 
  
Moderator: pastuszek
 Po wtorkowej operacji Kozunia pięknie wracała do formy. W sobotę, późnym wieczorem zobaczyłam wielki brzuch. W niedzielę pognałyśmy do lecznicy na cito. Małej zrobiła się przepuklina. Dziś była cięta i zszywana ponownie. Kciuki potrzebne bardzo, zwłaszcza, że wciąż czekamy na wynik histpatu.
 Po wtorkowej operacji Kozunia pięknie wracała do formy. W sobotę, późnym wieczorem zobaczyłam wielki brzuch. W niedzielę pognałyśmy do lecznicy na cito. Małej zrobiła się przepuklina. Dziś była cięta i zszywana ponownie. Kciuki potrzebne bardzo, zwłaszcza, że wciąż czekamy na wynik histpatu.  
 Pozszywana po raz trzeci w ciągu niespełna 2 tygodni. Oczyszczony krwiak, oczywiście ponowna narkoza. Mała już w domu, wygląda nieźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę krwawe ślady, które powstały na moim gorsie podczas pakowania do transportera o bladym świcie... Reszta towarzystwa wzięła na razie na wstrzymanie. Na szczęście! Jutro kontrola z tymczasami.
  Pozszywana po raz trzeci w ciągu niespełna 2 tygodni. Oczyszczony krwiak, oczywiście ponowna narkoza. Mała już w domu, wygląda nieźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę krwawe ślady, które powstały na moim gorsie podczas pakowania do transportera o bladym świcie... Reszta towarzystwa wzięła na razie na wstrzymanie. Na szczęście! Jutro kontrola z tymczasami.  
Nie. To nie jest kwestia szwów. Myślę, że raczej skóry - ona miała nowotwór złośliwy, na skórze właśnie. Udało się wyciąć świństwo w całości. Teraz pod czujną obserwacją znajduje się guzek na zadku, którego nie udało się usunąć z powodu atrakcji dodatkowych...porcella pisze:O rety. Nie toleruje szwów?

 
  