MAS, podziwiam żeś nieugięta. Ja "wysiadam" jak zaczynają się (a zaczynają natychmiast po odmowie) żałosne popiskiwania, powolne spacery po klatce ze zwieszonym łbem, znaczące popatrywania zza świńskiego ramienia, pokładanie się i wychodzenie z posłanka, by z rozpaczą, teatralnie dowlec się do talerzyka, szukać tam i znowu gnębiąco popatrywać na pańcię-okrutnicę. Przy tym jęki, popiskiwania, lamenty, żałość taka, że nie idzie tego zdzierżyć. "Nie kochasz pańcia, nie kochasz". I wiele innych środków nacisku jest stosowanych. Szantaż emocjonalny na najwyższym poziomie. Mój Gryzio jest w tym mistrzem nad mistrze.
Niestety, w bezpośrednim starciu wprost, to świniaczek wygrywa. Muszę się nieźle napocić, nakombinować, żeby osiągnąć swoje cele.
Bogu dzięki, jakaś kategoryczna dieta nie jest nam potrzebna, i niech tak zostanie.
Pozdrawiam i pozostaję w oczekiwaniu na dalsze odcinki sagi małżeńskiej Toskanii i Parówki.
, rozpaczliwe