Przez ten cały czas był małym kochanym rogalikiem. Potrafił się położyć i zwinąć wszędzie, nawet na kolanach u zupełnie nowej osoby. Uwielbiał jeść, zwłaszcza ogórki i karmę, potrafił pół dnia spędzić grzebiąc w misce. Od początku miał problemy z okiem, które w ciągu ostatniego roku całkowicie zaszło mgłą więc podejrzewaliśmy że przestał widzieć. W wakacje trochę chorowaliśmy, wszystko udało się zaleczyć ale przez ostatnie parę m-cy Ktosiu strasznie się zestarzał. Nie było już żadnych objawów choroby, bobki i siku normalne, wyniki w porządku, szmerów w nosie, w płucach itd brak, jadł normalnie sam, przytył do 700g co dla niego było już bardzo dobrą wagą. Nie słyszał już za dobrze i bardzo mocno zasypiał, trzeba było go budzić... Mimo to dawał sobie radę. W ciągu ostatnich paru dni był bardzo głośny, kwiczał o jedzenie, zaczepiał nas, biegał z dziewczynami, był bardzo żywy a ja już przeczuwałam że to się w końcu stanie. W końcu miał gdzieś już 6-7 lat.

Mam nadzieję że te ostatnie półtora roku był szczęśliwy w moim domu.

Dzisiaj w nocy zasnął i nad ranem już się nie obudził. Spał przy swojej ulubionej miseczce. Był zwinięty w rogalik, tak jak zawsze kiedy dobrze mu się spało...




