Dziś w nocy mojej koleżance odeszła świneczka - nieco ponad roczna.
Wet stwierdził że było to przegrzanie spowodowane stresem. Nie moge w to uwierzyć.
Sytuacja u niej wyglądała tak - pojechała z okazji dnia świniaczka zrobić przegląd u weta. Po powrocie zauważyła że jest jakiś osowiały. Natychmiast zareagowała i poleciała do weta - ten dał małemu jakiś zastrzyk.
Od 21 lipca upłynęło już trochę czasu i wczoraj nastąpiło pogorszenie i maluch odszedł.
Strasznie mnie to zaskoczyło. W szczególności powód podany przez weta.
Mój świń ma chore serduszko i też nie raz musiał przejść podróże do weta, na szczęście wszystko dzielnie zniósł.
Znajoma ze swoimi maluchami podrózuje do trójmiasta aż z wrocławia - dla nich to też pewien stres - ale też nic się żadnej nie stało.
Wybaczcie że tak chaotycznie piszę.
Zwracam się do was z pytaniem/opinią co o tym sądzicie?
Koleżanka okropnie się obwinia tą podróżą do weta z okazji dnia świnki - ale robiła to przecież z dobrego serca i chciała dla malucha jak najlepiej.
Pozdrawiam i liczę na waszę zdanie odnośnie tej sytuacji
