Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpienie ?
Moderator: Dzima
- martuś
- Posty: 10187
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Nasze dziewczyny to sławne są A uszy nie swędziały bo same dobre rzeczy mówiłyśmy
Zuzia, Suzinek, Nala, Tola, Nutka
- martuś
- Posty: 10187
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Jak tam Kajtuś? Dobrze się czuje? Robiliście powtórną biopsję?
Co tam słychać u Mili?
Co tam słychać u Mili?
Zuzia, Suzinek, Nala, Tola, Nutka
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
niepokoję się o Kajtusia i Moje Siubutki- wcale się nie odzywają. Mam nadzieję, że nie stało się nic złego...
Co u Mili? Aż za dużo się dzieje-jak zawsze
Zastanawiam się nad założeniem jej wątku, bo wcięłam się w wątek o chłoniaku i jest mi niezręcznie i przede wszystkim nie na temat. Ale to być może w niedalekiej przyszłości.
A co u mojego czarnego diabełka? Złamała sobie ostatnio siekacz- przy samej d...e tzn. przy samym dziąśle, aż widać było miazgę . Dobrze, że tego samego dnia miałyśmy wizytę kontrolną u naszej pani dr, więc przy okazji pokazałam paszczę panny. Resztki zęba zdezynfekowane betadine i powinno być ok, tylko trzeba kontrolować czy prosto odrasta. Pewnie złamała zęba od gryzienia prętów klatki Trochę mi się ten ząb nie podoba, bo z boku odrasta taka jakby blaszka kostna obok głównej części siekacza- już od paru tygodni dziwnie rósł ten ząb. Pogadam o tym z dr Kasią z Medicavetu co to za dziwo. Zdziwiło mnie to złamanie, bo ząbki bialutkie, cebion dostaje codziennie, stosunek wapnia do fosforu we krwi ok, a tu zęba nagle nie ma... Chyba, że cały wapń z organizmu idzie do jej pęcherza zamiast być wbudowywany w kości (Mili ma co kilka tyg. płukany pęcherz z osadu, wręcz żwiru)
Z kikutem nóżki póki co ok, ale za wcześnie mówić, że już wszystko wygojone- tzn zewnętrznie tak, ale w środku dalej się goi, no i boli. Biega na 3 łapkach, w klatce podpiera się na kikucie. Zdecydowanie stała się bardziej statyczna niż przed operacją-to już niestety nie ta sama świnka.
Poza tym ostatnio po kilku liściach mleczyka (ech, niech ma dziewczyna, wszystkiego nie mogę jej zabraniać) i dosłownie paru źdźbłach zboża dostała bólów brzuszka i brzydkiej biegunki. Znowu szlaban na zielone, wrrr... Już jest lepiej. Ona już chyba nie może jeść zielonego-zawsze kończy się tak samo.Bardzo powoli wprowadzam zielonkę, ale od kilku miesięcy kończy się to biegunką.
A tak z pozytywnych aspektów to dziś zmieniłam Mili klatkę z 60-tki na 100-kę. Kiedyś Mili mieszkała w tej 100-tce, ale jak zaadoptowałam świętej pamięci Crazy i dziewczyny się nie dogadały, to Crazy została w dużej klatce, a Mili dostała 60-tkę z całodobowym wybiegiem, gdzie mogła biegać po całym pokoju, z czego skwapliwie korzystała. Niestety Mili to starsza pani już, po amputacji części łapki i nie chce już tak biegać jak kiedyś, boli ją ten kikut trochę. Teraz ciężko było ją wywołać z klatki- wolała siedzieć w środku i ani nosa nie wyściubiła. Ona jest już mocno statyczna, dużo śpi. No a poza tym od czasu jak jej się zdrowie posypało nie jest już tak czysta jak kiedyś i leży tam, gdzie się załatwi. Gdy wracałam z pracy do domu to cały brzuszek i nóżkę miała zasikane i w miękkich bobkach. Bałam się pododermatitis na kolejnych łapkach (i tak musi chodzić w opatrunku na przedniej łapce, bo mocno obciąża przednią kończynę po amputacji części tylnej nogi), więc przyniosłam jej z piwnicy dawną 100-tkę, wyścieliłam dry-bedem i podkładem seni, żeby miała mięciutko i mam nadzieję, ze zaakceptuje nowe warunki. Niby starych drzew się nie przesadza, a ona lubiła swoją małą klatkę z możliwością wyjścia na pokój, ale ostatnio się to nie sprawdzało, więc liczę na to, że nowa willa jej się spodoba i mając więcej miejsca nie będzie się tak brudzić moczem i bobkami.
Ech, starość to się Wielkiemu Architektowi zupełnie nie udała- same problemy i choroby...
Co u Mili? Aż za dużo się dzieje-jak zawsze
Zastanawiam się nad założeniem jej wątku, bo wcięłam się w wątek o chłoniaku i jest mi niezręcznie i przede wszystkim nie na temat. Ale to być może w niedalekiej przyszłości.
A co u mojego czarnego diabełka? Złamała sobie ostatnio siekacz- przy samej d...e tzn. przy samym dziąśle, aż widać było miazgę . Dobrze, że tego samego dnia miałyśmy wizytę kontrolną u naszej pani dr, więc przy okazji pokazałam paszczę panny. Resztki zęba zdezynfekowane betadine i powinno być ok, tylko trzeba kontrolować czy prosto odrasta. Pewnie złamała zęba od gryzienia prętów klatki Trochę mi się ten ząb nie podoba, bo z boku odrasta taka jakby blaszka kostna obok głównej części siekacza- już od paru tygodni dziwnie rósł ten ząb. Pogadam o tym z dr Kasią z Medicavetu co to za dziwo. Zdziwiło mnie to złamanie, bo ząbki bialutkie, cebion dostaje codziennie, stosunek wapnia do fosforu we krwi ok, a tu zęba nagle nie ma... Chyba, że cały wapń z organizmu idzie do jej pęcherza zamiast być wbudowywany w kości (Mili ma co kilka tyg. płukany pęcherz z osadu, wręcz żwiru)
Z kikutem nóżki póki co ok, ale za wcześnie mówić, że już wszystko wygojone- tzn zewnętrznie tak, ale w środku dalej się goi, no i boli. Biega na 3 łapkach, w klatce podpiera się na kikucie. Zdecydowanie stała się bardziej statyczna niż przed operacją-to już niestety nie ta sama świnka.
Poza tym ostatnio po kilku liściach mleczyka (ech, niech ma dziewczyna, wszystkiego nie mogę jej zabraniać) i dosłownie paru źdźbłach zboża dostała bólów brzuszka i brzydkiej biegunki. Znowu szlaban na zielone, wrrr... Już jest lepiej. Ona już chyba nie może jeść zielonego-zawsze kończy się tak samo.Bardzo powoli wprowadzam zielonkę, ale od kilku miesięcy kończy się to biegunką.
A tak z pozytywnych aspektów to dziś zmieniłam Mili klatkę z 60-tki na 100-kę. Kiedyś Mili mieszkała w tej 100-tce, ale jak zaadoptowałam świętej pamięci Crazy i dziewczyny się nie dogadały, to Crazy została w dużej klatce, a Mili dostała 60-tkę z całodobowym wybiegiem, gdzie mogła biegać po całym pokoju, z czego skwapliwie korzystała. Niestety Mili to starsza pani już, po amputacji części łapki i nie chce już tak biegać jak kiedyś, boli ją ten kikut trochę. Teraz ciężko było ją wywołać z klatki- wolała siedzieć w środku i ani nosa nie wyściubiła. Ona jest już mocno statyczna, dużo śpi. No a poza tym od czasu jak jej się zdrowie posypało nie jest już tak czysta jak kiedyś i leży tam, gdzie się załatwi. Gdy wracałam z pracy do domu to cały brzuszek i nóżkę miała zasikane i w miękkich bobkach. Bałam się pododermatitis na kolejnych łapkach (i tak musi chodzić w opatrunku na przedniej łapce, bo mocno obciąża przednią kończynę po amputacji części tylnej nogi), więc przyniosłam jej z piwnicy dawną 100-tkę, wyścieliłam dry-bedem i podkładem seni, żeby miała mięciutko i mam nadzieję, ze zaakceptuje nowe warunki. Niby starych drzew się nie przesadza, a ona lubiła swoją małą klatkę z możliwością wyjścia na pokój, ale ostatnio się to nie sprawdzało, więc liczę na to, że nowa willa jej się spodoba i mając więcej miejsca nie będzie się tak brudzić moczem i bobkami.
Ech, starość to się Wielkiemu Architektowi zupełnie nie udała- same problemy i choroby...
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
doświadcza los biedną Mili, serce się kraja... dzielna jest i Ty również oby już skończyło się to pasmo przykrości i zaczęło się wszystko stabilizować, niech już będzie lepiej
też zaczynam się martwić co z Kajtusiem...
też zaczynam się martwić co z Kajtusiem...
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
ząbek Mili ładnie odrasta, a sama szczerbata starsza pani bardzo jest zadowolona z większego mieszkanka. Obawiałam się, że odchoruje zmianę klatki, gdyż odkąd ciągam ją ciągle po weterynarzach (Szczecin, Warszawa, te sprawy ) to się biedna mocno wszystkim stresuje, ale w tym wypadku to ma dosłownie wywalone-rozciąga się jak długa gdy słoneczko przygrzewa przez okno, nawet kopytko chwilami wystawia
- martuś
- Posty: 10187
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Dla takich widoków warto walczyć o zwierzakaPati od Mili pisze:rozciąga się jak długa gdy słoneczko przygrzewa przez okno, nawet kopytko chwilami wystawia
PS wątek jak najbardziej załóż Chętnie pooglądamy zdjęcia panienki
Zuzia, Suzinek, Nala, Tola, Nutka
- sosnowa
- Posty: 15289
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Popieram przedmówczynię w całej rozciągłości
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Ja również jak najwięcej miłych chwil Mili
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
wątek mogę założyć, ale najpierw trzeba się naumieć zdjęcia na forum wstawiać No bo jak to wątek bez zdjęć- sie nie da
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Zdjęcia to nie problem, wystarczy wrzucić np. na Fotosika i skopiować linka, zawsze możemy pomóc jakby co
Jak się Mili miewa? i Kajtuś... niepokojąco cicho...
Jak się Mili miewa? i Kajtuś... niepokojąco cicho...