W poniedziałek pojawiły się u nas świnki Kimery, którą serdecznie pozdrawiamy i życzymy Jej miłego wypoczynku.
Teraz mam w domu nie świński kącik, a w świńskim hotelu mam jadalny kącik

.
Kiedy rozłożyłam klatkę Ututa i Kurczaka, to moi panowie zawiśli na kratach i tłukli, a po drugiej stronie to samo robił Kurczak. Wpadłam więc na szatański plan i całe towarzystwo wsadziłam razem. To co się działo, trudno opisać. Okazało się, że moje trzy świnki do tej pory wiodły bardzo spokojne życie. Kurczaczek rozruszał ich niesamowicie. Takiego biegania, gadania, obwąchiwania, bobczenia, siurania chyba w ich życiu jeszcze nie było. A przy tym zero agresji. A do tego wyobraźcie sobie Ututa, który spokojnie leżał w rondelku i ewentualnie pokazywał zęby, jeśli któryś świń się zapomniał.
Po godzinie biegania świnie padły i leżały jak z diabła skóra. Od czasu do czasu zrywały się, żeby po chwili wyciągnąć kopytka.
Przez cały rok nie widziałam tylu wyciągniętych łapek co tego popołudnia. Najpierw gapiłam się z zachwytem, ale potem złapałam aparat.

Utut mający wszystko gdzieś i zmęczony, ale szczęśliwy, Król Julian

Pulpecik i nosek Kurczaczka

Brudna pupina Króla Juliana i nie tylko

Diego: Co, świnia już spokojnie odpocząć nie może?

Diego, Pulpet i przyczajony, ukryty Tygrys-Kurczak

I cała piątka:
