No i się porobiło

chłopaki się wściekły. Było tak, u mnie na początku się ganiały, ale kiedy ustaliły swoją pozycję w stadzie wszystko wróciło do normy, było niemal sielankowo. Do Chrumki zgłosiła się pani (Maria), która widząc, że często brakuje nam DT dla potrzebujących świnek zgłosiła się do takiej właśnie pomocy. Jednak, że ze świnkami nie ma dużego doświadczenia, postanowiliśmy dać jej na początek dwóch, zdrowych niekłpotliwych z DT, więc zgłosiłam swoich białasów, bo cztery, rosnące mieszkające w 100 za chwilę będą miały za ciasno... wybrałam dwóch spokojnych. Najbardziej uległego Vanilora/Frania, oraz (drugiego po Eridorze) Hiradora/Fredzia. Pojechały na DT do p. Marii. Został u mnie największy-przywódca stada Eridor, oraz z jeszcze nieodrośniętymi zębami Gretiem. U mnie po zabraniu dwójki, Eri i Greti pościgali się ze trzy godziny i był spokój. Natomiast u p. Marii, zaczęła się wojna. "Niuniuś"-cicha woda stwierdził, że może teraz mu się uda odwrócić kartę i zapragnął być "królem". Zaczęły się turkoty, gonitwy, ale doszło i do zęboczynów. Zdominował Hiradora. P. Maria nie była jeszcze na przygotowana i zadecydowaliśmy, że chłopaki do mnie wrócą (może z gnojkami dam sobie radę). Marii jeszcze się świnki/a dostanie zapewne (dobrze, że się nie zraziła do bycia DT

). Chłopaki wrócili w sobotę rano, Vani ma troszkę wyrwanego futerka, kilka drobnych "zarysowań" na skórze, natomiast Hiri jest biedaczek bardziej sponiewierany. Ma kilka nieładnych strupków, które mam nadzieję, że mimo wszystko się szybko zagoją. W sobotę chciałam ich wszystkich połączyć na powrót, ale Vanilior był zbyt pobudzony (poczuł,trochę władzy) i wydawało mu się, że tak jak z Hirim uda mu się z całą resztą. Za karę spędził noc w osamotnieniu, aby trochę ochłonął. W niedzielę udało mi się połączyć towarzystwo, choć jeszcze się troszkę, ganiają. Eri jest niekwestionowanym samcem Alfa, rządzi twardą ręką, ale nie wszczyna bójek, potrafi zapanować nad stadem. Tak jest i tym razem. Hirador jest biedny, dupka go trochę boli, zastanawiałam się, czyby go nie rozdzielić, ale on mimo wszystko lgnie do świnkowego towarzystwa. Nie chcę też, żeby później cała trójka nie zwróciła się przeciw niemu. Obserwujemy i trzymamy kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło.
