dziękujemy wszystkim za życzenia zdrówka
moje (mniej ważne

) jako- tako, kaszel męczy i dusi, ale cóż...
Jurasek natomiast już o dziwo dużo lepiej

mówiłam (przypomniałam) Pani wetce, że poprzednio Juruś dostał antybiotyk, który nie zadziałał na jego oskrzela, a dopiero po tygodniu zastrzyków, zmienialiśmy go na inny, co oznaczało następny tydzień bólu dla Jurka

na szczęście teraz od razu dostał ten "działający" na niego antyb. (coś na oksy...coś tam...cyklinę... chyba) w każdym razie, jak przedwczoraj charczał okropnie przy oddechu i świszczał, to po pierwszym zastrzyku (w piątek wieczorem) już o niebo lepiej, po nocy nie charczy, lekko tylko świszczy, a po wczorajszym zastrzyku już dziś całkiem dobrze

jakby wcale nie był chory

ale nadal jest osobno, tęskni za dziewczynami, szarpie pręty i nie daje mi spać w nocy

znaczy - zdrowieje
jestem w szoku, że tak szybko, bo już było na prawdę go "źle słychać"