Witajcie. Dziś Mili wróciła ze mną znad jeziora gdzie byłam z nią, Pianką i moim TŻ na wczasach 5 dni. To tyle z przyjemnych rzeczy. Z mniej przyjemnych: byłam ostatnio w medicavecie u dr Kasi, gdyż Mili się posypała i wolałam, żeby ją w Wawie obejrzano. Ogólnie tak sobie: mamy podo na 2 łapkach, stan zapalny kości w jednej z nich nie ustępujący po antybiotykach, grzybicę na zadzie, a jakże, no i spadek wagi i to szybki. Z tym że spadek wagi się uspokoił trochę, bo więcej dokarmiam i zrobiliśmy kuracje przeciwgrzybiczą nystatyną. Dodatkowo mieliśmy też odparzenie skóry przy pyszczku od dokarmiania ręcznego (cała sierść wyłaziła) i niestety kolejna paskudna rzecz- wycięty dwukrotnie złośliwy nowotwór w okolicy łopatki zaczął odrastać. Najgorsze, że raczej nieoperacyjne to będzie, bo przylega do łopatki i chyba się nie uda usunąć w całości tylko ewentualnie częściowo. Mamy czekać aż się powiększy na tyle, że zacznie jej przeszkadzać, a potem najwyżej częściowo usuniemy na tyle, na ile się da. Mieliśmy z tym rakiem spokój przez 1,5 roku, więc dr Kasia mówi, ze to i tak dobrze, że wolno rośnie. Łapka ze stanem zapalnym kości jest moczona w nadmanganianie potasu i smarowana detreomycyną, bo po iniekcji dostawowej sterydu na ściągniecie obrzęku weszła ropa- niedużo, ale jest. Codziennie po moczeniu łapki grzebię igłą w tej dziurce z ropą i wyciągam ją na zewnątrz żeby oczyścić rankę. A potem kolejne minuty moczenia, maść i opatrunek. Wiec mamy cyrk na kółkach, aż się pisać nie chce...Aktualnie jesteśmy na 3 serii antybiotyku w zastrzykach, które podaje, sterydzie dostawowym i metacamie przeciwbólowym. A dodatkowo jeszcze smecta.
Jakoś dajemy radę, choć nóżki Mili bolą, zahacza nimi jak chodzi, ale apetyt ma i humor też niezły jak na okoliczności. Mili duuuużo leży, odpoczywa, ale to akurat dobrze dla tych biednych łapek. Stan jest poważny, robimy wszystko co się da, ale nie ma się co cudów spodziewać i sama dr Kasia mówi, że kiedyś te leki przestaną działać, a wtedy... No ale jeszcze nie teraz, tym się pocieszam. Kupuję dla niej czas, tak to można nazwać
A mówiłam, że korzenie zębów mamy przerośnięte? Nie? No to mamy, za 2-3 mies kolejne rtg. Póki co nie sprawia to Mili bólu ani dyskomfortu, ale przerost jest. Całe szczęście, ze bez ropni okołowierzchołkowych i braku konieczności ekstrakcji. Póki co bez konieczności. Za dużo jak na jedną małą świnkę...
O matko biedna Mili Bardzo dużo tych chorób spadło na takie maleństwo
Trzymajcie się Z poprawą może być gorzej ale trzymam kciuki żeby chociaż ją nie bolało
Pati podaj mi na PW swój adres to szybciutko wyślę ci przyrząd mojego autorstwa do karmienia, który stosuję u moich prosiaków od 2009 r. Sprawdzony, żadnych skutków ubocznych. No i trzymajcie się tam dziewczyny
... a właśnie wracamy pociągiem z MV. Byliśmy na kontrolnych badaniach. Wyniki - morfolofia dziś a rozmaz ręczny jutro lub pojutrze. Osłuchowo pojawił się delikatny szmer w płuckach więc zrobiliśmy rtg. Serducho bardzo ładne , jak u zdrowego prośka, węzły chłonne piersiowe nie cieniują więc wydają się być niepowiększone. Pojawiły się natomiast drobne nacieki, na razie niewiadomego pochodzenia. Kajtek dostał antybiotyk na 2 tygodnie i potem powtórzymy rtg. Poza tym standardowe problemy z przerosnietym trzonowcem ale wszystko pod kontrolą. Na codzień Kajtuś i Romeo kiedy tylko mam chwilę, spędzają czas na świeżym powietrzu. Nadal dominuje w stadzie, Romeo nawet nie próbuje tego zmienić. Czasami, kiedy Kajtek mu pozwoli , jedzą wspólnie z jednej kupki zieleniny.
To są bardzo dobre wiadomości. Co do dominacji, to nie wyobrażam sobie prosiaka, który by go zdominował, to jest najbardziej męski świń jakiego widziałam.
Trzymam za wyniki rozmazu.
Mili się melduje. Ech, szykujemy się mentalnie na kolejny wyjazd do dr Kasi- guz złośliwy, który Mili ma pod łopatką zaczął szybko przyrastać. Myślę, że zabieg za 2-3 tyg, mimo że miał być później. Po raz trzeci już z tego samego miejsca. Z szansą raczej na usunięcie częściowe niż całościowe z tego co dr Kasia mówiła
Z łapkami za to bardzo się poprawiło- nadmanganian potasu wyciągnął ropę z poduszeczki przedniej łapki, nie ma już obrzęku i reakcji bólowej ani na przedniej, ani na tylnej nóżce. Pododermatitis chwilowo w odwrocie, ale Mili i tak chodzi w opatrunkach na obu nóżkach, bo biedna mało chodzi przez tą amputowaną łapkę i z racji zalegania w jednym miejscu głównie osikuje sobie tylną nóżkę
Tylko ten guz...