Sorry, ze dopiero teraz, ale wróciliśmy po południu, potem nie wiedziałam, za co się brać, żeby przed pracą zdążyć choć z lekka ogarnąć towarzystwo.
Mroku wygląda lepiej, niż się spodziewałam, choć ta gula na szczęce po wygoleniu sierści wygląda na ogromną
Ropień odbarczony, ale pozostała taka narośl pozapalna (kostna?). Nie mam pojęcia, czy to zniknie.. Raczej nie. Zmiana jest niebezpiecznie blisko stawu żuchwowego- jeśli staw zostanie zajęty, to już będzie bardzo źle, bo świnka nie będzie mogła otwierać pyszczka.
Na szczęście- póki co staw jest wolny. Widziałam na zdjęciu RTG, że zęby rosną we wszystkich możliwych kierunkach. Jest naprawdę kiepsko. Muszę teraz grzebać w tej ranie najlepiej 2x dziennie, aby nie dopuścić do jej zasklepienia. Muszę w miarę dokładnie oczyszczać tą dziurkę i przepłukiwać Rivanolem i wodą utlenioną- na zmianę. Jak rana zarośnie i ropa nie będzie miała ujścia- zacznie się zbierać w środku- nie można do tego dopuścić. Ta ropa (jak wyjaśniła mi dr Judyta) nie jest typową ropą- jest jałowa, bo powstaje na skutek ciągłego drażnienia okolicy korzenia zęba, a nie jest wynikiem zakażenia bakteryjnego.
Wbrew temu wszystkiemu- Mroku się nie poddaje. Kiedy wpuściłam go do jego klatki- najpierw bardzo był zdziwiony, że nie ma trocin (ze względów higienicznych musi być na podkładach), a potem obleciał wszystkie kąty i przywitał się z Solikiem (ten go trochę ogruchał, pewnie za dużo obcych zapachów Mroku przywlókł ze sobą). Zabrał się za samodzielne jedzenie zieleniny (dostał od Dr

) i warzyw. Nawet w misce z karmą pogmerał. Przed wyjściem do pracy jeszcze dałam mu 25cm karmy ratunkowej ze strzykawki. No i zostawiłam- musi sobie przez noc poradzić.
Od jutra- gmeram w ranie. Mam do podawania Tolfinę i Baytril. Same przyjemności.
No i zobaczymy co czas przyniesie..

.

.
