No bo on rzeczywiście w pewnym momencie się poddał i sama nie wierzyłam, że się uda się go uratować. To już wyglądało na uporczywe leczenie, gdzie nie ma żadnych rokowań. I sama do tej pory nie wiem jak to się stało, że on nagle znalazł w sobie jakieś resztki sił i postanowił zawalczyć, a potem -po pół roku na ręcznym karmieniu zaczął sam jeść. To jest dowód na to (również dla mnie!), że nigdy nie można tracić nadziei, bo czasami cuda się zdarzają.
Pewnie się powtarzam..
________
Rudi był 2.06 na wizycie u dr Judyty- ząbki niemal idealne, korekta była właściwie symboliczna. Ale żeby nie było za wesoło- Dr wynalazła niewielkiego guzka na tarczycy- do obserwacji.
Aktualne waga- 978g (!) Czyli super.