Kochane! Bardzo dziękuję za troskę i kciuki i słowa otuchy - dziś obejrzała Mili dr Kasia i zaordynowała zabieg ekstrakcji ostatniego dolnego z prawej na piątek rano. Mili nadal nie bardzo je, ale też nie podoba się jej dokarmianie. Chyba uważa to za straszną katorgę, niesprawiedliwość wielką i nad wyraz przykry przymus, bo na jeden raz udaje mi się w nią wcisnąć raptem jakieś 6 ml jedzonka, czyli tak o ponad połowę za mało. Więc karmię nie co 3-4, a co 1-2 godziny, a przynajmniej usiłuję. No i się martwię, bo moja najwspanialsza Mili schudła już jakieś 150 g i waży mniej niż kg. Wpuściłam ją do reszty po powrocie do domu (bo musi ze mną do pracy jeździć przez to wszystko) i się ożywiła tak, że nawet źdźbła siana skubie. Musi jej brakować pozostałych, ale nie mam jak wziąć wolnego - na świnkę?
Najokropniejsze jest to, że widać, że ją boli, że się źle czuje, i nic nie można zrobić!
Opuchnięta i nieszczęśliwa, ale wciąż urocza i cierpliwa Mili
