Podzielę się z Wami historią mojej Tosi (która właśnie leżakuje na moich kolanach). Jest to prosia w wieku ponad 2,5 lat.
Jej niemiła sytuacja zaczęła się początkiem grudnia 2015 roku. Wtedy po raz pierwszy zauważyłam czerwony kolor w moczu. Długo nie zwlekałam i na dniach pobiegłam z nią do weta. Tosi został zbadany mocz, została też zbadana "ręcznie" przez Panią Wet. Badanie moczu wykazało, ze jest w nim sporo krwi i białka. Bo "obmacaniu" brzuszka Wet stwierdziła, że jedna z nerek jest delikatnie zdeformowana (może powiększona). Zaczęliśmy kurację antybiotykiem w domu. 2 x dziennie podawanie doustne + probiotyk raz dziennie. Oczywiście zwiększona ilość wit. C w wodzie i na warzywach + tabletki Urosept, które wspomagają działanie układu moczowego. I moi Drodzy mamy już maj - a Tosia ma 3 nawrót objawów. Owszem kuracja antybiotykowa trwająca 2-3 tygodnie poskutkowała za pierwszym i drugim razem - wynik badania moczu po kuracji był dobry.
Sytuacja powtórzyła się w lutym, ale tym razem szybciej się z nią uporaliśmy.
A teraz... od prawie 2 tygodni jestesmy na antybiotyku. Początkowe 2 wizyty pod rząd tym razem zakończyły się zastrzykiem z antybiotykiem i kroplówką. Waga Tosi spadła (z 990/950g do 910g). Wyniki badania znów nieładne. A teraz po prawie 2 tygodniach kuracji nie widzę poprawy - krew nadal widoczna + wzmożone niepokojące odgłosy wskazujące na ból prosiaczka.
Pani Wet twierdzi że to może być poważna infekcja, którą chcemy zatrzymać zanim rzuci się na nerki. Ale może też nerka wysiadać - bo przepuszcza białko (które i tak jest obecne ze względu na krew w moczu)... Dużo niewiadomych

Ponadto przy ostatniej wizycie z moczu wyszedł podniesiony poziom cukru - mimo iż owoców przed badaniem nie jadła - więc teraz się modlimy zeby cukrzyca się nie pojawiła...
Cóż nie wygląda to dobrze

Moi Drodzy Forumowicze - macie jakieś uwagi, pomysły - jak można pomóc?
Dziękuję za wszelkie porady

Pozdrawiamy - Stysia

