Masakra... Ja ostatnio byłam w zoologicznym - a tak o, często wpadam sobie popatrzeć a to na karmy, a to na legowiska i oczywiście na zwierzątka. Jeszcze nie miałam Fiony, ale byłam w trakcie procedury adopcyjnej, ale cieszyłam oczy maluchami w zoologu. Zaatakowala mnie pani ekspedientka i chcąc nie chcąc nawiązałyśmy dialog. Po wymienieniu kilku zdań, pani mnie szczerze zachęcala, abym do Fiśki i Kizi dokupiła samca, bo wtedy mogłabym sobie założyć MINIHODOWLĘ. Zaoponowałam dość ostro, że "nie wspieram takich praktyk, na świecie jest już za dużo niechcianych świnek". Pani mi wtedy argumentowała, że "ZAWSZE znajdzie pani jakieś DZIECKO, które będzie chciało mała swinkę"

Rzuciłam tylko, że to własnie najczęściej przez znudzone dzieci świnki są oddawane, grzecznie sie pożegnałam i wyszłam ze sklepu.