Dziękuję Wam za wpisy. Himi był wyjątkową świnką, bardzo oswojoną, no i zżytą z nami. Jego odejście boli i to bardzo

Nigdy nie zapomnę jego słodkich minek przy karmieniu. Tyle miesięcy był tylko na ręcznym karmieniu, ale wiem, że było warto walczyć. Na rtg szczęki wyszło, że miał poprzerastane korzenie, do tego w pycholku wokół zęba jakąś narośl. Pamiętam jak padły słowa o zabiegu, raz że nie da się go wykonać, innym razem, że trzeba. Konsultowałam z wetami tu na miejscu, zmiana nie rosła, nic złego się nie działo, więc nie było potrzeby ingerować w to chirurgicznie. No i całe szczęście, bo mały zaczął sam jeść. Do końca jednak był dokarmiany strzykawką, bo się tego domagał, chociaż potrafił sam jeść, taki z niego mały cwaniak był.
Wiele godzin spędził z Rambusiem, bo wspólnie podróżowali do wetów na korekty trzonowców. Nie mieszkali jednak razem, bo Himi dzielił klatkę z Matousem, jednym z naszych cuyi. No i niestety go opuścił

Matous stracił kolejny raz kolegę, a dla świnki, która ma tak poważnie chore serce, to niesamowity stres. Na szczęście udało się go połączyć z Atosem( który ma powiększone nadnercza i od pewnego czasu jest na ręcznym karmieniu, bo sam nie chce jeść ) i jest ok.
Świnki niestety mi się starzeją, ciągle coś wyskakuje, jak nie nerki, to serce, wątroba, itd.
Ponieważ badam moje stadko, często udaje się wychwycić chorobę na samym początku, jednak nie zawsze wygrać walkę
Poniżej zdjęcie Himka i Rambusia w transporterku, sądząc po ich zmęczeniu, pewnie wracaliśmy od weta w Krakowie.

Dzisiaj mijają trzy tygodnie, jak Rambuś odszedł.
Dla Himka i Rambusia
