Spokojnie. Z torciku zjedliśmy tylko podwozie, świnie ocalały:)
Chyba dojrzałam do dalszych publikacji.
Opisane wydarzenia są fikcyjne i całkowicie odbiegają od szeroko pojętej rzeczywistości.
Wszelkie podobieństwo do jakichkolwiek osób (ludzi lub zwierząt) jest czysto przypadkowe.
Naszym ukochanym zwierzakom, w krainie wiecznych dmuchawców: Łni, Luśce, Myszy-Wiszy i Vincentowi poświęcam.
ŚWINIE NA WYPASIE i Inni.
-Ty!!!Gdzieś nas wiezie!
-Odczep się stary, nie widzisz, że śpię?
-Ale, wiezie nas gdzieś! I inaczej jakoś, niż zawsze. I wcale Jej nie czuje.
-Wyluzuj stary. Pewnie do lecznicy jedziemy. Pomacają nas, pogłaszczą, powiedzą, że jesteśmy cudowni i wrócimy do domu.
-Ale warczy inaczej i pachnie inaczej. Ja się boję
-Weź przestań. Normalnie, pojedziemy, wrócimy. Śpij lepiej. O widzisz, otwiera dyliżans, będzie nas głaskać.
-Ty, ale to nie Nasza, to jakaś Obca mnie tu dotyka. Ja nie chce. Gdzie jest Nasza?
-No faktycznie, ale w sumie to nawet miłe. Przestań się czepiać. Żarcie masz, głaszczą. A Nasza coś mówiła o jakichś wakacjach.
-A co to są wakacje? Ja nie chce. Ja chce do domu.
-Ale ty marudny dzisiaj jesteś. Weź zjedz siana i się prześpij. To zaraz pomaga.
-No nie wiem. Ja i tak jakiś niespokojny jestem. Co to za jakieś Wakacje : (
Przygody Świni Łini
Moderatorzy: Panna Fiu Fiu, Dzima, kakazuma
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Re: Przygody Świni Łini
Ostatnio zmieniony 09 kwie 2015, 20:23 przez macrela10, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Przygody Świni Łini
-Ty, wstawaj! Dojechaliśmy, przenoszą nas!!!
-Nooo, widze, że tu na wypasie. Apartament całkiem w porządku. Przestronny, dwa, okna, wyjście na taras. Bierzesz domek przy oknie, czy przy ścianie?
-Ja chce do domu.
-Człowieku, ale przecież jak w domu masz. Po domku dla każdego, tunelik jak zawsze, pełne miski żarcia, sianko, warzywka, żyć nie umierać.
-Naszej nie ma : ( , oddała nas!!!
-Oj ale ty jakiś dziwny jesteś. Jakie tam „oddała”. Mówiła przecież o wakacjach. Turnus nam się zaczął, a ty jakiś zestresowany jesteś. Brakuje Ci czegoś? Widok na morze chciałeś? Masz widok na ogród i oczko wodne. Przestań wybrzydzać.
-Ty ale tu coś szura. I piszczy. To ja jednak do domu bym wolał.
-No kochany, koleżanki zjechały i to całkiem niezłe sztuki.
-Jakie tam niezłe, rozczochrane jakieś.
-Ale co Ty gadasz, koleś, one nie są rozczochrane, one są rozetkowe! No przy takim towarzystwie to ty szybko o Naszej zapomnisz.
-Nie zapomnę : (
-Nooo, widze, że tu na wypasie. Apartament całkiem w porządku. Przestronny, dwa, okna, wyjście na taras. Bierzesz domek przy oknie, czy przy ścianie?
-Ja chce do domu.
-Człowieku, ale przecież jak w domu masz. Po domku dla każdego, tunelik jak zawsze, pełne miski żarcia, sianko, warzywka, żyć nie umierać.
-Naszej nie ma : ( , oddała nas!!!
-Oj ale ty jakiś dziwny jesteś. Jakie tam „oddała”. Mówiła przecież o wakacjach. Turnus nam się zaczął, a ty jakiś zestresowany jesteś. Brakuje Ci czegoś? Widok na morze chciałeś? Masz widok na ogród i oczko wodne. Przestań wybrzydzać.
-Ty ale tu coś szura. I piszczy. To ja jednak do domu bym wolał.
-No kochany, koleżanki zjechały i to całkiem niezłe sztuki.
-Jakie tam niezłe, rozczochrane jakieś.
-Ale co Ty gadasz, koleś, one nie są rozczochrane, one są rozetkowe! No przy takim towarzystwie to ty szybko o Naszej zapomnisz.
-Nie zapomnę : (
-
- Posty: 438
- Rejestracja: 08 lip 2013, 19:51
- Miejscowość: Gdynia
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: Przygody Świni Łini
Świetne.
Czekam na dalsze przygody.
Czekam na dalsze przygody.
Re: Przygody Świni Łini
***
-Luśka!!! Dzieje się! Nasza znowu coś przestawia.
-Odczep się kobieto, nie widzisz, że przeżuwam.
-Ale cały domek poprzestawiała i coś buduje. Pewnie dla nas, jakieś nowe atrakcje. Lato jest. Może basen będzie. Taki ze zjeżdżalniami i fontanną.
-Ja tam bym wolała dżakuzi. I drinka z parasolką. I palmy kokosowe.
-Tobie to już całkiem odbiło. Zobacz co Ona robi! Niesie coś w dyliżansie! Dokwateruje nam kogoś jak nic.
-No naprawdę. To jakiś żart. Tylko dwa: Czarny i Rudy a wybieg dwa razy większy niż nasz. Nadmetraż mają!
-A żarcie jakie im dała!!! Widziałaś ile mają misek? I pachnie tak jakoś niebiańsko.
-Milka, ślinka Ci cieknie, opanuj się.
-Zobacz jaki mają tunel i domki po jednym dla każdego. I jeszcze takie inne, co nawet nie wiem co to. Ledwo przyjechali, a już mają taki wypas, że szok. My tu mieszkamy! Powinnyśmy mieć jakieś większe prawa.
-Przestań marudzić. Nasza niesie jakieś pyszne żarcie. Poza tym my mamy dom piętrowy, a oni tylko parter.
-Ale nowi są. Nie powinni mieć tak od razu lepiej od nas.
-Nie mają lepiej tylko inaczej. A poza tym może są na All inclusive.
-No może. Ty, Nasza dała trochę tego ich żarcia. Pycha!
-Nie gadaj tylko wcinaj, zanim się reszta zleci.
-Na nic, już lecą. Blokuj miejsce przy misce.
***
-Mamooo? A dlaczego te nowe Świnie są takie wielkie?
-Żeby było co przytulać.
-A dlaczego one mają takie wielkie oczy?
-Bo chyba troszkę się jeszcze nas boją. Albo za mocno przytulasz
-A dlaczego one maja takie długie włosy?
-Żebyś miała co czesać.
-A dlaczego one mają takie duże zęby?
-Żeby mogły więcej zjeść
***
-No witaj stary o poranku. Jak nocka? Jakaś imprezka była?
-Odczep się. Śpię jeszcze.
-No to widzę, że działo się w nocy hi hi hi. Wstawaj! Dzionek piękny, słoneczko świeci, ptaszki śpiewają. Może dziś wyskoczymy na miasto? O patrz, dziewczyny coś strasznie wrzeszczą. Ciekawe czemu.
-Słyszą Swoją, jak idzie. Ja się chowam.
-Nie chowaj się tylko wyłaź. Ta Obca zawsze coś niesie. Dla nas też.
-Ja tam się chowam. Zawsze to jednak Obca. Zobaczę co będzie.
-Jak chcesz ale ja będę pierwszy przy misce, i co najlepsze to dla mnie.
***
-Luśka! Ty widziałaś? No skandal po prostu. Nasza tym nowym dała ogórka a nam tylko obierki.No czysta dyskryminacja. Ja się odwołam.
-Wołaj, wołaj. Może coś jeszcze przytaszczy. Poza tym przecież wolisz skórki.
-Pewnie, że wolę, ale sprawiedliwość i góra żarcia powinny być po naszej stronie.
-Nie marudź, patrz. Nasza już nam wybieg szykuje. Załatwimy szybko ogórka i lecimy na trawkę z koniczynką. A może i mleczyk się trafi. Mmmm palce lizać.
-Mam nadzieję, że przestawi klatkę, bo na wczorajszym poletku już tylko Twoje bobki zostały.
-Jakie moje, jakie moje. Sama rozsiewałaś gdzie popadło. Z resztą w nocy padało i wszystko poszło w ziemię. Nasza mówi, że to nawóz dla naszej trawki. Poza tym to stąd widzę, że przestawiła. Na najładniejszą koniczynkę! Już mi ślinka leci. Ciekawe czy nowi też idą na trawkę.
-No mam nadzieję, że nam ich nie przydzieli, bo mi wszystko pożrą albo zadepczą. Wara od naszej trawki bo siekaczem usiekę.
-Nie bądź taka skąpa, cały ogród trawy. Dla wszystkich wystarczy.
-A jak Nasz przyprowadzi tego warczącego potwora co nam trawę zjada? Wtedy to dla nikogo nie będzie. Lepiej najeść się na zapas.
-Ty patrz Nasza tym nowym oddzielny wybieg buduje.
-O nie!!! To już czysta niesprawiedliwość. Postawiła im kolorową parasolkę! Jak dostaną też basen to ja się wyprowadzam.
I namiot mają. Zupełnie jak na biwaku. Nasza to o nas zupełnie nie dba.
-O co Ci chodzi kobieto. Zazdrośnica z Ciebie straszna. My też mamy domki na wybiegu. I to drewniane. Możemy je sobie podjadać.
-Ale ja chce parasolkę.
-Luśka!!! Dzieje się! Nasza znowu coś przestawia.
-Odczep się kobieto, nie widzisz, że przeżuwam.
-Ale cały domek poprzestawiała i coś buduje. Pewnie dla nas, jakieś nowe atrakcje. Lato jest. Może basen będzie. Taki ze zjeżdżalniami i fontanną.
-Ja tam bym wolała dżakuzi. I drinka z parasolką. I palmy kokosowe.
-Tobie to już całkiem odbiło. Zobacz co Ona robi! Niesie coś w dyliżansie! Dokwateruje nam kogoś jak nic.
-No naprawdę. To jakiś żart. Tylko dwa: Czarny i Rudy a wybieg dwa razy większy niż nasz. Nadmetraż mają!
-A żarcie jakie im dała!!! Widziałaś ile mają misek? I pachnie tak jakoś niebiańsko.
-Milka, ślinka Ci cieknie, opanuj się.
-Zobacz jaki mają tunel i domki po jednym dla każdego. I jeszcze takie inne, co nawet nie wiem co to. Ledwo przyjechali, a już mają taki wypas, że szok. My tu mieszkamy! Powinnyśmy mieć jakieś większe prawa.
-Przestań marudzić. Nasza niesie jakieś pyszne żarcie. Poza tym my mamy dom piętrowy, a oni tylko parter.
-Ale nowi są. Nie powinni mieć tak od razu lepiej od nas.
-Nie mają lepiej tylko inaczej. A poza tym może są na All inclusive.
-No może. Ty, Nasza dała trochę tego ich żarcia. Pycha!
-Nie gadaj tylko wcinaj, zanim się reszta zleci.
-Na nic, już lecą. Blokuj miejsce przy misce.
***
-Mamooo? A dlaczego te nowe Świnie są takie wielkie?
-Żeby było co przytulać.
-A dlaczego one mają takie wielkie oczy?
-Bo chyba troszkę się jeszcze nas boją. Albo za mocno przytulasz
-A dlaczego one maja takie długie włosy?
-Żebyś miała co czesać.
-A dlaczego one mają takie duże zęby?
-Żeby mogły więcej zjeść
***
-No witaj stary o poranku. Jak nocka? Jakaś imprezka była?
-Odczep się. Śpię jeszcze.
-No to widzę, że działo się w nocy hi hi hi. Wstawaj! Dzionek piękny, słoneczko świeci, ptaszki śpiewają. Może dziś wyskoczymy na miasto? O patrz, dziewczyny coś strasznie wrzeszczą. Ciekawe czemu.
-Słyszą Swoją, jak idzie. Ja się chowam.
-Nie chowaj się tylko wyłaź. Ta Obca zawsze coś niesie. Dla nas też.
-Ja tam się chowam. Zawsze to jednak Obca. Zobaczę co będzie.
-Jak chcesz ale ja będę pierwszy przy misce, i co najlepsze to dla mnie.
***
-Luśka! Ty widziałaś? No skandal po prostu. Nasza tym nowym dała ogórka a nam tylko obierki.No czysta dyskryminacja. Ja się odwołam.
-Wołaj, wołaj. Może coś jeszcze przytaszczy. Poza tym przecież wolisz skórki.
-Pewnie, że wolę, ale sprawiedliwość i góra żarcia powinny być po naszej stronie.
-Nie marudź, patrz. Nasza już nam wybieg szykuje. Załatwimy szybko ogórka i lecimy na trawkę z koniczynką. A może i mleczyk się trafi. Mmmm palce lizać.
-Mam nadzieję, że przestawi klatkę, bo na wczorajszym poletku już tylko Twoje bobki zostały.
-Jakie moje, jakie moje. Sama rozsiewałaś gdzie popadło. Z resztą w nocy padało i wszystko poszło w ziemię. Nasza mówi, że to nawóz dla naszej trawki. Poza tym to stąd widzę, że przestawiła. Na najładniejszą koniczynkę! Już mi ślinka leci. Ciekawe czy nowi też idą na trawkę.
-No mam nadzieję, że nam ich nie przydzieli, bo mi wszystko pożrą albo zadepczą. Wara od naszej trawki bo siekaczem usiekę.
-Nie bądź taka skąpa, cały ogród trawy. Dla wszystkich wystarczy.
-A jak Nasz przyprowadzi tego warczącego potwora co nam trawę zjada? Wtedy to dla nikogo nie będzie. Lepiej najeść się na zapas.
-Ty patrz Nasza tym nowym oddzielny wybieg buduje.
-O nie!!! To już czysta niesprawiedliwość. Postawiła im kolorową parasolkę! Jak dostaną też basen to ja się wyprowadzam.
I namiot mają. Zupełnie jak na biwaku. Nasza to o nas zupełnie nie dba.
-O co Ci chodzi kobieto. Zazdrośnica z Ciebie straszna. My też mamy domki na wybiegu. I to drewniane. Możemy je sobie podjadać.
-Ale ja chce parasolkę.
- silje
- Moderator globalny
- Posty: 7964
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
- Miejscowość: Sztum/Czernin
- Lokalizacja: woj. pomorskie
- Kontakt:
Re: Przygody Świni Łini
Super
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Sajka, Imre, Lotka +9 w DT
Re: Przygody Świni Łini
***
-Ratuj się kto może!!! Znowu nas ta Obca gdzieś niesie. To ja już wole tu zostać, w ciszy i spokoju.
-Ale stary wyluzuj. Może będzie basen i zjeżdżalnie, albo chociaż na leżaczku poleżysz. Wczasy pełną gębą. O widzisz? Trawka!!! Mmm jaka pyszna. I parasolkę nam kolorową ustawiła. Trochę cienia, trochę słonka. Wspaniale. Zabrałeś krem do opalania?
-Do jakiego opalania. Ja sobie tu w cieniu w domku posiedzę. Dobrze, że chociaż domki dała. I gdzie ten twój leżak?
-Na wakacjach, to trzeba rano lecieć i ręcznik położyć na leżak, w celu rezerwacji. Żeby ci inni z turnusu nie zajęli. A ja nie zabrałem ręcznika. Ale co tam. Kocyk taki mięciuchny. W sam raz wystarczy. Ale jak my tu na All inclusive, to powinni kolorowe drinki podawać, z takimi ślicznymi parasolkami.
-Parasolkę to masz nad głową, kolorową jak tęcza. A do niej poidełko przyczepiła. To może właśnie ten drink miał być, tylko małe parasolki się skończyły.
-No może, ale do poidełka nalała naszą wodę a ja chciałem kolorowy koktajlik jakiś. Wodę to w domu mam.
-Dobrze, że namiot mamy swój. Widziałeś? Dziewczyny to mają tylko jakieś szałasy z drewna. Brr ohyda. I na dodatek jeden nadgryziony. Pewnie ta ich trawa też niedobra. No, ta po naszej stronie to pierwsza liga. Próbowałeś koniczynki?
-Trochę zjadłem, ale mleczyk lepszy. O i niesie coś jeszcze w misce.
-Mhmmm. Cudownie. Obsługa hotelowa na pięć gwiazdek. Wczasy to mamy na wypasie.
***
-Liluniu jak tam twój chomiczek się czuje po operacji? Sprawdzałaś rano? - spytałam rano Lili uprzednio upewniwszy się oczywiście czy z chomiczkiem wszystko w porządku.
-Chyba psezył bo cały cas gania po klatce.- odpowiedziała z roztargnieniem Lila bo oderwałam jej uwagę od gierki na komputerze.
-No to na pewno przeżył. Jak by nie przeżył to by nie ganiał.
-Mamoooo? - widać było że temat chomiczka jednak ją wciągnął, bo odłożyła komputer i przyszła za mną do łazienki. -A cemu on miał tą operację? - spytała już chyba setny raz, bo przed zabiegiem wałkowałyśmy temat wielokrotnie.
-Miał guza kochanie i trzeba mu było go wyciąć. - odpowiedziałam, z trudem nabijając pralkę świńskimi kocykami, polarkami i ręcznikami.
-Mamooo. - ciągnęła temat Lila trochę nieśmiało. - Ja tes mam guza. Fcoraj sobie nabiłam. To mi tes wytnies?
-Nie kochanie. Takiego guza, którego sobie nabiłaś, nie trzeba wycinać. On sam się zagoi. Chomiczek miał innego guza. Takiego potwora nowotwora, który się mu wytworzył sam z siebie, bez uderzenia. I ten nowotwór rósł i rósł, i w końcu trzeba go wyło usunąć, bo chomiczka to bolało.
-Aaa. Cyli mojego nie wycinamy? - upewniła się Lila z widoczną ulgą.
-Nie słonko. -odpowiedziałam z uśmiechem - Nie wycinamy, sam zniknie. Za kilka dni nie będzie już po nim śladu.
-A chomicek ma ślad? Ma ałę. -dopytywała wnikliwie Lila
-Ma taką małą ałę, bo rankę trzeba było zaszyć. Za kilka dni szwy usuniemy i nie będzie śladu.
-To moze nakleimy mu plasterek.- Niezłomna wiara moich dzieci w lecznicze i przeciwbólowe właściwości plasterków jest ciągle nie do wyplenienia. Jest ała ,musi być plasterek. Koniec, kropka.
-Nie kochanie. Plasterek jest większy od naszego chomiczka -roześmiałam się na samą myśl o naszym maleńkim chomiku Roborowskiego, owiniętym szczelnie plastrem. - Same szwy wystarczą do zabezpieczenia rany w zupełności. - próbowałam przekonać pełną wątpliwości Lilę.- Plasterek by mu tylko przeszkadzał. Z resztą takich małych plasterków nie produkują.
- A pocałowałaś mu chociaż tą ałę? - spytała Lila pełna braku wiary w moje kompetencje weterynaryjne.
Ałę bowiem mama musi pocałować. Inaczej nie zagoi się nigdy w życiu. To podstawowe prawo medycyny. Wszyscy to wiedzą. Każdy tak ma. A ja głupia marnowałam czas na studia.
-Ratuj się kto może!!! Znowu nas ta Obca gdzieś niesie. To ja już wole tu zostać, w ciszy i spokoju.
-Ale stary wyluzuj. Może będzie basen i zjeżdżalnie, albo chociaż na leżaczku poleżysz. Wczasy pełną gębą. O widzisz? Trawka!!! Mmm jaka pyszna. I parasolkę nam kolorową ustawiła. Trochę cienia, trochę słonka. Wspaniale. Zabrałeś krem do opalania?
-Do jakiego opalania. Ja sobie tu w cieniu w domku posiedzę. Dobrze, że chociaż domki dała. I gdzie ten twój leżak?
-Na wakacjach, to trzeba rano lecieć i ręcznik położyć na leżak, w celu rezerwacji. Żeby ci inni z turnusu nie zajęli. A ja nie zabrałem ręcznika. Ale co tam. Kocyk taki mięciuchny. W sam raz wystarczy. Ale jak my tu na All inclusive, to powinni kolorowe drinki podawać, z takimi ślicznymi parasolkami.
-Parasolkę to masz nad głową, kolorową jak tęcza. A do niej poidełko przyczepiła. To może właśnie ten drink miał być, tylko małe parasolki się skończyły.
-No może, ale do poidełka nalała naszą wodę a ja chciałem kolorowy koktajlik jakiś. Wodę to w domu mam.
-Dobrze, że namiot mamy swój. Widziałeś? Dziewczyny to mają tylko jakieś szałasy z drewna. Brr ohyda. I na dodatek jeden nadgryziony. Pewnie ta ich trawa też niedobra. No, ta po naszej stronie to pierwsza liga. Próbowałeś koniczynki?
-Trochę zjadłem, ale mleczyk lepszy. O i niesie coś jeszcze w misce.
-Mhmmm. Cudownie. Obsługa hotelowa na pięć gwiazdek. Wczasy to mamy na wypasie.
***
-Liluniu jak tam twój chomiczek się czuje po operacji? Sprawdzałaś rano? - spytałam rano Lili uprzednio upewniwszy się oczywiście czy z chomiczkiem wszystko w porządku.
-Chyba psezył bo cały cas gania po klatce.- odpowiedziała z roztargnieniem Lila bo oderwałam jej uwagę od gierki na komputerze.
-No to na pewno przeżył. Jak by nie przeżył to by nie ganiał.
-Mamoooo? - widać było że temat chomiczka jednak ją wciągnął, bo odłożyła komputer i przyszła za mną do łazienki. -A cemu on miał tą operację? - spytała już chyba setny raz, bo przed zabiegiem wałkowałyśmy temat wielokrotnie.
-Miał guza kochanie i trzeba mu było go wyciąć. - odpowiedziałam, z trudem nabijając pralkę świńskimi kocykami, polarkami i ręcznikami.
-Mamooo. - ciągnęła temat Lila trochę nieśmiało. - Ja tes mam guza. Fcoraj sobie nabiłam. To mi tes wytnies?
-Nie kochanie. Takiego guza, którego sobie nabiłaś, nie trzeba wycinać. On sam się zagoi. Chomiczek miał innego guza. Takiego potwora nowotwora, który się mu wytworzył sam z siebie, bez uderzenia. I ten nowotwór rósł i rósł, i w końcu trzeba go wyło usunąć, bo chomiczka to bolało.
-Aaa. Cyli mojego nie wycinamy? - upewniła się Lila z widoczną ulgą.
-Nie słonko. -odpowiedziałam z uśmiechem - Nie wycinamy, sam zniknie. Za kilka dni nie będzie już po nim śladu.
-A chomicek ma ślad? Ma ałę. -dopytywała wnikliwie Lila
-Ma taką małą ałę, bo rankę trzeba było zaszyć. Za kilka dni szwy usuniemy i nie będzie śladu.
-To moze nakleimy mu plasterek.- Niezłomna wiara moich dzieci w lecznicze i przeciwbólowe właściwości plasterków jest ciągle nie do wyplenienia. Jest ała ,musi być plasterek. Koniec, kropka.
-Nie kochanie. Plasterek jest większy od naszego chomiczka -roześmiałam się na samą myśl o naszym maleńkim chomiku Roborowskiego, owiniętym szczelnie plastrem. - Same szwy wystarczą do zabezpieczenia rany w zupełności. - próbowałam przekonać pełną wątpliwości Lilę.- Plasterek by mu tylko przeszkadzał. Z resztą takich małych plasterków nie produkują.
- A pocałowałaś mu chociaż tą ałę? - spytała Lila pełna braku wiary w moje kompetencje weterynaryjne.
Ałę bowiem mama musi pocałować. Inaczej nie zagoi się nigdy w życiu. To podstawowe prawo medycyny. Wszyscy to wiedzą. Każdy tak ma. A ja głupia marnowałam czas na studia.
Re: Przygody Świni Łini
***
-Stary, przestań tam majstrować przy tym ogrodzeniu. Ja tu sobie spałem. Nie musisz zjadać krat, wszystkie miski pełne. Różności, smakołyki...palce lizać. Kraty są niezdrowe i ciężkostrawne.
No, nabrał rozumu, nareszcie. To sobie tu poleżę w ciszy, gazetkę poczytam. Cudownie. Szum wody w oczku, pszczółki bzyczą na kwiatkach, trawka powiewa na wietrze, słoneczko przygrzewa, sielanka.
-Ale koleś co ty tu mi ziemię rozrzucasz i pastwisko marnotrawisz. Potem trawka chrzęści w zębach. No ja rozumiem, że ci tęskno za Naszą i do domu chciałeś, ale żeby zaraz podkop? Planujesz ucieczkę? To trzeba było powiedzieć. Do podkopu łyżka potrzebna albo chociaż widelec. W każdej sensacyjnej powieści o tym piszą. Obca dziś miała łyżkę, to bym gwizdnął dla Ciebie, a tak to manicure marnujesz. Ale co ty, naprawdę podkop robisz? To jak się tak uparłeś, to pogadaj z nornicą. Widać od razu, że profesjonaliści tu aktywność na ogrodzie wykazują. Może udzieli Ci paru cennych wskazówek. Do domu daleko, ale może się dogadasz. A co ty tak na posesję dziewczyn zerkasz. Aaaaaaaa, no nie poznaje kolegi, cicha woda. A mówiłeś że takie niby rozczochrane. To może nie kop tunelu tylko z góry ze spadochronem byś skoczył.
Nareszcie. Przestał kopać. Jakiś nie do wytrzymania się zrobił. Lata po wybiegu jak świnia pod siodłem. Chyba zrezygnował nareszcie. To ja się tu na drugi boczek przełoże, żeby się równo opalić. Mmm mięciuchna ta trawka, cieplutko, słoneczko operuje. Tylko w oczy trochę razi, a okulary słoneczne gdzieś tu zapodziałem. Ale nic to, może się zdrzemnę chwilkę...
-No, ale co ty stary, nie no, ja żartowałem tylko. Złaź z tego dachu bo znowu coś uszkodzisz i będziemy jeździli na rekonwalescencje. A co ty tak się wdzięczysz do tej Czarnuli. No ja rozumiem, że ona taka całkiem dość niczego, ale chociaż pozory zachowaj. Nie dolecisz … stary. Koleś, przestań, nie rób tego, nie wygłupiaj się. Nie skacz, nie skacz, nieeeeee...
No i wiedziałem, że tak to się skończy. Już po trawce na dziś. Teraz to ja nie wiem czy Obca nas jeszcze na trawkę wypuści. Takie głupie pomysły, żeby tylko dziewczynom zaimponować. A Czarnula nawet na Ciebie nie spojrzała.
***
-MacRela chcesz jerzyka?- zagadnął mnie w pracy dr Strider z niewinną miną.
-Takiego z kolcami, czy takiego ze skrzydełkami? - spytałam rzeczowo. Pytanie dr Stridera było podchwytliwe, więc próbowałam ustalić szczegóły sprawy. Jak powszechnie wiadomo jeżyki z kolcami ogarnia u nas dr White. Jerzyk ze skrzydłami był więc bardziej prawdopodobny, ale w sumie nigdy nic nie wiadomo.
-Jak allways, ze skrzydełkami. - rozwiał moje wątpliwości dr Strider z właściwym sobie poczuciem humoru i uśmiechem od ucha do ucha. Gdyby założyć mu na głowę czapkę z rogami wyglądałby, jak bardzo zadowolony Wiking.
-A skąd masz?- spytałam podejrzliwie. Dr Strider nie wydawał mi się nigdy zbyt wielkim fanem ptaków, więc zdziwił mnie stan jego posiadania.
-To nie mój – tłumaczył się - znajomi znaleźli, a wyjeżdżają i nie mogą się nim opiekować.
-A je samodzielnie, czy trzeba mu dziób otwierać? - spytałam rzeczowo. Miałam już kiedyś wcześniej jerzyka, więc wiedziałam z czym to się je.
-No właśnie marudzili coś, że jest problem z karmieniem. Dzioba nie otwiera a oni się bali na siłę. Tylko pił trochę, ale też nie wiele i jedynie z pipety.
-To wezmę, bo się zwierzak zmarnuje - odpowiedziałam trochę zrezygnowana bo najbliższy miesiąc zapowiadał się wesoło. Mamy na własność dwa koty, chomika i czteroosobowe stado morskich świń. Już przy tym zestawie trudno się w domu ponudzić. Dodatkowo na wczasy były umówione świnki morskie naszej stałej klientki, pani Flower i miały przyjechać lada dzień. Była też u nas w domu nielegalnie jedna chora świnka na dokarmianie, bo prosiaki, które nie chcą jeść same, trzeba dokarmiać na siłę. W sezonie wakacyjnym nastręcza to pewnych trudności ich zatroskanym właścicielom. Mój mąż mimo wielu lat wspólnego pożycia, nadal miał rozliczne obiekcje w kwestii przygarniania i przynoszenia do domu zwierząt. Zupełnie nie wiem czemu. Czas był przywyknąć.
-Stary, przestań tam majstrować przy tym ogrodzeniu. Ja tu sobie spałem. Nie musisz zjadać krat, wszystkie miski pełne. Różności, smakołyki...palce lizać. Kraty są niezdrowe i ciężkostrawne.
No, nabrał rozumu, nareszcie. To sobie tu poleżę w ciszy, gazetkę poczytam. Cudownie. Szum wody w oczku, pszczółki bzyczą na kwiatkach, trawka powiewa na wietrze, słoneczko przygrzewa, sielanka.
-Ale koleś co ty tu mi ziemię rozrzucasz i pastwisko marnotrawisz. Potem trawka chrzęści w zębach. No ja rozumiem, że ci tęskno za Naszą i do domu chciałeś, ale żeby zaraz podkop? Planujesz ucieczkę? To trzeba było powiedzieć. Do podkopu łyżka potrzebna albo chociaż widelec. W każdej sensacyjnej powieści o tym piszą. Obca dziś miała łyżkę, to bym gwizdnął dla Ciebie, a tak to manicure marnujesz. Ale co ty, naprawdę podkop robisz? To jak się tak uparłeś, to pogadaj z nornicą. Widać od razu, że profesjonaliści tu aktywność na ogrodzie wykazują. Może udzieli Ci paru cennych wskazówek. Do domu daleko, ale może się dogadasz. A co ty tak na posesję dziewczyn zerkasz. Aaaaaaaa, no nie poznaje kolegi, cicha woda. A mówiłeś że takie niby rozczochrane. To może nie kop tunelu tylko z góry ze spadochronem byś skoczył.
Nareszcie. Przestał kopać. Jakiś nie do wytrzymania się zrobił. Lata po wybiegu jak świnia pod siodłem. Chyba zrezygnował nareszcie. To ja się tu na drugi boczek przełoże, żeby się równo opalić. Mmm mięciuchna ta trawka, cieplutko, słoneczko operuje. Tylko w oczy trochę razi, a okulary słoneczne gdzieś tu zapodziałem. Ale nic to, może się zdrzemnę chwilkę...
-No, ale co ty stary, nie no, ja żartowałem tylko. Złaź z tego dachu bo znowu coś uszkodzisz i będziemy jeździli na rekonwalescencje. A co ty tak się wdzięczysz do tej Czarnuli. No ja rozumiem, że ona taka całkiem dość niczego, ale chociaż pozory zachowaj. Nie dolecisz … stary. Koleś, przestań, nie rób tego, nie wygłupiaj się. Nie skacz, nie skacz, nieeeeee...
No i wiedziałem, że tak to się skończy. Już po trawce na dziś. Teraz to ja nie wiem czy Obca nas jeszcze na trawkę wypuści. Takie głupie pomysły, żeby tylko dziewczynom zaimponować. A Czarnula nawet na Ciebie nie spojrzała.
***
-MacRela chcesz jerzyka?- zagadnął mnie w pracy dr Strider z niewinną miną.
-Takiego z kolcami, czy takiego ze skrzydełkami? - spytałam rzeczowo. Pytanie dr Stridera było podchwytliwe, więc próbowałam ustalić szczegóły sprawy. Jak powszechnie wiadomo jeżyki z kolcami ogarnia u nas dr White. Jerzyk ze skrzydłami był więc bardziej prawdopodobny, ale w sumie nigdy nic nie wiadomo.
-Jak allways, ze skrzydełkami. - rozwiał moje wątpliwości dr Strider z właściwym sobie poczuciem humoru i uśmiechem od ucha do ucha. Gdyby założyć mu na głowę czapkę z rogami wyglądałby, jak bardzo zadowolony Wiking.
-A skąd masz?- spytałam podejrzliwie. Dr Strider nie wydawał mi się nigdy zbyt wielkim fanem ptaków, więc zdziwił mnie stan jego posiadania.
-To nie mój – tłumaczył się - znajomi znaleźli, a wyjeżdżają i nie mogą się nim opiekować.
-A je samodzielnie, czy trzeba mu dziób otwierać? - spytałam rzeczowo. Miałam już kiedyś wcześniej jerzyka, więc wiedziałam z czym to się je.
-No właśnie marudzili coś, że jest problem z karmieniem. Dzioba nie otwiera a oni się bali na siłę. Tylko pił trochę, ale też nie wiele i jedynie z pipety.
-To wezmę, bo się zwierzak zmarnuje - odpowiedziałam trochę zrezygnowana bo najbliższy miesiąc zapowiadał się wesoło. Mamy na własność dwa koty, chomika i czteroosobowe stado morskich świń. Już przy tym zestawie trudno się w domu ponudzić. Dodatkowo na wczasy były umówione świnki morskie naszej stałej klientki, pani Flower i miały przyjechać lada dzień. Była też u nas w domu nielegalnie jedna chora świnka na dokarmianie, bo prosiaki, które nie chcą jeść same, trzeba dokarmiać na siłę. W sezonie wakacyjnym nastręcza to pewnych trudności ich zatroskanym właścicielom. Mój mąż mimo wielu lat wspólnego pożycia, nadal miał rozliczne obiekcje w kwestii przygarniania i przynoszenia do domu zwierząt. Zupełnie nie wiem czemu. Czas był przywyknąć.
-
- Posty: 438
- Rejestracja: 08 lip 2013, 19:51
- Miejscowość: Gdynia
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: Przygody Świni Łini
To jest świetne
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23115
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Przygody Świni Łini
noooo, dobre, dobre!