Tarzan Wędrowiec / Warszawa

[jolka]

no biedna Ty i chłopak przede wszystkim- znowu będa kłuć

[porcella]

Tarzan i Cichoszka

[zwierzur]

Jesteśmy po kolejnej wizycie. Wyniki znacznie lepsze, niż ostatnio, odstawiamy Eradię, ale Encorton jeszcze zostaje. 19 sierpnia idziemy na kontrolę. Jeśli wyniki będą się utrzymywać na obecnym poziomie, może uda się całkowicie odstawić leki.
Podczas ostatniego sprzątania przestawiłam trochę klatki. Zarezerwowane przez Cichoszkę pięterko obecnie nagminnie okupuje Tarzanek podrywający mieszkającą po sąsiedzku Robinię. Na razie jest to miłość bez wzajemności, bo dziewczyna kompletnie ignoruje zalotnika.

[zwierzur]

Wyniki krwi znacznie lepsze, niż kilka dni temu. Zmniejszamy dawkę encortonu. Za miesiąc kontrola i jeśli nadal będzie taka poprawa, może uda się odstawić leki całkowicie. Tarzan nie wykazuje żadnych oznak jakiejkolwiek choroby. Jest żywotny, apetyt mu dopisuje. Trudno powiedzieć, dlaczego niektóre parametry krwi są podwyższone. Coraz mniej, ale jednak.

[zwierzur]

Kuchniax! Nie napisałam?! Tarzan zdrów jak świnka! Leki precz!!! Państwo żyją sobie w zgodnym stadle. Małżonka, Cichoszka, nabiera śmiałości, ale gdzie jej tam do Tarzanka... Na razie, po sąsiedzku - Tiramisu. Chłop, jak to chłopy, na babskie wdzięki leci ogniście, choć tylko przez kratki. Zazdrosna blond połowica zagrodziła niewiernemu sobą wejście na pięterko - tam sypia, tam jadać żąda, tam również... hmm... odpady wyrzuca... Jak się boroczek usiłuje ukradkiem wkraść w łaski jejmości, to dopiero się zaczyna... Fajna parka. Szkoda, że domku ni widu, ni słychu!

[porcella]

Bo te świnki są niewidoczne dla zwykłych uzytkowników, ale poczekajmy do 6 grudnia, rozprawa będzie . Może wreszcie.

[jolka]

To świetne wieści

[zwierzur]

Państwo Tarzankostwo kwitną, związek się rozwija. Bywa burzliwie, gdy w pobliżu pojawiają się jakiekolwiek świnkoniewiasty. Wczoraj był dzień sprzątania. Przy okazji likwidowałam dwie klatki, których mieszkańcy powędrowali na swoje. Trochę przemeblowałam. W trakcie prac w pobliżu siedziby małżeństwa wylądowało na chwilę 5 panienek. Zdałam sobie sprawę z popełnionego nieświadomie faux pas dopiero, gdy rozległ się ogłuszający łomot i wrzask. Tarzanek usiłował z piętra przedostać się do uroczych sąsiadek, szarpiąc za pręty i wprawiając w rezonans całą klatkę. Z dołu wydzierała się na niego zazdrosna połowica. Ożywione obecnością przystojniaka dziewczątka wychodziły ze skóry, aby idola chociaż końcem noska dotknąć. Pierzchły z kwikiem i hałasem, kiedy na górę wtargnęła rozjuszona Cichoszka. Małżonek potulnie zrejterował z miejsca nieoczekiwanej schadzki, a małżonka zaległa zniesmaczona, pokwikując na niepoprawne zalotnice tonem wielce potępiającym chyba, bo pięć bab udawało, że ich w ogóle nie ma. Uznałam, że zabawa sylwestrowa nieco się nie udała...

[porcella]

No cóż, harembym pewnie chętnie miał

[zwierzur]

Dalsze losy Tarzana na wspólnym wątku z Cichoszką: viewtopic.php?f=79&t=11553&p=540689#p540689