Re: Nala 23.03.2017r. / Tola 28.12.2018r. / Nutka 22.04.2019
: 22 kwie 2019, 12:06
Nawet nie przypuszczałam, że tak szybko znowu tu napiszę
Dzisiaj przed godz. 9 odeszła Nuteczka. Była od zawsze... Adoptowana dla Nali...
Zabrakło jej tylko 30 dni do 8-mych urodzin. Byłam pewna, że będziemy świętować bo czuła się cały czas tak samo, apetyt super dopisywał, 4 kwietnia byłyśmy na kontroli i nic nie wskazywało na tragedię.
Wczoraj późnym wieczorem zjadła normalnie kolację. Jak zwykle ucieszyła się, że dałam trawę i aż gruchała ze szczęścia... Obudziła mnie o 4 rano bo kręciła się po klatce i była niespokojna. Wchodziła do legowiska po czym zaraz wychodziła kręcąc się w kółko. Pogłaskałam ją żeby się uspokoiła ale coś mi nie pasowało bo nic się nie odzywała a zawsze gadała jak ją głaskałam. Wzięłam do łazienki na oględziny ale oprócz zwiększonego oczopląsu nic nie stwierdziłam. Zmartwiłam się bo dałam jedzenie a ona nawet nie zareagowała więc wzięłam ją na kolana i tak siedziałyśmy. Przestała się kręcić ale zobaczyłam, że brzuch robi się twardy... Dałam espumisan, rodicare akut i delikatnie masowałam. Siku było, kupy nie pomimo że miałam wrażenie jakby się napinała do kupki i podnosiła tyłeczek... Ubrałam się i o 5 poszłam do gabinetu po nospę w zastrzyku i po metoclopramid żeby pobudzić jelita do pracy. Jednak nic już nie ruszyło
Wzięłam ją pod kołderkę tak jak uwielbiała i leżałyśmy. Około 8 zaczęła słabnąć i kłaść się na boku. Ale oddychała ładnie miarowo, przestała się denerwować jak jej masowałam brzuszek więc myślałam, że to taki chwilowy kryzys, że zaraz pójdą boby i będzie lepiej. Nawet się dwa razy myła przez ten czas to odebrałam jako nie tragiczny stan... Później chciałam jechać do Szczecina ale zanim tato przyjechał z garażu to było po wszystkim
Jak zobaczyłam, że nóżki sinieją to wiedziałam, że nie ma sensu nigdzie jechać... Nutka cały czas przeleżała na mnie. Dopiero pod sam koniec zaczęła się ślinić wzięła 3 głębsze oddechy i już jej nie było...
22.05.2011 - 22.04.2019
Mały okruszek

Słodka klusia



Dziewczyny znowu razem




Dzisiaj przed godz. 9 odeszła Nuteczka. Była od zawsze... Adoptowana dla Nali...
Zabrakło jej tylko 30 dni do 8-mych urodzin. Byłam pewna, że będziemy świętować bo czuła się cały czas tak samo, apetyt super dopisywał, 4 kwietnia byłyśmy na kontroli i nic nie wskazywało na tragedię.
Wczoraj późnym wieczorem zjadła normalnie kolację. Jak zwykle ucieszyła się, że dałam trawę i aż gruchała ze szczęścia... Obudziła mnie o 4 rano bo kręciła się po klatce i była niespokojna. Wchodziła do legowiska po czym zaraz wychodziła kręcąc się w kółko. Pogłaskałam ją żeby się uspokoiła ale coś mi nie pasowało bo nic się nie odzywała a zawsze gadała jak ją głaskałam. Wzięłam do łazienki na oględziny ale oprócz zwiększonego oczopląsu nic nie stwierdziłam. Zmartwiłam się bo dałam jedzenie a ona nawet nie zareagowała więc wzięłam ją na kolana i tak siedziałyśmy. Przestała się kręcić ale zobaczyłam, że brzuch robi się twardy... Dałam espumisan, rodicare akut i delikatnie masowałam. Siku było, kupy nie pomimo że miałam wrażenie jakby się napinała do kupki i podnosiła tyłeczek... Ubrałam się i o 5 poszłam do gabinetu po nospę w zastrzyku i po metoclopramid żeby pobudzić jelita do pracy. Jednak nic już nie ruszyło


22.05.2011 - 22.04.2019
Mały okruszek

Słodka klusia



Dziewczyny znowu razem


