Stowarzyszeniowe małe szoguny są naprawdę strachliwe, ale będę próbowała je powoli oswajać. Dziś gadały sobie z moimi starymi pannami przez kraty

I tak - zdecydowanie najdziksza jest Merva, o połowę mniej strachliwa Meryem i porównywalnie Aysa nazywana małą myszką

Na kolanach Merva jest nie do opanowania tak się boi - dlatego po jednym razie się skończyło. Pozostałe dwie są tornadami w klatce, ale na kolanach jako tako. Owszem, są przestraszone, ale nie biegają w popłochu, tylko grzecznie siedzą. Jak przejdą okres kwarantanny, to wezmę je na łóżko razem z jakąś moją świnią - będą się czuły bezpieczniej i może bardziej pewnie.
Poniżej zdjęcia z wczoraj. Wiem, że marnej jakości, ale było już ciemno i pstrykałam komórką
Aysa ma przymrużone oczko, bo prawdopodobnie źdźbło sianka jej się wbiło. Zakropiłam oczko i dziś jest o wiele, wiele lepiej - już normalnie otwiera
