Dla tych co nas nie znają i dla tych co nie rozróżniają przedstawiam moje świnkowe stado.
MISIA (*)
Nasza pierwsza świnka (pomysł TŻ). To ona odmieniła mój świat, dzięki niej pokochałam te cudne zwierzaki. Jest z zoologa. Miała paraliż tylnych łapek, ale udało się ją wyleczyć.
Przywieźliśmy ją do domu pewnego listopadowego dnia i od tej pory nasze życie jest weselsze.
Królowa klatki. Czasem wredna i uparta. Świnka, która udaje,że jest psem. Biega po całym mieszkaniu i chodzi za człowiekiem. Najsprytniejsza i najmądrzejsza z całego stadka. Po dwóch latach z nami zrobił się z niej całkiem miły przytulasek.
Misia jest z nami od 8.11.2014r. Miała wtedy około miesiąca.
19.04.2020 Misia pobiegła za TM i po raz drugi zmieniła moje życie. Misiaczku, zostawiłaś pustkę w moim sercu, której nic nigdy nie zapełni...
TOSIA(*)
Adoptowana ze SPŚM. Zakochałam się w niej szukając koleżanki dla Misi. Czekaliśmy na nią ponad 3 miesiące, aż urodzi i odchowa dzieciaczki. Z tego czekania świnki przyjechały dwie- Tosia (nazywana wtedy Małgosią) i jej córeczka Strzałeczka czyli Bromba. Tosia to największy przytulas i naleśnik. Najbardziej kocha leżeć i jeść.
Tosia i Bromba przyjechały do nas z Gorzowa 3.08.2015r. Tosinka miała wtedy ponad rok prawdopodobnie.
31.12.2018 pobiegła za TM do swojej córeczki. Mój naleśniczku kochany, nikt nie przytula się tak jak Ty...
BROMBA (*) 19.06.2015- 01.09.2017
Córeczka Tosi. Mały ciapciolek z rozetką na głowie. Jej mina mówi wszystko Moja kuleczka, którą zawsze będę nazywać maleństwem.
W nocy 31.08/01.09.2017 moja mała księżniczka nas opuściła. Bądź zdrowa i szczęśliwa maleństwo po drugiej stronie tęczy.
MATYLDA(*)
Miało nie być więcej świnek ze względu na moją alergię, ale zobaczyłam ją i przepadłam. Znaleziona w parku pod Poznaniem razem z ponad dwudziestką innych świnek, jako tygodniowe maleństwo. Najgłośniejsza z całego stada. Gada od samego rana jak tylko usłyszy,że wstajemy, gada nawet jak leży lub je. Od początku jadła z ręki, nigdy nie uciekała przed człowiekiem i bez problemu daje się wziąć na ręce. No i jest strasznie kudłata
Matyldę przywieźliśmy do domku 11.10.2016r.
3.11.2020 Dziołinka dołączyła do swojego stadka za TM. Tak bardzo tęsknimy za, Wami wszystkimi...
FISIĄG(*)
12 listopada 2017r. do stada dołączyła słodka Fisiąg- warszawianka od Natalinki. Mała, odważna, kontaktowa spryciula.
02.09.2022 Fisiulek dołączyła do mojego kochanego stada za TM. Kiedyś się jeszcze spotkamy chmureczko...
KOKOS(*)
W marcu 2018 zamieszkał z nami mały, szary Kokos - chomik dżungarski znaleziony na olx w małej klateczce. Teraz mieszka inaczej i jada pyyyszne mączniki.
10.08.2019 Kokosik potuptał za TM.
Taki malutki i cichutki a kogoś brak...
Biegaj tam zdrów moja mała, szara kuleczko.
MELA(*)
Dołączyła do stada 13 lipca 2019, przyjęły ją bez problemu. Straszny z niej dzikus i największy krzykacz. Kwiczy najgłośniej, tak więc gadatliwa Matyldzia spadła na drugie miejsce Duży nazywa ją Menelem, a przecież słodka z niej panienka.
11.11.2023 moja kochana wredotka pobiegła za TM , robiąc kolejną bliznę w moim sercu....Nie tak miało być.
Bądź tam grzeczna Melutku.
BOGUŚ(*)
W czerwcu 2020 dziewczyny dostały w końcu "męża"- kastrat przybył do nas od silje.
Niby bez jaj, ale nie daje sobą rządzić! łączenie było długie i burzliwe. Każdemu (no może z wyjątkiem Matyldzi) została po nim jakaś blizna, przez dwa tygodnie się dziabali jeszcze, ale Duża zarządziła, że muszą się pokochać , nie ma innej opcji!
Boguś był dzikusem, ale teraz jest moim księciuniem
02.09.2021.Boguś nas opuścił... Za krótko z nami byłeś, mój przytulasku. Opiekuj się dziewczynami za TM
A taki oto był początek:
Każda historia zaczyna się od mocnego zdania w stylu: "Był mroźny, zimowy wieczór..."
Nasza zaczyna się od słów: Byli sobie duzi, którzy myśleli, że ze świnką jest mniej pracy niż z pieskiem... kiedy tak myśleli, nie zdawali sobie jeszcze sprawy z tego w jakim są błędzie...
Pewnego dnia poszli do sklepu i zobaczyli w kącie klatki małą, samotną świnkę. Straszni ludzie ze sklepu wyciągali ją na siłę z owej klatki, nie zwracając przy tym uwagi na to, że strasznie bolały ją tylne łapki.
Duzi, którym bardzo spodobała się świnka (nawiasem mówiąc, mająca być samczykiem) zabrali ją ze sklepu, dając tym samym domek.
Nie wiedzieli jednak, że świnka ma chore łapki, które bardzo ją bolą. Hannibal, bo tak wtedy ją nazywali, leżała sobie w góralskim domku z drewna. Tylko czasem wychylała łepek po jedzenie lub popiskując wychodziła zjeść trochę sianka.
To bardzo zaniepokoiło dużych. Zabrali więc świnkę do lekarza. Lekarz to taki duży w białym ubraniu. Ten, do którego pojechała świnka Hannibal, miał dużą strzykawkę i tą strzykawką zrobił śwince zastrzyk .
Po kilku dniach świnka hasała po całej klatce.
Aha, pan lekarz powiedział, że świnka nie może być Hannibalem, bo gdyby miała nim być, to inni chłopcy by się z niej śmiali. Świnka okazała się dziewczynką o imieniu MISIA
Duzi z powodzeniem służyli za kaloryfery... jako, że była już późna jesień, świnka potrzebowała troszkę więcej ciepła niż zwykle.
Jednak bardziej niż za połą koszuli, wolała leżeć na czerwonej kanapie:
Miała też most międzyplanetarny,służący do przenikania między światem dużych a świnkowym. Most ten jednak z czasem został jej zabrany, bo dotychczasowa klatka okazała się zbyt ciasna, na szczęście dostała nowy... no ale o tym będzie już później.
Golępachy i giglacze czyli historia (nie)całkiem normalna.
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- Siula
- Posty: 4005
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Golępachy i giglacze czyli historia (nie)całkiem normalna.
Ostatnio zmieniony 20 lut 2024, 6:41 przez Siula, łącznie zmieniany 33 razy.
- Lilith88
- Posty: 4733
- Rejestracja: 11 lis 2014, 20:35
- Miejscowość: Gdańsk
- Kontakt:
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
Ooo kogo ja widzę Świetnie opisałaś historię Misi Ale o co chodzi z tym tytułem?
- Siula
- Posty: 4005
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
To taki lapsus językowy.. Kiedyś coś takiego sobie wymyśliliśmy w wannie. Golępachy to chyba duzi... giglacze to świnki ... nasza na pewno jest stopowym giglaczem.
Historie jeszcze rozszerzę... no bo jest jeszcze o czym pisać.
W oczekiwaniu na towarzyszkę Małgosię, zdążę jeszcze dodać kilka postów... no a potem to już chyba RAZEM!!!
Historie jeszcze rozszerzę... no bo jest jeszcze o czym pisać.
W oczekiwaniu na towarzyszkę Małgosię, zdążę jeszcze dodać kilka postów... no a potem to już chyba RAZEM!!!
- Lilith88
- Posty: 4733
- Rejestracja: 11 lis 2014, 20:35
- Miejscowość: Gdańsk
- Kontakt:
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
hahaha pięknie xD No ja myślę, że jest o czym pisać Czasu masz jeszcze z dwa miesiące więc napiszesz się A jak już przyjedzie Małgosia do Misi to obowiązkowo trzeba streścić przebieg łączenia
- Siula
- Posty: 4005
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
I tak sobie mieszkali we trójkę, Duża ,Duży i mała świnka. Misia z czasem się oswajała,a była strasznym dzikuskiem. Było karmienie przysmakami z ręki, wybieg na kanapie i nauka robienia do kuwetki.
Świnka była pilnym uczniem, szybko nauczyła się załatwiać w trocinki, oczywiście czasem zdarzy jej się "zgubić co nie co"
Pojęła również sposób wychodzenia z klatki za pomocą tunelu zrobionego przez Dużego. Była coraz bardziej ciekawska i coraz częściej wybierała się na wycieczki po całym mieszkaniu. Zawładnęła pokojem Dużych, ale ulubiona miejscówka do dzisiaj mieści się pod kuchenną szafką.
Jak była malutka lubiła wylegiwać się w ubraniach swojej Dużej.
Świnka była pilnym uczniem, szybko nauczyła się załatwiać w trocinki, oczywiście czasem zdarzy jej się "zgubić co nie co"
Pojęła również sposób wychodzenia z klatki za pomocą tunelu zrobionego przez Dużego. Była coraz bardziej ciekawska i coraz częściej wybierała się na wycieczki po całym mieszkaniu. Zawładnęła pokojem Dużych, ale ulubiona miejscówka do dzisiaj mieści się pod kuchenną szafką.
Jak była malutka lubiła wylegiwać się w ubraniach swojej Dużej.
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
Super opisana historia
Czyli że golicie?
Oj taaak, w naszych ubraniach też się świniaki lubią wylegiwać... A otem dziwnie zmieniają kolor na żółty gdzieniegdzie
Czyli że golicie?
Oj taaak, w naszych ubraniach też się świniaki lubią wylegiwać... A otem dziwnie zmieniają kolor na żółty gdzieniegdzie
- Siula
- Posty: 4005
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
Foggy pisze:Czyli że golicie?
Dziękujemy . Będzie jeszcze ciąg dalszy.
Nasza jak dorosła to już woli siedzieć pod szafką w kuchni, w najdalszym kącie. Własnie nie mogę jej wyciągnąć stamtąd od 30 minut Nawet nie widzę czy zostawia tam kałużę
- Siula
- Posty: 4005
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
Nie ma nic gorszego od nudy... Bo jak się nudzi to się nudzi, a świnki nie lubią się nudzić. Poza tym, kiedy świnka ma przeolbrzymi zmysł estetyczny, to nuda w jej otoczeniu jest po prostu nie do zniesienia.
Dlatego też świnka musi bardzo często zmieniać wystrój swojego mieszkanka... bobek w prawo... w lewo... tu troszkę siana, a resztkę ogórka wpakujemy między siuśki...
Oj... jakże MISIA by się nudziła, gdyby nie ciągłe remonty.
Pierwsze budowle powstawały jeszcze kiedy świnka była Hannibalem. W oczekiwaniu na Nią Duży zamknął się w piwnicy i skrobał dzień i noc kawałki drewna, bo świnka musi mieć trochę prywatności, gdy pojawia się w nowym domku:
No i tak sobie mieszkała około 4 tygodni...
Pewnego dnia obudziła Dużego i tak powiedziała: "Łik łik łik łik"
I duży już wiedział, że Świnka potrzebuje pierwszy most międzyplanetarny, bo świnki lubią zwiedzać różne światy kiedy tylko przyjdzie im na to ochota... Abra cadabra i most już wyczarowany:
Ale Duży nie był zadowolony z efektów... mimo, że świnka używała mostu cały czas...
Siedział biedny i rozmyślał, bo drewniana chatka stawała się za ciasna, a most nie był tak fajny jakby tego chciał.
Eureka!!! - wykrzyknął Duży
A potem zrobili jeszcze Śwince nową antresolkę...
Świnka jednak rosła i rosła... a poza tym Duża bardzo się o nią martwiła, bo Misia zostawała sama w domu, gdy jej Duzi szli do pracy.
- Patrz tu jest tyle świnek do adopcji, przygarnijmy chociaż jedną! - powiedziała Duża do Dużego.
- Dobra... - bąknął pod nosem duży.
No i zapadła decyzja. A skoro już stary domek nie był wystarczająco duży, a do tego miała przyjść druga lokatorka, Duzi musieli dać kilka papierków obcym Dużym, żeby zdobyć nową, większą klatkę . Swoją drogą dziwne, żeby komukolwiek oddawać cokolwiek za papierki... za karmę, siano albo trawkę to i owszem można coś zrobić.
A już niedługo dowiecie się jak wyglądały kolejne remonty w domu Świnki Misi. Póki co pozdrawia Was z nowiutkiego legowiska
Dlatego też świnka musi bardzo często zmieniać wystrój swojego mieszkanka... bobek w prawo... w lewo... tu troszkę siana, a resztkę ogórka wpakujemy między siuśki...
Oj... jakże MISIA by się nudziła, gdyby nie ciągłe remonty.
Pierwsze budowle powstawały jeszcze kiedy świnka była Hannibalem. W oczekiwaniu na Nią Duży zamknął się w piwnicy i skrobał dzień i noc kawałki drewna, bo świnka musi mieć trochę prywatności, gdy pojawia się w nowym domku:
No i tak sobie mieszkała około 4 tygodni...
Pewnego dnia obudziła Dużego i tak powiedziała: "Łik łik łik łik"
I duży już wiedział, że Świnka potrzebuje pierwszy most międzyplanetarny, bo świnki lubią zwiedzać różne światy kiedy tylko przyjdzie im na to ochota... Abra cadabra i most już wyczarowany:
Ale Duży nie był zadowolony z efektów... mimo, że świnka używała mostu cały czas...
Siedział biedny i rozmyślał, bo drewniana chatka stawała się za ciasna, a most nie był tak fajny jakby tego chciał.
Eureka!!! - wykrzyknął Duży
A potem zrobili jeszcze Śwince nową antresolkę...
Świnka jednak rosła i rosła... a poza tym Duża bardzo się o nią martwiła, bo Misia zostawała sama w domu, gdy jej Duzi szli do pracy.
- Patrz tu jest tyle świnek do adopcji, przygarnijmy chociaż jedną! - powiedziała Duża do Dużego.
- Dobra... - bąknął pod nosem duży.
No i zapadła decyzja. A skoro już stary domek nie był wystarczająco duży, a do tego miała przyjść druga lokatorka, Duzi musieli dać kilka papierków obcym Dużym, żeby zdobyć nową, większą klatkę . Swoją drogą dziwne, żeby komukolwiek oddawać cokolwiek za papierki... za karmę, siano albo trawkę to i owszem można coś zrobić.
A już niedługo dowiecie się jak wyglądały kolejne remonty w domu Świnki Misi. Póki co pozdrawia Was z nowiutkiego legowiska
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
Fajny styl opowieści I śliczna Misia
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Golępachy i giglacze, czyli historia (nie)całkiem normal
Piękna historia.
nasza przygoda świńska zaczynała się podobnie (choc bez tunelu międzyplanetarnego- kapitalny pomysł).
nasza przygoda świńska zaczynała się podobnie (choc bez tunelu międzyplanetarnego- kapitalny pomysł).