Dziękujemy, Tosia jak zawsze, siedzi biedulek w kąciku, jedzonko ze strzykawy. Jest na lekach bo dziąsła mocno poranione, jak zwykle w pyszczku była masakra, górny siekacz ułamany. Dokarmiamy, tulimy, płaczemy, śmiejemy się, mówimy do świnki, chodzimy niewyspani i tak to się kręci. Walczymy dalej i ciągle próbujemy, choć wiem, że kiedyś trzeba będzie podjąć trudną decyzję, ale jeszcze nie teraz...
Tak martuś, obydwa dolne olbrzymie mają zmienioną strukrurę, ten prawy zawsze wchodzi w policzek jak odrosną. Jeszcze do tego jest pęknięty. Ciężka noc dziś była, Tosik nie chciała jeść ze strzykawki, strasznie się sliniła. Rano już trochę lepiej. Już nie wiem jakie wyjście byloby najlepsze, tak strasznie mi jej żal, nie chce żeby się męczyła, co to za życie...