Wczoraj musiałam pożegnać kolejnego mojego prosiaczka Bursztynka, adoptowanego w 2014 r. 
We wrześniu miał usuwane oczko ze względu na ropień zagałkowy i brak reakcji na leczenie, niestety od września nie mogliśmy się pozbyć ropy, pomimo antybiotyków dobieranych wg antybiogramu zarówno ogólnych jak i do płukania. 
W poniedziałek mały miał jeszcze zabieg pod narkozą czyszczenia, niestety ta ropa jak pani doktor mówiła była blisko mózgu i po dwóch dniach znowu się pojawiła...., wczoraj znalazłam go w klatce leżącego na boku, przelewał się przez ręce, ledwo oddychał i miał drgawki, nie było innego wyjścia, jak pozwolić mu odejść  
 
 
Przepraszam Bursztynku, że nie byłam w stanie nic więcej dla Ciebie zrobić  
 
   
 
Poniżej malutki Bursztynek jak do mnie trafił w 2014 r.
 
Bursztynek po zabiegu  
 
 
