Dzisiaj lepiej!

Zrobiłam nowy wybieg w pokoju, z laptopem i pracą w domu dozorowałam sytuację i tak:
nie ma już ataków, ale nadal czasem się ofukują, ale biorę je wtedy na kolana i głaszczę obie;
Dzisiejsza atrakcja - miękki kapeć (kupiłam taki wielki, na dwie stopy, znalazłam na allegro, jest super miękki i duży) i dziś obie leżały w nim!!! Czasem jedna kładzie się w środku, druga na nim, ale dzisiaj na prawdę leżały w nim obie i to mnie tak bardzo podbudowało! I widok jak leżą obok siebie był piękny!
A zatem: na "wybiegu" pokojowym stawiam kapeć i dwa domki (ale wyjełam z nich daszki i położyłam tak, aby tworzyły tunele, bo inaczej obie świnki bunkrowały się w swoich i siedziały nie wychodząc nawet na chwilę, a tak ustawione domki są "przelotowe"). W klatce na noc wyłozyłam nowe trociny, no i położyłam im tylko ten kapcioch, domków nie wkładałam. Bo chciałabym, żeby jeszcze były na etapie poznawania się, a nie alienowania się w tych domkach.
No i dziś była witaminka, czyli wspólne przeżycie (może wspólny prysznic już nie będzie potrzebny). Mała kłótnia o trawę, a jakże, ale bez łapkoczynów. Już jestem spokojniejsza. Najbardziej się przestraszyłam jak zobaczyłam, że Jogo ma na pyszczku lekkie zadrapanie, musiała ją drapnąć ta moja świnka

Ale zadrapanie nie jest duże, własciwie niewidoczne, ale jednak. Może wtedy jak Jogo uciekła na dach?
Podsumowując: jest lepiej, trochę odetchnęłam, będę informować, ale i tak trzymajcie jeszcze kciuki!
