Jolu, bardzo mi przykro, że się pokłóciłaś z mamą... Często jest tak, że rodzice próbują ingerować w życie swoich dorosłych dzieci. Nie powinni, ale ta jest. Problem wzmaga się, jak dorosłe dzieci mieszkają razem z rodzicami. To nieprawda, że wtedy jest fajnie i rodzinnie...Mamy z mężem małe mieszkanko, ale mieszkamy u siebie, a nie z rodzicami. Kocham moją mamę, ale pod jednym dachem przez dłuższy czas bym pewnie z nią nie wytrzymała, mimo że ma ona duży dom. A z teściami tym bardziej byłoby trudno. Rozumiem Jolu, jak Ci trudno.
Dodatkowo - my "świniarze" zawsze mamy ciężko, bo zazwyczaj nikt z zewnątrz nie rozumie tej miłości do prosiaczków... Moi sąsiedzi stukają się w głowy, jak latem widzą nasze świnie na "wypasie" (mieszkamy na parterze i mamy prawie 40 m2 tarasu z prawdziwą, zieloną trawką ), mojej mamy nasze świnie kompletnie nie interesują i nie popiera, ale mieszka daleko więc się nie wtrąca; teściowie powiedzieli, że nie lubią i nigdy u siebie by tych zwierząt nie chcieli...
Ja mam szczęście, bo moją miłość do prosiaków mogę dzielić z mężem ( to on sprowadził do naszego domu pierwszą świnkę - przygarnął od kolegi z pracy, któremu się znudziła ) i synkami.
Jolu, nie załamuj się, będzie dobrze. Emocje opadną, dogadasz się z mamą. Nie znam Twojej sytuacji, nie mogę radzić, żebyś się wyprowadziła lub została... sama znajdziesz rozwiązanie. Mogę tylko powiedzieć, że duchem jestem z Tobą i trzymam kciuki. Za Ciebie i Twoje zwierzątka. A także za Twoją mamę, żeby zrozumiała, że jej dorosła córka ma prawo żyć po swojemu
Ps. Kocham koty! Kociarą jestem od zawsze. Dlaczego ja też nie byłam na tej wystawie ?
Stwierdziłam kiedyś, że łyse koty są tak brzydkie, że aż piękne...i odtąd moim marzeniem jest taki kot-potworek

Ale chyba pozostanie w sferze marzeń

Mam w domu "zwykłego" ośmioletniego pręgowanego dachowca Karola, bo nie wyobrażam sobie życia bez kota, a co do "łysolców" -jedna z moich świnek to skinny - wystarczy
