Morfologia, biochemia, chlorki, jonogram OK. Na wyniki biopsji trzeba jeszcze trochę poczekać. Kajtek czuje się niestety nie najlepiej, ma lekko opuchnięte dwa z trzech węzłów, z których miał pobierany materiał do badania, ale wszystko jest pod kontrolą. Pani doktor jest zaskoczona tak dobrymi wynikami po chemioterapii. Poniżej wrzucam badania.
Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpienie ?
Moderator: Dzima
- diefenbaker
- Posty: 1786
- Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
- Miejscowość: Piaseczno
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Biedaczek wyniki ma faktycznie dobre, wręcz idealne. Trzymamy mocno za wyniki biopsji
- sosnowa
- Posty: 15289
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
ja tez bardzo mocno. Wygląda to dobrze, zrozumiałe, że się biedak czuje licho po tym wszystkim, ale skoro wyniki dobre o jest nadzieja przynajmniej na porządne przedłużenie życia, a to już bardzo, bardzo dużo.
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
wyniki krwi świetne, jak u zdrowej świnki, to teraz trzymam kciuki, żeby jeszcze wyniki biopsji były jak najlepsze. Biedny Kajtuś, tyle przeszedł ostatnio. Proszę go rozpieszczać-zasłużył sobie na duuuużo zieleniny i ulubionego jedzonka
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23113
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Jak powiedziala kiedyś Pucka - pół roku dla czlowieka, to jak pięć lat dla świnki - tak chyba trzeba mierzyć to leczenie.sosnowa pisze:ja tez bardzo mocno. Wygląda to dobrze, zrozumiałe, że się biedak czuje licho po tym wszystkim, ale skoro wyniki dobre o jest nadzieja przynajmniej na porządne przedłużenie życia, a to już bardzo, bardzo dużo.
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Dziękujemy z chłopakami za trzymanie kciuków. Ze zdrową zieleniną to teraz mały problem ale na szczęście mamy dostęp do zdrowej pietruchy i marchewki. Natkę wcina sam a z marchewką mu trochę pomagam. Jeśli natomiast chodzi o rozpieszczanie to w zasadzie nie może narzekać
... a co tam u Mili, radzi sobie bez łapki ? Mam nadzieję, że jest jej równie dobrze jak Kajtkowi. Kiedyś gdzieś czytałem, że metabolizm świnki morskiej jest osiem razy szybszy niż człowieka. Jeśli to prawda będzie tak jak napisałaś pocella mniej więcej ok. 5 lat.
... a co tam u Mili, radzi sobie bez łapki ? Mam nadzieję, że jest jej równie dobrze jak Kajtkowi. Kiedyś gdzieś czytałem, że metabolizm świnki morskiej jest osiem razy szybszy niż człowieka. Jeśli to prawda będzie tak jak napisałaś pocella mniej więcej ok. 5 lat.
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Kajtuś rozpieszczany wzorowo Jedzenie pod samym nosem...-marzenie każdej, nawet zdrowej świnki! Dzięki takiemu opiekunowi nawet poważna choroba jest łatwiejsza do zniesienia. Tak trzymać
O bezpieczną zieleninę faktycznie teraz trudno-dobrze mieć wtyki u pani w warzywniaku, a w sezonie u starszych babć na straganach. Ja wiosną wysiewam na działce...no dobra przyznam się-już wysiałam w szklarni rzodkiewkę i sałatę, no i pszenicę na zielone dla Mili. Z tej sałaty to wszystko pewnie zje sierściuch, jak zawsze, bo dla nas to już nie starczy Liści od rzodkiewki to już prawie nie dajemy, tylko okazjonalnie, bo dużo wapnia zawiera wg dr Wyki z Medicavetu, więc Mili nie może jeść ze względu na osad w pęcherzu i tendencję do kamieni w cewce moczowej.
A u Mili niestety nie najlepiej-bardzo boli ją ten kikut pooperacyjny, gdy na nim staje i mocno spuchł już w drugiej dobie po operacji. Dajemy dalej antybiotyk i metacam przeciwbólowo-przeciwzapalny (wszystko w zastrzykach, niestety). Był jeszcze inny lek przeciwbólowy (specjalny po operacjach), ale nic nie dal. W zasadzie Mili biega na 3 nogach (fajnie jej to wychodzi), a gdy stoi lub chodzi powoli, to podpiera się kikutem dla równowagi, co sprawia jej silny ból. Dr Kasia jest zaniepokojona, gdyż powinno być już lepiej, a ból po operacji jest dużo silniejszy niż ten sprzed. Dajemy Mili czas na ogarnięcie się, w końcu ma skróconą i spiłowaną kość piszczelową obleczoną w mięśnie, więc to musi boleć. Widać pomału delikatną poprawę, ale to raczej długo potrwa...Teoretycznie powinna mieć już dziś odstawiony antybiotyk, a od piątku nie powinna dostawać metacamu-u niej nie było na to szans.
A że przyroda próżni nie lubi, to gdy rozwiązuje się jeden problem (amputacja), to zaczyna się drugi-od wczoraj Mili znów sika strasznym osadem i ma problem z załatwianiem się i wielki brzuch, tzn. czas najwyższy na kolejne płukanie pęcherza z osadu. Sika co chwilę niewielką ilością moczu gęstego jak śmietana. W zasadzie to prawie sam szlam. Ostatnio wytrzymała 2 miesiące, płukaliśmy się 2 tyg. temu u dr Kasi, a teraz znowu nawet 2 tyg. nie wytrzymuje Dziś pojedziemy awaryjnie do Szczecina do lecznicy na płukanie. Wizytę mieliśmy umówioną na czwartek na zdjęcie szwów, ale do czwartku z tym osadem w pęcherzu to ona nie wytrzyma i jak nie wypłuczemy zawczasu, to jeszcze zapalenie pęcherza nam nawróci, więc wolę chuchać na zimne. Cała Mili-jak nie urok, to ....
O bezpieczną zieleninę faktycznie teraz trudno-dobrze mieć wtyki u pani w warzywniaku, a w sezonie u starszych babć na straganach. Ja wiosną wysiewam na działce...no dobra przyznam się-już wysiałam w szklarni rzodkiewkę i sałatę, no i pszenicę na zielone dla Mili. Z tej sałaty to wszystko pewnie zje sierściuch, jak zawsze, bo dla nas to już nie starczy Liści od rzodkiewki to już prawie nie dajemy, tylko okazjonalnie, bo dużo wapnia zawiera wg dr Wyki z Medicavetu, więc Mili nie może jeść ze względu na osad w pęcherzu i tendencję do kamieni w cewce moczowej.
A u Mili niestety nie najlepiej-bardzo boli ją ten kikut pooperacyjny, gdy na nim staje i mocno spuchł już w drugiej dobie po operacji. Dajemy dalej antybiotyk i metacam przeciwbólowo-przeciwzapalny (wszystko w zastrzykach, niestety). Był jeszcze inny lek przeciwbólowy (specjalny po operacjach), ale nic nie dal. W zasadzie Mili biega na 3 nogach (fajnie jej to wychodzi), a gdy stoi lub chodzi powoli, to podpiera się kikutem dla równowagi, co sprawia jej silny ból. Dr Kasia jest zaniepokojona, gdyż powinno być już lepiej, a ból po operacji jest dużo silniejszy niż ten sprzed. Dajemy Mili czas na ogarnięcie się, w końcu ma skróconą i spiłowaną kość piszczelową obleczoną w mięśnie, więc to musi boleć. Widać pomału delikatną poprawę, ale to raczej długo potrwa...Teoretycznie powinna mieć już dziś odstawiony antybiotyk, a od piątku nie powinna dostawać metacamu-u niej nie było na to szans.
A że przyroda próżni nie lubi, to gdy rozwiązuje się jeden problem (amputacja), to zaczyna się drugi-od wczoraj Mili znów sika strasznym osadem i ma problem z załatwianiem się i wielki brzuch, tzn. czas najwyższy na kolejne płukanie pęcherza z osadu. Sika co chwilę niewielką ilością moczu gęstego jak śmietana. W zasadzie to prawie sam szlam. Ostatnio wytrzymała 2 miesiące, płukaliśmy się 2 tyg. temu u dr Kasi, a teraz znowu nawet 2 tyg. nie wytrzymuje Dziś pojedziemy awaryjnie do Szczecina do lecznicy na płukanie. Wizytę mieliśmy umówioną na czwartek na zdjęcie szwów, ale do czwartku z tym osadem w pęcherzu to ona nie wytrzyma i jak nie wypłuczemy zawczasu, to jeszcze zapalenie pęcherza nam nawróci, więc wolę chuchać na zimne. Cała Mili-jak nie urok, to ....
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Oj smutna wiadomość nawet nie wiem co napisać i jak cię pocieszyć. Wiem, że robisz dla niej wszystko więc pozostaje nam tutaj trzymać mocno kciuki za małą. Może warto się bliżej przyjrzeć temu miejscu, czy przypadkiem nie ma tam jakiegoś zakażenia. Czy sprawdzacie Mili temperaturę, czy przypadkiem nie ma gorączki ? Może mała jest za bardzo aktywna i rana nie może się zrosnąć i kość podrażnia tkanki.
Kiedy w 2014 roku Kajtek zaczął przyjmować pokarm ze strzykawki też po jakimś czasie miałem problem z osadem podczas siusiania. Więc postanowiłem mu podawać do picia i mieszać z karmą zamiast wody herbatkę z pokrzywy. Potem kupiłem tą karmę, do której link ci podesłałem - ma podobno niższą zawartość wapnia i zawiera probiotyk. Po pewnym czasie problem zniknął i mamy spokój z osadem aż do teraz. Oczywiście nie daję mu cały czas tej herbatki tylko co jakieś 3 dni. Dodatkowo dostaje do picia herbatkę z szałwii dwa razy w tygodniu.
Także Ty szybciutko do weta z Milą a my tu wszyscy mocno trzymamy kciuki
Kiedy w 2014 roku Kajtek zaczął przyjmować pokarm ze strzykawki też po jakimś czasie miałem problem z osadem podczas siusiania. Więc postanowiłem mu podawać do picia i mieszać z karmą zamiast wody herbatkę z pokrzywy. Potem kupiłem tą karmę, do której link ci podesłałem - ma podobno niższą zawartość wapnia i zawiera probiotyk. Po pewnym czasie problem zniknął i mamy spokój z osadem aż do teraz. Oczywiście nie daję mu cały czas tej herbatki tylko co jakieś 3 dni. Dodatkowo dostaje do picia herbatkę z szałwii dwa razy w tygodniu.
Także Ty szybciutko do weta z Milą a my tu wszyscy mocno trzymamy kciuki
- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3160
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Chłoniak - chemioterapia wydłuża życie czy może cierpien
Wydaje mi się, że najlepszym wyjściem byłoby amputować kikut wysoko. Świnka nie może się na nim opierać i tak, bo będzie go kaleczyć i może dojść do krwotoku.
Co do ziółek, podobno na kamienie, etc. Pomaga napar z znamion kukurydzy. Poza tym shilintong i wszystkie zioła moczopędne, czyli oprócz pokrzywy np liść brzozy.
Co do ziółek, podobno na kamienie, etc. Pomaga napar z znamion kukurydzy. Poza tym shilintong i wszystkie zioła moczopędne, czyli oprócz pokrzywy np liść brzozy.