Kajtuś rozpieszczany wzorowo
![Lubię to! :like:](./images/smilies/Like-button.gif)
Jedzenie pod samym nosem...-marzenie każdej, nawet zdrowej świnki! Dzięki takiemu opiekunowi nawet poważna choroba jest łatwiejsza do zniesienia. Tak trzymać
O bezpieczną zieleninę faktycznie teraz trudno-dobrze mieć wtyki u pani w warzywniaku, a w sezonie u starszych babć na straganach. Ja wiosną wysiewam na działce...no dobra przyznam się-już wysiałam w szklarni rzodkiewkę i sałatę, no i pszenicę na zielone dla Mili. Z tej sałaty to wszystko pewnie zje sierściuch, jak zawsze, bo dla nas to już nie starczy
![:szczerbaty: :szczerbaty:](./images/smilies/szczerbaty.gif)
Liści od rzodkiewki to już prawie nie dajemy, tylko okazjonalnie, bo dużo wapnia zawiera wg dr Wyki z Medicavetu, więc Mili nie może jeść ze względu na osad w pęcherzu i tendencję do kamieni w cewce moczowej.
A u Mili niestety nie najlepiej-bardzo boli ją ten kikut pooperacyjny, gdy na nim staje i mocno spuchł już w drugiej dobie po operacji. Dajemy dalej antybiotyk i metacam przeciwbólowo-przeciwzapalny (wszystko w zastrzykach, niestety). Był jeszcze inny lek przeciwbólowy (specjalny po operacjach), ale nic nie dal. W zasadzie Mili biega na 3 nogach (fajnie jej to wychodzi), a gdy stoi lub chodzi powoli, to podpiera się kikutem dla równowagi, co sprawia jej silny ból. Dr Kasia jest zaniepokojona, gdyż powinno być już lepiej, a ból po operacji jest dużo silniejszy niż ten sprzed. Dajemy Mili czas na ogarnięcie się, w końcu ma skróconą i spiłowaną kość piszczelową obleczoną w mięśnie, więc to musi boleć. Widać pomału delikatną poprawę, ale to raczej długo potrwa...Teoretycznie powinna mieć już dziś odstawiony antybiotyk, a od piątku nie powinna dostawać metacamu-u niej nie było na to szans.
A że przyroda próżni nie lubi, to gdy rozwiązuje się jeden problem (amputacja), to zaczyna się drugi-od wczoraj Mili znów sika strasznym osadem i ma problem z załatwianiem się i wielki brzuch, tzn. czas najwyższy na kolejne płukanie pęcherza z osadu. Sika co chwilę niewielką ilością moczu gęstego jak śmietana. W zasadzie to prawie sam szlam. Ostatnio wytrzymała 2 miesiące, płukaliśmy się 2 tyg. temu u dr Kasi, a teraz znowu nawet 2 tyg. nie wytrzymuje
![głową w mur :glowawmur:](./images/smilies/glowawmur.gif)
Dziś pojedziemy awaryjnie do Szczecina do lecznicy na płukanie. Wizytę mieliśmy umówioną na czwartek na zdjęcie szwów, ale do czwartku z tym osadem w pęcherzu to ona nie wytrzyma i jak nie wypłuczemy zawczasu, to jeszcze zapalenie pęcherza nam nawróci, więc wolę chuchać na zimne. Cała Mili-jak nie urok, to ....
![:szczerbaty: :szczerbaty:](./images/smilies/szczerbaty.gif)