Hahaha... Wysłałam jednego takiego do Trójmiasta, miał mi sprawdzić jakie są ceny gofrów... Najwyraźniej wiedział, gdzie schronienia szukać, że kochana Asita go przygarnie
Jestem już kompletnie załamana. Mija miesiąc, jak znalazłam tego cholernego guzka. Nie rośnie, jaki był taki jest, ale nie w tym problem. Kłopotem jest weterynarz. Od ponad tygodnia próbuję dodzwonić się do tej wetki(trzeciej już) polecanej przez SPŚM, Joanny Waldeck. Nie odpowiada na maile i telefony, nawet przez fb nie udało mi się z nią skontaktować (bo udało mi się ją znaleźć). Zastanawiam się już poważnie nad tym, żeby wsiąść do pociągu i pojechać z Dropsem do Wrocka... Tylko przeraża mnie to, że jak byłam u wetki miejscowej (15 min. drogi), to był strasznie zestresowany podróżą, a co dopiero 4h w jedną i w drugą... A gdyby po ewentualnym wycięciu pod narkozą coś się zaczęło dziać... Wolę nawet o tym nie myśleć. Musiałabym tam kilka dni pewnie siedzieć, innej opcji nie widzę
