Opowieść Wigilijna - jak z filmu, cuda się zdarzają w ten magiczny dzień.
Historię opowiem Wam ja, czyli Gloria-tak takie imię dała mi ta duża wariatka, która mnie tu przyniosła. Jestem króliczką, nie wiem ile mam lat ale na pewno już nie pierwszej młodości. Moje życie było smutne. Siedziałam w akwarium, gdzie nie miałam jak kicnąć porządnie. Siedziałam w takim trójkątnym więzieniu, bez domku, bez wody, bez siana. Nie znam smaku karmy jaką dostają inne zwierzątka, miałam suchy chleb i warzywa. W domu są dzieci, więc byłam ich zabawką, miałam na szyi obroże ? nie wiem dlaczego mi ją założyli, ale spadła mi i przeniosła się pod łapkę i było mi bardzo nie wygodnie ale nikt tego nie zauważył. Pazurki miałam długie, bo nikt nie pomyślał o tym by mi je obciąć, zagięły się tak że nie mogłam normalnie się podrapać za uszkiem. Nikt mnie nie bił ale czułam się zaniedbana i zapomniana. Przyszedł dzień wigilii, wszyscy się krzątali, gotowali a ja siedziałam i ich obserwowałam. O 17 przyszła ta duża, od razu się ze mną przywitała , pogłaskała i usiadła. Patrzyłam na nią co ona tu robi bo rzadko do nas przychodzi. Widziałam jak rozmawia z rodziną ale ciągle zerkała na mnie. Potem usłyszałam jak pyta najstarszej mojej pani czy ciocia nie chce pozbyć się królika. Przyszła do mnie i co chwila oglądała moje oczka i je przecierała. Potem poszła do drugiej mojej pani i coś z nią uzgadniała. Potem widziałam jak się do mnie uśmiecha i chyba coś knuje. Wyszła i wróciła za pół godziny ale nie z psutymi rękoma. Miała coś takiego dziwnego z krat i z jakimś dołem, wzięła ręcznik i mnie tam dała. Dziwne uczucie bo było tam wszędzie no teeee jak to się nazywa ? ooo siano! Wsadziła mnie do auta i jechałyśmy gdzieś daleko. Najpierw pojechałyśmy pod jakiś dom, i jakiś pan dał dużej plastikowy prostokąt i nie chciał patrzeć na moje oczka. Duża wzięła i zaczęłyśmy jechać dalej-duża miała mokre oczy jak ja chyba tez ma jakieś z nimi problemy. W końcu mnie wyciągnęła z auta i czekałyśmy na dworze ale nie wiedziałam na kogo. Duża zdjęła kurtę i opatuliła nią klatkę. I tak stałyśmy z pół godziny, w międzyczasie przyjechała jakaś pani, która bardzo płakała. Usłyszałam jak rozmawia z dużą, że piesek umarł. No i dalej czekałyśmy. Duża odpięła z kurtki kaptur i przykryła mnie nim. Nagle przyszedł jakiś pan, wszedł w białe drzwi i otworzył nam drugie. Weszłyśmy my duża zaczęła mówić coś, że była na wigilii u babci i mnie stamtąd zabrała, była bardzo zła, jak można tak zaniedbać zwierzątko. Ale ja nie wiedziałam o co chodzi. Ten pan w białym kitlu oglądał mnie ze zdziwieniem, i powiedział że mam zapalenie trzeciej powieki oka albo coś takiego, dał mi zastrzyki, zakropił oczka, od razu zrobiło mi się lepiej. Obciął mi pazurki, przy obcinaniu tak się bałam i wyrywałam, aż mi z tego oczka poleciała krew chyba coś pękło. Pan powiedział dużej że jestem dziewczynką i bardzo zaniedbano mi oczka, teraz wiem dlaczego tak mi było z nimi źle. Duża umówiła się na jutro do tego pana i zawiozła mnie do mojego nowego domku - tak mówiła mi całą drogę. Dała mi różowego kapciocha w sowy - coś mi śmierdzi świnkami morskimi ale jakoś to zniosę. Dała mi karmę, warzywa, wodę sianko i otworzyła drzwiczki od klatki żebym mogła biegać kiedy chce. Mam nadzieję że teraz będę kochana i rozpieszczana - te świnie łyse ! aa dlaczego one są łyse ????? one mi tak powiedziały, że duża tylko lata koło nich ciekawe czy już zawsze zostanę z nimi. Na razie duża zrobiła mi jedno zdjęcie bo jeszcze się boję ale jestem ogromnym pieszczochem a te łyse zza płota mówią że duża je całuje
