Uraz wykluczony, nie miały z czego spadać (max wysokość to jakieś 10 cm ewentualnego spadku w trociny) ani o co się obijać - no chyba nie o drewniany domek? Nie łapałam ich też ręką a jedynie zaganiałam do słoika. Myślę że to raczej jakiś zawał albo coś takiego.
To nie była Zębolina, natomiast zęby Zęboliny są właściwie takie jak przed przycięciem! Przycięcie ich było jak na moje oko minimalne ale pewnie więcej się nie dało, jeszcze trzeba cały czas trzymać wziewkę bo błyskawicznie wracają do przytomności. Sytuację komplikuje fakt że ma jeden dolny siekacz wyłamany. Górne rosną oba w bok zakręcając się w prawo. Na razie da radę jeść. Ale nie wyobrażam sobie żeby co 2 tygodnie czy miesiąc ją wozić na to przycinanie... stres ogromny, piski ze strachu, dyszenie...
Siedzą teraz trzy na kupce pod tunelem drewnianym i się przytulają
