W piątek10 maja rano odeszła nasza ukochana Melcia. W nocy zachowywała się ok a rano po prostu znależliżmy ją leżącą jakby wychodziła z budki, z siankiem w pyszczku. To musiało być coś gwałtownego jak zawał lub udar - niespodziewana ale też spokojna i bezbolesna śmierć we własnej klatce. Bardziej baliśmy się o Jadzię ktorą od dawna leczymy na niewydolny pęcherz, przerost sercs a ostatnio znaleziono u niej guza. Melcia była zdrowa poza 'piaskiem' w pęcherzu. Trafiła do nas z tej samej chodowli co Jadzia w jesieni 2015r jako 2letnia świnka, ostatnia jaką przygarnęliśmy, we wrześniu miałaby 6 lat. Była kochaną cichą czarnulką, wielbicielką ogórka, trochę płochliwa ale jak miała fazę to w kapcioszku na głaskanku też potrafiła długo zalegać. Najpierw mieszkała z Czarkiem(za TM) a potem sama bo z Jadzią niezbyt się lubiły choć jak któraś chorowała to druga była przestraszona. Dołączam ostatnie jej zdjęcie jakie mam. Odnajdź za Tęczowym Mostem szczęście i naszą kompanię pierdzioszku.
Melcia 21.09.2013 - 10.05.2019.
