mam wrażenie, że ten wątek powstał w celach propagandowych
no ale...
moja pierwsza dorosła świnka była biała. A było to tak, że wcale nie chciałam mieć świnek i wogóle nie podobały mi się zwierzęta z czerwonymi oczami, bo jakoś tak dziwacznie wyglądały dla mnie. No ale zdarzyło się, że ktoś przyniósł do sklepu, w którym pracowałam samiczkę wyglądającą na bardzo zaawansowaną ciążę. Białą, z czerwonymi ślepiami, lekko przyciemnionymi uszkami, noskiem i łapkami. Żal mi się zrobiło bidulki, że taka smutna siedzi, dzieciory ją straszą a tu poród tuż tuż no to wzięłam do domu na czas porodu i macierzyńskiego.... po dwóch miesiącach
urodziła trzy wielkie i zdrowe maluchy, które potem znalazły domki, no ale Balbina już została przecież. Potem się u mnie zaświniło, ale ona była świnią z charakterem, której nigdy nie zapomnę. Potrafiła tak wiele wyrazić tymi swoimi ślepkami, widać było jak za nimi się toczy jakiś proces myślowy. Potrafiła zauroczyć każdego, nawet moją Babcię, która nie bardzo chciała mieć zwierzaki w domu, ale Balbinkę uwielbiała. Muszę spróbować odkopać jej fotki, to już ponad dwa i pół roku, jak potruchtała za TM a mimo to często o niej myślę.
W świniakach przede wszystkim urzeka mnie ich wyjątkowy charakter, raczej wygląd ma mniejsze znaczenie, no ale trudno się nie zachwycać, jak na tymczas trafi do mnie taki kawaler
Bezyl