Całe wieki się nie odzywałam, ale brak czasu niestety jest porażający

U nas całkiem spokojnie (w sensie chorobowo), dziewczyny dogadane, żyjące trochę swoim życiem - Ruda Wiewióra trzpiot, wszędzie jej pełno, włazi pod ręce, na stopy, do misek, ciągle domaga się miziania (chyba ona jest reinkarnacją Slayerka, są bardzo do siebie podobni), Trufla - totalna panikara, ucieka na najmniejsze kiwnięcie palcem. Wyjęcie jej z kojca granicy z cudem, a i tak drze się, jakby ją żywcem obdzierali ze skóry. A na kolanach leży z wywalonymi kopytami. Najlepsze jest to, że na jej wrzaski przy wyjmowaniu pozostałe panny nie reagują w żaden sposób - znaczy krzyczy bez sensu

Araya jak matrona, wszystkiego pilnuje. Liczą się panny z nią, bo jak nie to dostają kuksańca. Wszystkie słusznej wagi - Trufla 1000 (przybyło 250...), Ruda 930 (przybyło 300...) i matrona - prawie 1100 (próbujemy trochę odchudzić). Fascynuje mnie większe stado - widać, jak się porozumiewają, jakie są relacje - w parze nie da się tak bardzo zaobserwować życia społecznego... W każdym razie na wszelki muszle mamy 4.
Odgrażałam się, że wrzucę zdjęcia - Slayera z Arayą nie zdążyłam

, więc chociaż dziewczyny nadrobię:
Nie wyobrażam sobie nie wrzucać im góry siana - tak jest zawsze po włożeniu nowej porcji

Jej okrągłość Araya

Ruda przyozdobiona (jak zawsze)

I znowu Ruda Wiewióra i jej sposób na spanie w muszli - obie z Truflą konsekwentnie robią przemeblowania

Ruda Wiewióra i Trufla

Matrona i jej podnóżki

Trufla
