Tak to już jest z facetami, niezależnie od gatunkuinfrared pisze: Ale gorzej niż z dziećmi.
Tazos & Cheetos [*] & Malwinka - Tazos chory
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- majson
- Posty: 46
- Rejestracja: 08 lut 2015, 14:50
- Miejscowość: Warszawa- Bielany
- Lokalizacja: Warszawa - Bielany
- Kontakt:
Re: Nasze małe szczęście :)
Niunia (17.01.15), Dziunia (22.02.15), Mania (06.06.16)
Za tęczowym mostem: Many (21.06.15-28.05.16) oraz psi przyjaciel Józek (01.12.2001r.-23.12.2015r.)
Za tęczowym mostem: Many (21.06.15-28.05.16) oraz psi przyjaciel Józek (01.12.2001r.-23.12.2015r.)
-
infrared
Re: Nasze małe szczęście :)
No niestety, racja.
Kurczę, zbieram się za te klatki od wczorajszego wieczoru, ale nie mam weny. Najpierw byłam na znieczuleniu po wyrwaniu tej nieszczęsnej ósemki, potem znieczulenie minęło
ale muszę w końcu ich ulokować tam.
Prosiaki na zmianę, ganiają się, jedzą i śpią.
Kwintesencja życia
Śpimy w jednym tunelu

Kurczę, zbieram się za te klatki od wczorajszego wieczoru, ale nie mam weny. Najpierw byłam na znieczuleniu po wyrwaniu tej nieszczęsnej ósemki, potem znieczulenie minęło
Prosiaki na zmianę, ganiają się, jedzą i śpią.
Kwintesencja życia
Śpimy w jednym tunelu
-
DankaPawlak
Re: Nasze małe szczęście :)
Super! oby tak dalej 
może już teraz będą trochę ciszej i dadzą wam pospać
może już teraz będą trochę ciszej i dadzą wam pospać
- Asita
- Posty: 9428
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: Nasze małe szczęście :)
I jak dzisiaj? Noc przespana? Myszaki bez wygryzionego futra?
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
-
infrared
Re: Nasze małe szczęścia :)
Co tu dużo mówić...wygląda to tak
Razem w klatce: http://youtu.be/LgjZdBVZwnE
Tazos drze się jak zarzynane prosię, mimo że Cheetos nic mu nie robi. I tak w kółko. Jak trafili razem do klatki, to szczerze mówiąc trochę się przestraszyłam, bo Cheetos zaczął na nowo demonstrować, jaki to on jest ważny. Paradoksalnie odpuścił, jak wstawiłam im do willi domek Tazosa - ma dwa wejścia, piętro, na które jeden umie wchodzić, a drugi na razie nie, i o dziwo, Cheetos poczuł się zadowolony. Nawet zdarzyło im się razem spać w środku.
Ale z racji tego, że sytuacja była napięta, zostawiłam im klatkę na noc otwartą. Tazos uciekał, Cheetos za nim i tak w kółko. Generalnie Cheetos wyluzował, a Tazos chyba sam nie wie, o co mu chodzi. Cheetos wręcz jest szczęśliwy, więcej gada, nas się już w ogóle nie boi, dziś sobie popcorningował. A Tazos..cóż. Foch do kwadratu. Gdyby nie to, że wiem, że to stuprocentowy facet, to miałabym podejrzenia, że jwdnak baba...
Właśnie obejrzałam Tazosa i ręce mi opadły..tyłek ma zadrapany, nie wygląda to na zęby - więc pewnie znowu siano. W dodatku kichnął siarczyście i cały nos mokry. Czyli znowu do obserwacji :/
Razem w klatce: http://youtu.be/LgjZdBVZwnE
Tazos drze się jak zarzynane prosię, mimo że Cheetos nic mu nie robi. I tak w kółko. Jak trafili razem do klatki, to szczerze mówiąc trochę się przestraszyłam, bo Cheetos zaczął na nowo demonstrować, jaki to on jest ważny. Paradoksalnie odpuścił, jak wstawiłam im do willi domek Tazosa - ma dwa wejścia, piętro, na które jeden umie wchodzić, a drugi na razie nie, i o dziwo, Cheetos poczuł się zadowolony. Nawet zdarzyło im się razem spać w środku.
Ale z racji tego, że sytuacja była napięta, zostawiłam im klatkę na noc otwartą. Tazos uciekał, Cheetos za nim i tak w kółko. Generalnie Cheetos wyluzował, a Tazos chyba sam nie wie, o co mu chodzi. Cheetos wręcz jest szczęśliwy, więcej gada, nas się już w ogóle nie boi, dziś sobie popcorningował. A Tazos..cóż. Foch do kwadratu. Gdyby nie to, że wiem, że to stuprocentowy facet, to miałabym podejrzenia, że jwdnak baba...
Właśnie obejrzałam Tazosa i ręce mi opadły..tyłek ma zadrapany, nie wygląda to na zęby - więc pewnie znowu siano. W dodatku kichnął siarczyście i cały nos mokry. Czyli znowu do obserwacji :/
- Asita
- Posty: 9428
- Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
- Miejscowość: Sopot
- Kontakt:
Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos
Więc ja uważam, że jest dobrze. U mnie też Alfredo kwiczałtak samo jak Tazos, a Żurek burkał i kręcił tyłeczkiem. I Alfredo tak kwiczał niemiłosiernie nawet jak Żurek się zbliżał tylko powąchać....
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
-
infrared
Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos
Też sobie zdaję sprawę, że najgorzej nie jest. Ale jak Tazos tak drze się mniej więcej non stop, to już mi ręce opadają 
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23221
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos
Takie darcie się to jest zwykle odstraszanie, miałam kiedyś taką tymczaskę
Chyba nie ma rady, trzeba przecierpieć - im więcej wybiegów, tym lepiej.
Chyba nie ma rady, trzeba przecierpieć - im więcej wybiegów, tym lepiej.
-
infrared
Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos
Cierpimy cierpliwie;) chłopcy teraz zamieszkali już w klatce 100x100 ze stałym wybiegiem. Konsekwentnie trzymam ich razem, chociaż parę razy już się złamałam. Ale nie po to męczę się z nimi trzeci dzień, żeby potem zaczynać od nowa.
- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23221
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Nasze małe szczęścia - Tazos&Cheetos
no w takich wymiarach, to muszą się czuć swobodnie, czyli to układanie stosunków międzyświńskich... Powodzenia!
Major/Cheetos był zawsze sam, poza dzieciństwem hodowlano-sklepowym, to może mieć znaczenie. A i ludzie chyba też go czasami nieświadomie męczyli (nie krzywdzili), potem zmiana miejsca raz i drugi - jest jeszcze w duużym stresie. To może potrwać i kilka tygodni, zanim "odparuje".
Major/Cheetos był zawsze sam, poza dzieciństwem hodowlano-sklepowym, to może mieć znaczenie. A i ludzie chyba też go czasami nieświadomie męczyli (nie krzywdzili), potem zmiana miejsca raz i drugi - jest jeszcze w duużym stresie. To może potrwać i kilka tygodni, zanim "odparuje".