Dawno się nie odzywaliśmy, ale też nic się specjalnego nie działo

Byliśmy wczoraj z chłopakami na wizycie kontrolno-pielęgnacyjnej u weta (niestety obcinanie w ilości hurtowej smolistoczarnych i całkowicie nieprześwitujących pazurów mnie przerosło, poza tym Ozzy, podobnie jak teddiki, wymaga czyszczenia uszu, a ja się trochę boję mu gmerać patyczkiem). Slayerek miał kontrolne usg wątroby - co prawda wątroba nadal powiększona i z niewielkimi zwapnieniami lub złogami, ale to niestety pokłosie zapalenia, więc raczej się nie zmieni na lepsze. Za to na szczęście zapalenia brak! Przy dobrych wiatrach kontrola za pół roku.... Poza tym Ozzy przyjechał do nas z niewielkim kaszakiem między łopatkami, który postanowił trochę sobie urosnąć, więc dr Agata wydziabała gada (mam nadzieję - na zawsze). Muszę pochwalić miśka - miał usuwanego kaszaka w znieczuleniu miejscowym, praktycznie bez trzymania go - grzecznie stał i miał w nosie, że ciotka mu gmera w plecach

Drugi szok przeżyłam, jak zobaczyłam zawartość - była kruczoczarna, torebka też....
A'propos Slayerkowych wiatrów - od ostatniego wpisu raz tylko przyprawił nas prawie o zgon - złapał wzdęcie, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam. Oczywiście w sobotę wieczorem, żeby nie było.... Na szczęście udało nam się zapanować nad tym, w poniedziałek jeszcze pojechaliśmy na ogląd (choć już brzuszek był miękki) - byliśmy w trakcie leczenia wątroby, więc podejrzewałam, że to ona jest sprawczynią, ale według naszej wetki raczej zeżarł coś, co mu zaszkodziło. I tym sposobem świnie, a my czasem przy okazji (jak coś zostanie) od tamtego czasu jedzą zielone tylko z certyfikowanych eko lub w 100% sprawdzonych gospodarstw..... Ale wzdęcia się nie powtórzyły
Dieta im najwyraźniej służy - Slayerek przekroczył 1010 g, a Ozzy dobił do 1400 i nadal jest szczupły. Dr Agata wczoraj jak go macała, stwierdziła, że nadal nie ma ani grama zbędnego tłuszczyku, więc nawet jeszcze może trochę przytyć...
I tak na koniec - chłopaki generalnie są wiecznie głodni, jak tylko mają posprzątane, to sygnał, że zaraz będzie micha, a ja się pchałam z telefonem, więc trzeba było sprawdzić, czy na pewno nie mam nic do jedzenia.
