowi zatkały się jelitka (dokładnie tak samo miałam z poprzednią świnką), poleciałam szybko do apteki po espumisan dla niemowląt , podałam mu i zaczęłam masować po brzuszku, potem dałam go do klatki, próbował coś jeść ale słabo mu to wychodziło, kupkę też jakąś zrobił ale nie taką jak zwykle, pod wieczór pochrupał trochę sianka, zjadł troszkę zieleniny, ale wszystko to w małych ilościach. Decyzja zapadła – w poniedziałek weterynarz ! Pojechałam do pani doktor (nie będę podawać nazwiska), wcześniej myślałam, że jest dobra bo zajmuje się zwierzątkami egzotycznymi, pani doktor stwierdziła że brzuszek ma miękki więc to nie wzdęcia tylko pewnie coś dzieje się w pyszczku. Zajrzała i stwierdziła że podetnie mu zęby trzonowe, podała przeciwbóle i florę bakteryjną do podawania ¼ tabletki rozpuścić w małej ilości wody i do pyszczka, powiedziała że po tym obcięciu może go boleć i nie będzie chciał dziś jeść i faktycznie po obcięciu przez cały dzień świnek siedział w domku, wieczorkiem coś tam skubnął jedzonka ale bardzo minimalnie (dodam że całkiem przestał pić, a pił bardzo dużo). We wtorek tak jakby było trochę lepiej bo zaczął troszkę jeść ale nadal mało i bardzo bardzo wolno, nie umiał sobie poradzić z pogryzieniem, mlaskał, żuł, wypluwał znowu żuł i coś tam do brzuszka trafiało, widać było że chce jeść ale ma z tym problem, w środę zamiast żeby było lepiej znowu było źle, w czwartek pojechałam kolejny raz do pani doktor, powiedziałam jej że widać że chce jeść ale nie potrafi, nie załatwia się i mam wrażenie że boli go brzuszek bo nie daje się dotknąć w okolicach brzuszka. Pani doktor stwierdziła że z brzuszkiem jest wszystko dobrze i że na pewno go nie boli i że brzuszek jest pusty, stwierdziła, że podetnie mu kolejny raz ząbki, podała jakiś syrop do podawania na wątrobę i kazała zadzwonić w sobotę. Po wyjściu troszkę się zdenerwowałam bo właściwie nic takiego nie zrobiła a świnek nie może tyle czasu nie jeść !!! Stwierdziłam, że trzeba koniecznie zmienić weterynarza. W piątek wylądowałam chyba w najlepszej klinice jaka mogła być a mianowicie klinice weterynaryjnej w Katowicach na Brynowie, byłam u pana doktora Rybickiego. Po opowiedzeniu mu całej sytuacji pan doktor od razu stwierdził dwie możliwości, lepszą – zapalenie bakteryjne w jamie ustnej, gorszą – chorobę zwyrodnieniową stawów skroniowo-żuchwowych. Pan doktor zajrzał głęboko do pyszczka i wyciągnął resztki pokarmu – powiedział, że świnki morskie podobnie jak chomiki trzymają w pyszczku troszkę jedzenia, stąd jest możliwe że świnek ma zapalenie bakteryjne. Stwierdził że obejrzy jeszcze cały pyszczek ale musi to zrobić pod narkozą. Podczas zabiegu usunął dużo resztek jedzonka, obejrzał zęby – stwierdził że to na pewno nie problem z ząbkami. Kacperek dostał u pana doktora antybiotyk i dostałam 7 dawek antybiotyku do domu (raz dziennie podskórnie lub do pyszczka, wybrałam podskórnie, żeby mieć pewność że dostanie całą dawkę), dostał również dawkę sterydu. Kacperek wrócił pod wieczór do domu, w tym dniu już prawie nic nie zjadł. W sobotę dopiero popołudniu zaczął coś jeść, ale bardzo mało i nadal było widać że baaardzo się męczy z tym jedzeniem, że nie umie sobie poradzić z pogryzieniem ale cały czas próbował i nie poddawał się. W niedzielę nastąpiło polepszenie i świnek mimo że również się męczył to wyjątkowo dużo zjadł (trawkę, ogórka, troszkę pietruszki i koperku i nawet 10 kulek zrobionych z karmy) wszystko wyglądało na to że będzie lepiej. W poniedziałek też jeszcze zjadł ale niestety już mniej chętnie niż w niedzielę. We wtorek niestety przestał jeść, może minimalnie coś skubnął, wyglądało to tak jakby się już poddał i nie miał siły walczyć z tym że nie potrafi poradzić sobie z jedzeniem. Stał się już bardziej osowiały, siedział w domku i tylko spał, tracił siłę. W środę świnek zaczął się ślinić strasznie i nie domykał pyszczka. Przez cały ten czas kiedy tak mało jadł dokarmiałam go strzykawką – banankiem, gerberkiem marchewkowym oraz zaczęłam dokarmiać karmą ratunkową – RodiCare , podawałam również troszkę picia (rumianek posłodzony miodem), niestety w środę nie było pana doktora tak więc byłam u niego dopiero w czwartek rano ponieważ nic nie było lepiej. Pan doktor zajrzał do pyszczka i stwierdził że to jednak będzie ta gorsza opcja tzn. choroba zwyrodnieniowa stawów skroniowo-żuchwowych, zauważył że siekacze są właśnie w charakterystyczny sposób spiłowane tj . po skosie czyli krzywo, u zdrowej świnki są one zawsze na prosto. Mimo wszystko dostałam kolejne dawki antybiotyku, świnek dostał syrop przeciwbólowy a ja już musiałam go przymusowo karmić tą karmą ratunkową. Pan doktor zalecił mi nie tracić nadziei, walczyć i się nie poddawać. Tak też zrobiłam, w nocy z czwartku na piątek Kacperek minimalnie skubnął zieleninki, więc pojawiła się iskierka nadziei, jednak popołudniu jak wróciłam z pracy zauważyłam że nic nie zjadł sam i że jest coraz słabszy i bardzo osowiały, wzięłam go i zaczęłam karmić, miał jeszcze siłę się wyrywać ale już mniejszą niż w ostatnich dniach (podczas karmienia strzykawką przez te wszystkie dni strasznie się przed tym bronił, wyrywał, próbował uciec). Jak go położyłam na łóżku to też tylko leżał już nie chodził, widać było po nim że bardzo słabnie. Pod wieczór znów zaczęłam go karmić ale nadal się próbował troszkę wyrywać ale już miał na to coraz mniej siły (nie ma się co dziwić, na początku choroby sam jeszcze troszkę jadł, mało bo mało ale coś tam w brzuszku miał, a od wtorku właściwie już nic). Po karmieniu zaczął strasznie harczeć podczas oddychania, strasznie się tym martwiłam i nie wiedziałam skąd mu się to wzięło (przyszło mi do głowy że może zatkał się gdzieś tym jedzonkiem co mu podawałam) Po godzinie mu przeszło i włożyłam go do klatki i poszłam spać bo było już koło 1 w nocy. Rano wstałam przed 8, Kacperek spał w domku, oczywiście nic nie zjadł, wzięłam go na ręcę i jak położyłam na nogach załamałam się bo ugiął się na łapkach, on już w ogóle nie miał siły, próbowałam go nakarmić, już się nie wyrywał, położyłam na łóżku, leżał w jednym miejscu, próbował wstać ale nie miał siły. Spakowałam go do pudełka i szybko do weterynarza (to była sobota, pana doktora nie było), i niestety jadąc tam spodziewałam się najgorszego. Trafiłam do Pani doktor, która w klinice również zajmuje się małymi zwierzątkami. Jak go zobaczyła już się zaniepokoiła, najpierw z nami porozmawiała, a dokładnie opowiedziała o chorobie zwyrodnieniowej stawów skroniowo-żuchwowych, a więc choroba ta często dotyka świnki morskie, świnki są typowymi przeżuwaczami i one te stawy muszą mieć sprawne bo inaczej nie potrafią pobierać pokarmu, niestety stawy można tak powiedzieć ulegają „zużyciu”, choroba u tak małych zwierząt jest niestety nieuleczalna i nieodwracalna !!! Świnka z tą chorobą prawdopodobnie już nigdy nie będzie w stanie sama jeść, będzie musiała być dokarmiana sztucznie do końca swoich dni (najlepiej karmą RodiCare, która zawiera wszystkie najpotrzebniejsze składniki). I tutaj właściciel musi przemyśleć czy sobie z tym poradzi, ponieważ dokarmiać trzeba co 2-3 godziny 24 na dobę, prawdopodobnie mało kto się na to zdecyduje a to jest warunek konieczny, bez tego świnka umrze śmiercią głodową a to jest najgorsza śmierć, jeżeli ktoś nie jest w stanie temu podołać powinien zdecydować się na eutanazję i ulżyć prosiaczkowi. Choroba może być mniej lub bardziej zaawansowana tzn. jeśli zwyrodnienie jest małe to dokarmianie sztuczne jest możliwe i jest malutka szansa na to że świnka zacznie chociaż troszkę sama jeść, no ale niekoniecznie, jeżeli zwyrodnienie jest duże niestety może być marnie i tak też było w przypadku Kacperka – pani doktor zajrzała do pyszczka i okazało się że całe jedzenie zalega mu w pyszczku !!! Nic nie połykał, czyli moje dokarmianie nic nie pomogło. A to harczenie w piątek wieczorem faktycznie musiało być przez to że jedzonko mu zalegało. Pani doktor była naprawdę wspaniała ponieważ podeszła do tego z sercem, wszystko opowiedziała i po tym jak zajrzała do pyszczka powiedziała że niestety jedyną słuszną decyzją u Kacperka będzie zgoda na ulżenie mu w cierpieniu, przestał całkiem przyjmować pokarm i nawet dokarmianie nic nie daje, zwyrodnienie było na tyle duże że nic się nie dało z tym zrobić, Kacperek już całkiem opadł z sił i gdybym nie zgodziła się na eutanazję patrzyłabym na jego powolną śmierć z głodu. Świnek odszedł od nas w sobotę rano 5 lipca 2014 roku, miał zaledwie 3 latka. Ja ze swojej strony zrobiłam wszystko co mogłam i nie mam sobie nic do zarzucenia, że mu nie pomogłam, miał u mnie naprawdę dobre świnkowe życie, przepełnione smakołykami i wygodą.
Wierzę że teraz hasa sobie z innymi świneczkami za Tęczowym Mostem, wcina trawkę i swojego ulubionego ogóreczka a gdy jest zmęczony śpi sobie na swoim ukochanym niebieskim hamaczku :)
Jeśli Wasze świniaczki też nagle przestaną jeść weźcie pod uwagę to, że może to być to zwyrodnienie stawów skroniowo-żuchwowych, poinformujcie o tym weterynarza, żeby wziął to pod uwagę i starajcie się dokarmiać prosiaczka od początku, aby nie osłabł, ale pamiętajcie, że przy tej chorobie trzeba się w pełni poświęcić i dokarmiać świnkę tak często jak się da (co 2-3 godziny). Jeśli zwyrodnienie będzie na tyle duże co u Kacperka też się nie poddawajcie tylko PRÓBUJCIE do końca. Kacperka niestety nie udało się uratować chociaż starałam się ale niestety pomóc mu w połknięciu jedzonka nie byłam w stanie. A bez przyjmowania pokarmu nie miał szans na przeżycie.
Mam nadzieję że mimo, że mój świnek już odszedł to jego historia naprowadzi kogoś z Was na prawidłową diagnozę choroby i uratuje niejedno świnkowe życie!!!
Chciałam również podziękować całemu personelowi z Kliniki Weterynaryjnej w Katowicach-Brynowie a w szczególności panu doktorowi Rybickiemu oraz pani doktor Krysa . Szczerze polecam wszystkim tę klinikę.
W razie pytań proszę pisać tu na forum, postaram się odpowiedzieć.


Świnki morskie to najlepsi futrzani przyjaciele ! Dbajmy o nie z całych sił! :)
W pamięci na zawsze cała gromadka: Tina, Kubuś, Gruba, Pieszczoch, Kacper [*]
A już wkrótce nowy świniaczek zagości w moim domu ! :D

Zmagamy sie od jakiegś czasu z bardzo bardzo podobnymi objawami. Wszystko już było robione, piłowanie zębów, czyszczenie pyszczka i poprawa była tylko na kilka dni. Dzisiaj zauważyłam, ze zeby są starte po skosie i przyznam, ze troche panikuję. W poniedziałek pojedę do specjalisty, ale bardzo obawiam sie teraz diagnozy, a wszystko na nią wskazuje...

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 08 sty 2015, 7:44
autor: patic6
Niestety Gryzelda dołączyła do pacjentów stomatologicznych. W starym roku dokarmiałam ją okazjonalnie z powodu wagi, ale w większości jadła sama. Od sylwestra jest tylko na papkach, sama zje co najwyżej ogórka. Prawdopodobnie mamy ropień pod jednym z trzonowców (od spodu żuchwy jest wyczuwalna górka), wtórnie przerośniete i krzywo starte zęby.
Czy robił ktoś zdjęcie rtg śwince z takim problemem? Bo dowiedziałam się od wetki, że nie ma większego sensu, ponieważ ciężko na nim cokolwiek zobaczyć...

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 08 sty 2015, 12:18
autor: Monique
Ja też chciałam robić rtg żuchwy u świnki i dowiedziałam się, że trzeba zrobić kilka zdjęć (min.3), żeby zobrazować pyszczek w "3D". To co mnie zniechęciło to potrzebna narkoza, bo niestety inaczej zdjęcia będą poruszone. U mojej świnki żuchwa się przesunęła i krzywo ściera zęby, a ostatnio nie je już sama w ogóle. Chciałam zobaczyć na zdjęciu jaki jest powód, ale ryzyko niewybudzenia mnie przeraża. :?

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 08 sty 2015, 13:46
autor: sempreverde
Monique - nie jest potrzebna narkoza, jeśli świnka nie jest jakaś wyjątkowo rzucająca się.

Ja robiłam RTG żuchwy w pięciu projekcjach w Pulsvecie, w celu wykluczenia zmian w miazdze. Mój Gofer i jego dolne zęby to dramat, ale na szczęście z jedzenia nie zamierza rezygnować. Dr Kliszcz z Pulsvetu co prawda sugerował, że nic na tych zdjęciach nie będzie widać i że powinno się zrobić takie zdjęcie, że świnka ma kliszę w pysku. Co weterynarz, to inne zdanie... Zrobiłam jednak takie zdjęcie jakie zażyczyła sobie moja wetka i na całe szczęście żadnych zmian w miazdze nie było, zdjęcie jest wyraźne i ona tam wyszukała różne rzeczy na nim.

Dzwoniłam po różnych warszawskich lecznicach z pytaniem o cenę takiej usługi i tylko w jednym miejscu próbowali mi właśnie wmówić, że świnkę muszą uśpić do tego zdjęcia, no i oczywiście cena wtedy 4x w górę.

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 09 sty 2015, 0:07
autor: Monique
Dzięki za informacje sempreverde. :) Tak sobie myślę, że rtg nie jest chyba szkodliwy dla świnek? Jeżeli zdjęcia źle wyjdą to moja strata pieniędzy, ale w sumie chyba warto spróbować. Zastanowię się nad tym. :think:

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 09 sty 2015, 13:28
autor: sempreverde
RTG tak jak dla ludzi w małych ilościach nie jest szkodliwy dla świnek. Moim zdaniem warto zrobić, jak podejrzewasz jakieś zębowe problemy :)

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 10 sty 2015, 10:16
autor: patic6
Dzięki za odpowiedź. Ciekawe, czy w Poznaniu gdzieś by mi zrobili taką fotę bez znieczulenia. W gabinecie, w którym bedę robic korektę nie ma aparatury do rtg, a do samej korekty i rwania zęba Gryzelda będzie znieczulana. Nie chcę jej dokładać kolejnej narkozy do zdjęcia przed samym zabiegiem.
Zresztą, moje rozważania mają charakter czysto teoretyczny, bo sama wetka twierdzi, że zdjęcie niewiele jej pomoże i nie muszę go robić :szczerbaty:

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 12 lut 2015, 2:54
autor: loretta91
Witajcie!
Piszę tutaj, bo nie wiem już co robić, a objawy choroby, o której była mowa u weterynarza trochę mi nie pasują...
Rozchodzi się bowiem o zwichniecie żuchwy. Usłyszałam, że nie jest to leczone u świnek, mimo iż na anglojęzycznych stronach widzę nawet patenty specjalistycznych opasek. Ale po kolei.
Mój świnek ma 2.5 roku, od roku ma problem z tylnymi nóżkami (ucisk nerwu przez jakiś kręg), ale to mu nie przeszkadzało, hasał, broił, cieszył się i nie zwracał uwagi na trudności w chodzeniu. Jakoś tak w styczniu tego roku, pod koniec, świnek zaczął coraz mniej jeść, pogardził papryką którą tak uwielbia, ogórkiem. Z czasem ograniczył się do siana, wody, ziarna,piertruszki i pomidora. Oczywiście kierunek - wet. (adres jest w polecanych). Zęby nie były przerośnięte, wydawały się w normie. W tę sobotę (7.02) świnek prawie w ogóle nie jadł, w niedziele tak samo, więc kolejna wizyta u weterynarza. Tym razem pojawiły się dodatkowe objawy:
- puste żucie, takie tarcie zębami (stąd mój pomysł, że moze zeby mu poprzerastały)
- niepobieranie pokarmu, jadł tylko płatki z karmy, siano mu wypadało,nie mógł go ująć przednimi zebami, to samo z innym pokarmem, tak jakby straciłsiły i czucie w szczęce
- przednie zęby starte pod kątem
Po badaniu otoskopem okazało się, że zęby są w normie, z tyłu jeden tylko trochę już dojęzyka mknął (przednie i ten przerośnięty zostały skrócone), ale podobno nie zeby były przyczyną. Pani wet. mi powiedziała, że strasznie lata mu żuchwa i że ma ją zwichniętą i niestety, nic z tym nie da się zrobić... że będzie musiał być karmiony do końca życia papkami albo uśpiony.
Szukałam po zagranicznych stronach o tej chorobie, ludzie leczą je opaskami. Zrobiłam takową, świnek strasznie jej nie lubi, ale jak ją założę już się nie przejmuje. Jednakże objawy tej choroby mi nie pasują:
- świnek nie ma wiszącej żuchwy, ślinotoku ani żadnych takich, nie piszczy z bólu przy dotykaniu żuchwy
A moj świnek jak mówiłam non stop kręci pyszczkiem, zgrzyta tymi tylnymi zębami, jak coś ma przełknąć to wywija mordką na wszystkie strony, tak jakby się krztusił (jedna z użytkowniczek pisała o chorobie zwyrodnieniowej stawów, wygląda to całkiem podobnie). Teraz przestał tez pić, muszę go nawadniać, jest jednak bardzo słaby.
Naprawdę nie wiem co robić :( Nie chcę by umierał z głodu, a już jest chudy i jego waga spada mimo mojego dokarmiania co 3 godziny :( Je po prostu za mało, karmy ratunkowej nie znosi, sianka je mało i to też pokruszone i z ręki muszę mu podawać, bo sam nie chwyci (czasem i to nie wychodzi, bo musi wejśc pod odpowiednim katem, inaczej wyleci).
Ktoś miał świnkę ze zwichnietą żuchwą? Jakie były objawy? Może to coś innego, może rzeczywiście to to zwyrodnienie...?
Co zrobić w takiej sytuacji? Nie chcę, by umarł, z drugiej strony czasu jest coraz mniej, dokarmiam go ale on chudnie, a mi kończą mi się opcje na ratowanie go... Do tego stopnia jestem zrozpaczona, że jeśli znalazłby się ktoś, kto potrafiłby mu pomóc, byleby żył, byleby był zdrowy... :(

Re: Problemy z zębami i zgryzem

: 13 lut 2015, 18:43
autor: Monique
Ja jak już wcześniej się tutaj udzielałam miałam świnkę ze skrzywioną żuchwą. Przednie zęby krzywo się ścierały + trzonowce również. Jeździłam na korekty co miesiąc i tak samo usłyszałam od kilku weterynarzy, że nie ma na to "lekarstwa". Moja świnka nie chciała jeść karmy i tylko jadła płatki owsiane. Pewnego razu kupiłam na próbę Brita i nagle świnka zaczęła to jeść. Byłam w szoku, bo nie tknął nic twardego. Później przestał jeść sam i pić. Niestety po miesiącu musiałam go uśpić, bo okazało się, że dopadł go nowotwór. Jedyne co mogę doradzić to przebadanie świniaczka, bo być może coś sprawia mu ból i przez to dodatkowo nie ma apetytu. Radziłabym też spróbować innych karm, warzyw i owoców. Być może będzie coś co zachęci go do jedzenia. Weterynarze czasem dają też leki na apetyt. Gdy mi świnka przestawała jeść to próbowałam wszystkiego. Powodzenia i trzymam kciuki za świnkę!