Przepraszam, że tak długo nie pisałam... a wydarzyło się dużo. W czerwcu ubiegłego roku u weta obie świnki miały wszelkie badania, bobków też. Nic nie wykazały. P. weterynarz zaproponowała jeszcze rtg czaszki Cynii, która bardziej schudła ale trzeba je było zrobić w znieczuleniu ogólnym. Ponieważ wcześniej u tej weterynarz była operowania Robinia, też w znieczuleniu ogólnym i z bardzo dobrym efektem, więc nie miałam zastrzeżeń. Po kilku dniach zgłosiłam się, świnka miała rtg, nic w nim złego nie było, była trochę niemrawa po znieczuleniu ale wzbudzała się, ogólnie sprawiała dobre wrażenie, więc do samochodu i pojechałam do domu. Niestety po przyjechaniu okazało się, że zmarła

Do tej pory, kiedy o tym myślę, zbiera mi się na płacz. Weterynarz powiedziała, że pierwszy raz spotkała się z takim przypadkiem. Robinia natomiast w ubiegłym miesiącu miała usuniętą gałki oczną, której niestety, mimo intensywnego leczenia, zastrzyków, kropli nie udało się uratować. Okazało się, że była to zaawansowana jaskra. Na szczęście oczodół bardzo ładnie się wygoił i Robinia świetnie sobie radzi. W dodatku od września zeszłego roku ma nową koleżankę, świnkę, z ogłoszenia na OLX,którą właścicielka zmuszona była oddać z braku możliwości dalszej opieki. Obecnie świnki nieźle się dogadują, mają dobry apetyt, Robinia przy nowej, młodszej i dość żarłocznej koleżance Tosi fajnie przybrała na wadze i ma się dobrze. Cynię często wspominamy, zwłaszcza młodsza córcia, której była pupilka ze względu na łagodniejszy od bojowej Robinii charakter. Będzie zawsze w naszej pamięci...