Przed chwilą byłam świadkiem akcji która utwierdziła mnie w przekonaniu że łączenie chłopaków to jest zły pomysł. Bardzo zły. Patrząc na Dropsa zastanawiam się, czy to nie jest ten "aspołeczny" typ...
Dropsik siedział sobie i jadł, Cosiek spał. Najwyraźniej coś mu się przyśniło (czy tylko mi się wydaje że świnki też mają jakieś sny?) bo zerwał się i zaczął kwikać. Drops, słysząc to, wkurzył się i rzucił się z zębiszczami na pierwszą lepszą rzecz. Próbował zamordować kartonowy tunelik. Kilkanaście razy uderzył w niego zębami próbując się najwyraźniej wgryźć.
Już myślałam, że jakoś sforsowali przegrodę i udało im się przeleźć do siebie... Masakra jakaś.
