 Przynajmniej kontakt z człowiekiem go jakoś relaksuje.
 Przynajmniej kontakt z człowiekiem go jakoś relaksuje. Ale kaszaków nowych nie ma, a tyłek sukcesywnie się goi. Tj. większy strup odpadł, pod nim była mała ranka, teraz jest mały strup, w końcu zniknie zupełnie.
Hierarchia im się jeszcze nie ustaliła. Leonek jest wyluzowanym prośkiem, ale Baran zaczął mieć spiny, odkąd wrócili do siebie po operacji. Dziabów nowych nie było, są tylko kłótnie i próby dominacji. Po co mu ta władza, skoro Leon nigdy go nie gnębił? Opowiedziałam o tym mamie, ale ona jest solidarna z Barankiem: "Oj, bo u nas jak byli, to biedny Baranek podchodził do jedzenia dopiero jak Leonek skończył...". Biedny Baranek, zagłodził się pewnie czekając te 5 minut
 
 Panny pojechały do domu w sobotę. Pewnie ze dwa razy grubsze, bo chociaż ja restrykcyjnie podchodziłam do suchej karmy (podobnie jak z chłopakami, odkąd mamy zalecenia od weta), to odmawiały wybiegu konsekwentnie przez cały pobyt u nas. Wystawione na zewnątrz wracały. Baby
 Ale fajnie z nimi było, aż mi trochę brakuje tych oznak dezaprobaty przy gotowaniu obiadu
 Ale fajnie z nimi było, aż mi trochę brakuje tych oznak dezaprobaty przy gotowaniu obiadu 

 
 






 
 


 Zawsze wesoło, chociaż... chyba nie chciałabym więcej świń na stałe. Jestem odporna, oglądam tematy adopcyjne i zachwycam się ślicznymi świniami, ale nie czuję potrzeby adopcji. Ale tak na wakacyjny wyjazd to lubię świnie rodziców w domu gościć
 Zawsze wesoło, chociaż... chyba nie chciałabym więcej świń na stałe. Jestem odporna, oglądam tematy adopcyjne i zachwycam się ślicznymi świniami, ale nie czuję potrzeby adopcji. Ale tak na wakacyjny wyjazd to lubię świnie rodziców w domu gościć