Re: Naleśnik, Nicek, Wicherek i Florek
: 15 kwie 2016, 19:52
				
				Jezzzuuu...  jaka cudna ekipa  
			
Forum Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim
https://forum.swinkimorskie.eu/

 Marikaaa, wymiatasz!
 Marikaaa, wymiatasz! 
  Przestał chudnąć, po brodzie już nie cieknie ślina, warzywka nadal nie bardzo, ale za to chętnie przyjmujemy dokarmianie w przerwach między wcinaniem zieleniny i sianka.
 Przestał chudnąć, po brodzie już nie cieknie ślina, warzywka nadal nie bardzo, ale za to chętnie przyjmujemy dokarmianie w przerwach między wcinaniem zieleniny i sianka.   Z przyjemnością przyjmujemy wszelkie daniny na boku na ręczniku, w świętym spokoju bez wścibskiego towarzystwa. Nawet skubiemy troszkę karmy, ale to GreenWoods, a nie CC więc może dlatego bez większego entuzjazmu. No nic, przyjdą panowie WF to wyczyszczą miseczkę, paśnik i wszystko inne praktycznie do zera.
 Z przyjemnością przyjmujemy wszelkie daniny na boku na ręczniku, w świętym spokoju bez wścibskiego towarzystwa. Nawet skubiemy troszkę karmy, ale to GreenWoods, a nie CC więc może dlatego bez większego entuzjazmu. No nic, przyjdą panowie WF to wyczyszczą miseczkę, paśnik i wszystko inne praktycznie do zera.   
 



 
 

 Opis ataku ramienia przyprawił mnie o ciarki
 Opis ataku ramienia przyprawił mnie o ciarki 
 ) badanie. Dr stanowczo orzekł, iż świnka nie potrzebuje stomatologa i w przyszłości też nie będzie potrzebowała go odwiedzać. Nie ma najmniejszych przeszkód, żeby samodzielnie pobrać pokarm. Wszelkie problemy z zębami mogą wynikać wyłącznie jako skutek jakiegoś innego problemu. Staruszek usłyszał, że koniec dokarmiania więc wydobrzał już całkiem i zabrał się za chrupanie marchewki.
) badanie. Dr stanowczo orzekł, iż świnka nie potrzebuje stomatologa i w przyszłości też nie będzie potrzebowała go odwiedzać. Nie ma najmniejszych przeszkód, żeby samodzielnie pobrać pokarm. Wszelkie problemy z zębami mogą wynikać wyłącznie jako skutek jakiegoś innego problemu. Staruszek usłyszał, że koniec dokarmiania więc wydobrzał już całkiem i zabrał się za chrupanie marchewki.  No cóż, zwyrodnienia to on ma wszędzie, kręgosłup jak drut kolczasty. Być może jego organizm ma za dużo wapnia albo wydaje mu się, że tak jest i odkłada go nie tam gdzie trzeba. Hm, nie wszystkie teorie zapamiętałam, ale na pewno mamy tu zderzenie dwóch szkół/sposobów myślenia - dla mnie wszystkie świnki wciąż są za chude i za mało jedzą, a tu dr powiedział, że każdy gram mniej to łatwiejsze poruszanie się dla starych stawów. OK, możemy nie dążyć uparcie, żeby znów waga była czterocyfrowa. Zalecona została dieta mokra, usuwająca nadmiar pierwiastków z organizmu. Czyli odstawić suchą karmę, a zarzucać zielonkami. Jednym słowem cudne meni wiosenne.
 No cóż, zwyrodnienia to on ma wszędzie, kręgosłup jak drut kolczasty. Być może jego organizm ma za dużo wapnia albo wydaje mu się, że tak jest i odkłada go nie tam gdzie trzeba. Hm, nie wszystkie teorie zapamiętałam, ale na pewno mamy tu zderzenie dwóch szkół/sposobów myślenia - dla mnie wszystkie świnki wciąż są za chude i za mało jedzą, a tu dr powiedział, że każdy gram mniej to łatwiejsze poruszanie się dla starych stawów. OK, możemy nie dążyć uparcie, żeby znów waga była czterocyfrowa. Zalecona została dieta mokra, usuwająca nadmiar pierwiastków z organizmu. Czyli odstawić suchą karmę, a zarzucać zielonkami. Jednym słowem cudne meni wiosenne.  O tej porze roku z tym nie powinno być problemu. Hm, skoro ponoć mógł gryźć, to może to boczenie się na warzywka, karmę + jednoczesne pomruki ukontentowania na widok np. sałaty/ogórka, to była sugestia... No bo co jeszcze świnka może zrobić, żeby zmusić Dużą, która nie chce codziennie zrywać trawki, wymawiając się sezonową alergią, żeby zaczęła przynosić regularnie należną daninę? No już tylko podróż do weta została, żeby on przemówił do rozumu.
 O tej porze roku z tym nie powinno być problemu. Hm, skoro ponoć mógł gryźć, to może to boczenie się na warzywka, karmę + jednoczesne pomruki ukontentowania na widok np. sałaty/ogórka, to była sugestia... No bo co jeszcze świnka może zrobić, żeby zmusić Dużą, która nie chce codziennie zrywać trawki, wymawiając się sezonową alergią, żeby zaczęła przynosić regularnie należną daninę? No już tylko podróż do weta została, żeby on przemówił do rozumu.  Ha, robimy też eksperyment: przez 10 dni przeciwbóle (Loxicom) i zobaczymy czy będzie fikał bardziej niż zwykle. Do tego suplementacja stawów (Arthroflex) przez 6 tygodni. Oczywiście jakby raptownie schudł czy cóś innego wyskoczyło, to mamy zgłosić się wcześniej. Jeszcze do kolekcji brakuje nam badania nerek, ale czy to nam na pewno potrzebne i ten kierunek badań to już mamy ustalić mailowo z innym specem. Podsumowując, na razie żadnych terminów w lecznicy nie zaklepujemy, a skupiamy się na dogadzaniu Naleśniczkowi.
 Ha, robimy też eksperyment: przez 10 dni przeciwbóle (Loxicom) i zobaczymy czy będzie fikał bardziej niż zwykle. Do tego suplementacja stawów (Arthroflex) przez 6 tygodni. Oczywiście jakby raptownie schudł czy cóś innego wyskoczyło, to mamy zgłosić się wcześniej. Jeszcze do kolekcji brakuje nam badania nerek, ale czy to nam na pewno potrzebne i ten kierunek badań to już mamy ustalić mailowo z innym specem. Podsumowując, na razie żadnych terminów w lecznicy nie zaklepujemy, a skupiamy się na dogadzaniu Naleśniczkowi. 

 Czemu w tym roku tak wcześnie zaczęły kwitnąć? Gdzie te czasy kiedy śnieg potrafił sypnąć w kwietniu? Zresztą odrobina deszczu w pełni mnie satysfakcjonuje. Normalnie mam ochotę zamknąć się w czterech ścianach i wyjść dopiero w czerwcu. Albo lepiej niech ktoś mnie wywiezie nad morze albo w wysokie góry... Ale wiem co zrobię. Pójdę tam, w ten straszny pył i powiem sobie - każdy wyrwany kwiatek czy łodyżka to mniej tego ykm... czegoś na świecie.
  Czemu w tym roku tak wcześnie zaczęły kwitnąć? Gdzie te czasy kiedy śnieg potrafił sypnąć w kwietniu? Zresztą odrobina deszczu w pełni mnie satysfakcjonuje. Normalnie mam ochotę zamknąć się w czterech ścianach i wyjść dopiero w czerwcu. Albo lepiej niech ktoś mnie wywiezie nad morze albo w wysokie góry... Ale wiem co zrobię. Pójdę tam, w ten straszny pył i powiem sobie - każdy wyrwany kwiatek czy łodyżka to mniej tego ykm... czegoś na świecie.  

 Jedyne co, to jest ykm... odrobinę wkurzony, bo Nicek dostaje michę z chrupkami na ową niebotycznie wysoką półeczkę, a on na parterze nic. No normalnie foch i w ogóle dno, tyle lat tresury i Duzi wciąż nie umieją porządnie i sprawiedliwie nakarmić szefa.
 Jedyne co, to jest ykm... odrobinę wkurzony, bo Nicek dostaje michę z chrupkami na ową niebotycznie wysoką półeczkę, a on na parterze nic. No normalnie foch i w ogóle dno, tyle lat tresury i Duzi wciąż nie umieją porządnie i sprawiedliwie nakarmić szefa.   Tyle jego, ile sobie powybiera rozsypanej karmy z trocin po maluchach, ale teraz mata leży i nic kompletnie nie da się znaleźć. Dostał do spróbowania Beaphar Nature, żeby wiedzieć czy lubi - normalnie natychmiast z rozwianą grzywą galopem przetruchtał całą długość klatki - w końcu (!), jego miseczkę dali (!), mniam, mniam! Wstępny plan jest taki, że, za jakiś miesiąc, jak zapasik suchego się skończy, nie będziemy go uzupełniać i na lato wszyscy zostaną bez karmy. Wrócimy do tematu w chłodniejszym sezonie. A ostatnio zaśmiewamy się z pomysłu, iż świnki morskie to z zachowania połączenie kota z koniem. Ot, takie humorzaste pieszczochy, leniwe sierściuchy z pazurkami + stadne, płochliwe, roślinożerne. Ponadto dźwięki paszczaków: miau + iha = miiiihaaa. Micha? Miseczka? Toż to dokładnie o to wołają, nie? Normalnie mamy cztery miauczące ogiery w domu.
 Tyle jego, ile sobie powybiera rozsypanej karmy z trocin po maluchach, ale teraz mata leży i nic kompletnie nie da się znaleźć. Dostał do spróbowania Beaphar Nature, żeby wiedzieć czy lubi - normalnie natychmiast z rozwianą grzywą galopem przetruchtał całą długość klatki - w końcu (!), jego miseczkę dali (!), mniam, mniam! Wstępny plan jest taki, że, za jakiś miesiąc, jak zapasik suchego się skończy, nie będziemy go uzupełniać i na lato wszyscy zostaną bez karmy. Wrócimy do tematu w chłodniejszym sezonie. A ostatnio zaśmiewamy się z pomysłu, iż świnki morskie to z zachowania połączenie kota z koniem. Ot, takie humorzaste pieszczochy, leniwe sierściuchy z pazurkami + stadne, płochliwe, roślinożerne. Ponadto dźwięki paszczaków: miau + iha = miiiihaaa. Micha? Miseczka? Toż to dokładnie o to wołają, nie? Normalnie mamy cztery miauczące ogiery w domu.   No chyba, że to jednak są "psokoniki", nie mylić z psotniki. Też potrafią przecież się przywiązać, być wierne, ufne, skakać i machać radośnie "ogonem" (razem z całym kuprem oczywiście), zachęcić człowieka do wyjścia na spacer...
 No chyba, że to jednak są "psokoniki", nie mylić z psotniki. Też potrafią przecież się przywiązać, być wierne, ufne, skakać i machać radośnie "ogonem" (razem z całym kuprem oczywiście), zachęcić człowieka do wyjścia na spacer...  
 


 
 
