01.01.2014r. o 18.20 odszedł mój największy skarb. Florcia była moim pierwszym prosiem, adoptowana razem z nevadą w 2010r. Pomysł mojego Tżta, który uparł się na świnki. Na początku nie byłam przekonana, ale szybko to się zmieniło kiedy do nas trafiły. Krótko mieszkały u Tżta i po kilku miesiącach przeprowadziły się blok obok, gdzie czekała na nie klatka 120. W 2012r. w sierpniu Florianna zaczęła chorować, wizyty u różnych wetów, aż padło hasło zwichnięty staw skroniowo żuchwowy. Na początku nie było tak źle i radziła sobie z jedzeniem, aż do grudnia, kiedy przeszła na karmienie ręczne. Karmiłyśmy się tak rok, czasem było lepiej, czasem gorzej. Pierwsze miesiące nie wiedziałam za co się zabrać, często miałam dosyć wszystkiego. Później do wszystkiego przywykłam i dzień był ustawiony pod nią. Czas poświęcony dla niej był niczym, cieszyłam się z każdego dnia. Dużo zmieniła we mnie, za co jestem bardzo wdzięczna. Bardzo tęsknie aniołku
