Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
: 11 maja 2016, 20:00
diefenbaker dzięki, kiedyś umiałam wstawiać, ale to było lata świetlne temu. Muszę odświeżyć pamięć i hasło do fotosika, bo gdzieś jest spisane na kartce, tylko gdzie ta kartka...
O Kajtka i pana Adama martwię się już nie na żarty. Mam jakieś złe przeczucia, obym się myliła.
A Mili? Tydzień bez numeru to tydzień stracony- znowu rewolucja w układzie pokarmowym. Broniłam jej rękami i nogami 3 tyg. przed antybiotykami, ale musiałam skapitulować- mimo wszelkich kuracji i mikstur z 3 probiotyków mała jest na sulfonamidzie bactrim od kilku dni, bo znów dopadły ją ostre biegunki i nawet smecta słabo działała. Zrobiliśmy biochemię i morfologię krwi- wyniki piękne, ale w badaniach bobków na bakterie wyszedł obfity wzrost klebsiella pneumoniae Dziś przyszły wyniki. Mimo bactrimu bobki nadal biegunkowe, a od południa ich brak z powodu stresu, tzn. musiałam wziąć dziś Mili ze sobą do pracy do Szczecina i po niej jechałyśmy do weterynarza. Dla niej każde wyjście poza dom kojarzy się ze złymi rzeczami, zastrzykami, zabiegami itd. no i rezultat jest taki, że od południa nawet tych biegunkowych bobków brak. Co gorsza mieliśmy mieć też, tzn. ona, nie ja, płukanie pęcherza, ale pani dr nie mogła włożyć wenflonu- coś przeszkadza, co wygląda albo na przerost łechtaczki, albo rozrost czegoś brodawczakopodobnego (oby nie nowotwór), co nie pozwala na włożenie wenflonu do pęcherza, a bez tego nie da się tego zrobić. Mili już od ponad miesiąca nie miała płukania, czas najwyższy, ale nie ma jak, a osadu dużo, bo widać jak sika kredą. No i był malutki kamyk (wyjęty). Płukanie miało być w narkozie wziewnej, ale nawet to nie pomogło. Świnia jakoś nie może dojść do siebie po wziewce, słaba jest. Dobrze, że chociaż sika i pomału podskubuje granulat i pojedyncze źdźbła siana. Źle się czuje, rozoraną ma cewkę moczową od wenflonu, a wszystko na marne. Całe szczęście miałam jeszcze lek przeciwbólowy, to biednej podałam. Ech, nie jest najlepiej. Pani dr zrobiła zdjęcia jak to wyglądało i ma się kontaktować jutro z dr Kasią z Medicavetu, żeby ustalić co dalej. Coś czuję, że czeka mnie wizyta w Warszawie po raz kolejny...
A co do wątku, to jest w planach, ale mam kocioł w domu i totalny brak czasu, tzn. ojca w szpitalu w innym mieście od 7 tyg. i mamę 3 tyg. po operacji żylaków nóg, więc kompletnie nie mam kiedy zająć się zakładaniem wątku Mili. Ech, nie ogarniam tej kuwety...
O Kajtka i pana Adama martwię się już nie na żarty. Mam jakieś złe przeczucia, obym się myliła.
A Mili? Tydzień bez numeru to tydzień stracony- znowu rewolucja w układzie pokarmowym. Broniłam jej rękami i nogami 3 tyg. przed antybiotykami, ale musiałam skapitulować- mimo wszelkich kuracji i mikstur z 3 probiotyków mała jest na sulfonamidzie bactrim od kilku dni, bo znów dopadły ją ostre biegunki i nawet smecta słabo działała. Zrobiliśmy biochemię i morfologię krwi- wyniki piękne, ale w badaniach bobków na bakterie wyszedł obfity wzrost klebsiella pneumoniae Dziś przyszły wyniki. Mimo bactrimu bobki nadal biegunkowe, a od południa ich brak z powodu stresu, tzn. musiałam wziąć dziś Mili ze sobą do pracy do Szczecina i po niej jechałyśmy do weterynarza. Dla niej każde wyjście poza dom kojarzy się ze złymi rzeczami, zastrzykami, zabiegami itd. no i rezultat jest taki, że od południa nawet tych biegunkowych bobków brak. Co gorsza mieliśmy mieć też, tzn. ona, nie ja, płukanie pęcherza, ale pani dr nie mogła włożyć wenflonu- coś przeszkadza, co wygląda albo na przerost łechtaczki, albo rozrost czegoś brodawczakopodobnego (oby nie nowotwór), co nie pozwala na włożenie wenflonu do pęcherza, a bez tego nie da się tego zrobić. Mili już od ponad miesiąca nie miała płukania, czas najwyższy, ale nie ma jak, a osadu dużo, bo widać jak sika kredą. No i był malutki kamyk (wyjęty). Płukanie miało być w narkozie wziewnej, ale nawet to nie pomogło. Świnia jakoś nie może dojść do siebie po wziewce, słaba jest. Dobrze, że chociaż sika i pomału podskubuje granulat i pojedyncze źdźbła siana. Źle się czuje, rozoraną ma cewkę moczową od wenflonu, a wszystko na marne. Całe szczęście miałam jeszcze lek przeciwbólowy, to biednej podałam. Ech, nie jest najlepiej. Pani dr zrobiła zdjęcia jak to wyglądało i ma się kontaktować jutro z dr Kasią z Medicavetu, żeby ustalić co dalej. Coś czuję, że czeka mnie wizyta w Warszawie po raz kolejny...
A co do wątku, to jest w planach, ale mam kocioł w domu i totalny brak czasu, tzn. ojca w szpitalu w innym mieście od 7 tyg. i mamę 3 tyg. po operacji żylaków nóg, więc kompletnie nie mam kiedy zająć się zakładaniem wątku Mili. Ech, nie ogarniam tej kuwety...