I ja, i wet wiemy, ale to wyglądało tak, jakby Sułtanka przechodziła kryzys diety i rzucała się na wszystko, co tylko jej się skojarzy z jedzeniem
. Wiecie, jak w kreskówkach, kiedy komuś głodnemu inny kojarzy się z kurczakiem
. I chyba coś jest na rzeczy, bo Sułtanka wczoraj darła się w niebo głosy, kiedy:
- otwierałam wszystkie torebki
- myłam ręce w blaszanym zlewie
- podgryzała tekturowe pudełko ograniczające wybieg:
* gryz gryz pudełeczko i cuyyyyy cuyyyy po całej kuchni hmmm nic nie ma do jedzenia? no to gryz gryz pudełeczko cuyyy cuyyyy po całej kuchni...
Jej już każdy dźwięk kojarzy się z żarciem
.
Nie, nie jest głodzona. Ma sianko, ogórka i sałatę rzymską. Dostała też mieszaninę ziółek, ale skończyły się pestki dyni, słonecznika, a odkąd siedzą oddzielnie z Zyzią, to i owocków nie może podkradać
.