Wujas Funio i Maluchy - Funiek, Zefir i Trufel, Bysio[*]

Tutaj opowiadamy o naszych pupilach.

Moderator: pastuszek

Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Mara

Re: Funiek i Bysio[*]

Post autor: Mara »

Dziękuję za wsparcie.

Bysio miał problemy z ząbkami. Winię się za to, że może nie dostrzegłam od razu, że coś się dzieje. A może Bysio to ukrywał... Przez ostatnie tygodnie byliśmy tak zabiegani, że świnkom dawało się jeść i biegło się dalej. Przygotowywaliśmy się do naszego wesela, do tego pracowaliśmy. Nie widziałam, by coś było nie tak. Jedzonko znikało, prośki wyglądały dobrze. Kiedy zorientowałam się, że coś się dzieje, że Bysio nie je, szybko do weta. Przyciął trzonowce i siekacze. Miało być lepiej, ale nie było... Do tego miał jakieś wyłupiaste oczko. Wet mówił, że to przez te zęby, że wróci do normy. Dokarmiałam strzykawką, weszła karma ratunkowa. Miało być lepiej, ale wciąż nie było. Kolejna wizyta. Znów przycinanie. Znów nie było lepiej. Planowaliśmy już wizytę u jakiegoś weta typowo od ząbków, ale nagle pogorszyło się do tego stopnia, że nic już nie można było zrobić. Z dnia na dzień świnek zaczął wyglądać źle. Oczka zaropiały. Był osowiały. Górne trzonowce znajdowały się na zewnątrz pyszczka. Szybko do weta. Ubłagałam teściową, żeby pojechała z nim. Ja musiałam iść do pracy. Wet kazał zjawić się za kilka dni na kontroli i jeśli się nie poprawi, to skieruje nas do specjalisty od świnkowych ząbków. Postanowiłam, że następna wizyta będzie już w Łodzi. Wet na miejscu, do którego chodziliśmy zawsze radził sobie z naszymi prośkami. Nieraz już je wyleczył. Tym razem jednak problem był znacznie większy. Ale jestem winna po raz kolejny, bo do tego momentu nie zdawałam sobie sprawy, jak poważny jest stan świnki. Myślałam - zęby, ok. Funiek kiedyś złamał jednego górnego siekacza, wet skrócił drugiego i było już ok. Teraz, z Bysiem też będzie. Podokarmiam, ząbki wrócą do normy. Wszystko wróci do normy. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. :cry:

Dalej to już równia pochyła... Wieczorem Bysio opadł z sił. Wkrótce dostał też drgawek. Już nie wstawał. Leżał na boczku. Leciał przez ręce. Ciężko oddychał. W lecznicy zdecydowaliśmy, że trzeba skrócić mu cierpienia. :sadness:

Czuję się winna. Cały czas wałkuję to w głowie. Co mogłam zrobić inaczej... Co mogłam zmienić. Czemu tak późno postanowiłam, że jednak potrzeba typowo ząbkowego weta. Zbyt późno zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Z drugiej strony, to działo się tak szybko... To nie trwało miesiącami. Od pierwszych oznak do dnia odejścia minął trochę ponad tydzień... Bez przerwy o tym myślę, rozbieram to na części pierwsze. Czy zęby mogą zabić tak szybko... Teraz, po przewertowaniu wątku o zębach wiem, że mógł mieć przerośnięte korzenie. A może jednak jakiś guz ukrywał się w pyszczku... Może wet powinien zrobić RTG... Może wtedy... Może gdybyśmy mieli więcej czasu... Może...

Nie mogę się pozbierać. Tydzień temu świnek miał, zdawałoby się, drobne problemy. Wczoraj już nie było go z nami...
Czy można było coś zmienić... Czy w Łodzi by go uratowali... Jeśli tak, to nigdy nie daruję sobie, że nie zdążyliśmy się tam wybrać...

Po wszystkim nie chciałam zostawić go w lecznicy. Pochowałam Bysia w naszym ogródku. W pudełeczku, zawiniętego w jego ręczniczek. Włożyłam mu tam sianka, żeby miał na drogę za Tęczowy Most... Kochany maluszek.

martuś pisze: A jak Funio to znosi? :(
Na Funiu też się to odbiło. Od wczorajszego wieczora jest jakby trochę nieswój. Kiedy wchodzę rozgląda się, ale nie piszczy, wygląda jakby czekał, aż odłożę Bysia do klatki. Przecież, gdy znikał, zawsze w końcu wracał. Wymyłam wszystko, by nie czuł już zapachu Bysia... To tak potwornie boli, że już nie będzie jego długich kłaczków na kocyku, że nie zobaczę, jak wyleguje się na hamaczku, jak w swój dziwaczny sposób próbuje bokiem wskoczyć do klatki.

Dzisiaj zauważyłam, że zrobił się znów płochliwy, jak za czasów, gdy był maluchem. Jest czujny. Podrywa się na dźwięki, do których był już przyzwyczajony. Nie drze się o jedzenie. Ale je z takim samym apetytem, jak zawsze (Na tym punkcie będę teraz fiksować... :sadness: ). Nawet teraz, siedząc u mnie na kolanach uszka ma postawione, wydaje się spięty.

Z całą mocą odczuwam ciszę, która zapanowała. Brakuje mi ich wzajemnych rozmów, furkotania i popiskiwania. Funiowi najwyraźniej też... Oczywiście będziemy szukać mu kolegi i widzę, że nie ma co zwlekać, bo małemu samotność wyraźnie nie służy. Jutro zacznę przeglądać wątki adopcyne. Dzisiaj to jeszcze... Za wcześnie
Ostatnio zmieniony 31 sie 2017, 18:28 przez Mara, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Dzima
Posty: 9996
Rejestracja: 08 lip 2013, 18:30
Miejscowość: Rogoźno
Lokalizacja: Wielkopolskie
Kontakt:

Re: Funiek i Bysio[*]

Post autor: Dzima »

Boooszzz Mara.... czytam i jest mi ciężko :cry:
Nie obwiniaj się może naprawdę jadł i dobrze się czuł do czasu aż nie zauważyłaś :pocieszacz:
Proszę obejrzyj dokładnie Funia, moje dziewczyny po odejściu Żylety dostały grzyba ze stresu.
Furia, Pyrka
Za TM :candle: Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia
Mara

Re: Funiek i Bysio[*]

Post autor: Mara »

Może. Może skrywał swoje kłopoty, do momentu, aż było za późno.
Proszę obejrzyj dokładnie Funia, moje dziewczyny po odejściu Żylety dostały grzyba ze stresu.
Wiesz, że właśnie zwróciłam dzisiaj uwagę, że chyba jakoś częściej się drapie... Albo mam już pierdolca... Po powrocie z pracy przepatrzyłam mu dokładnie futerko, bo pomyślałam, że może jakieś wszoły skądś się przywlekły, ale nic po nim nie łaziło. Skóra wygląda dobrze. Będę kontrolować sytuację. Dzięki.
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10180
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: Funiek i Bysio[*]

Post autor: martuś »

Dobrze, że w takiej sytuacji myślicie o Funiu. Dla Was na pewno będzie ciężko wybrać prosiaczka ale jak już do Was trafi to na pewno go pokochacie. Będzie zupełnie inny niż Bysio ale też stanie się Wam bliski :pocieszacz:
Z zębami u świnek jest ciężko... Być może korzenie, może ropień zagałkowy... Ciężko powiedzieć co to było i czy dałoby radę go wyleczyć :pocieszacz: Ja też mam świnkę zębową i też nie raz czekam kilka dni na wyjazd do weta bo mam 130 km w jedną stronę i nie mogę z dnia na dzień rzucić pracy i jechać do Szczecina bo to wyjazd na dobre 5-6 godzin i jeszcze trzeba wbić się jakoś w kolejkę do weta... Świnki niestety bardzo dobrze ukrywają choroby :? Ja byłam w szoku jak moja świnka jadła a miała wielki ropień na policzku, który był tak duży, że ucisnął nerw twarzowy i doszło do paraliżu całej prawej strony pyszczka... A ona zachowywała się normalnie...


PS co do nadmiernego drapania to niedawno u Cappucino było podobnie... Po odejściu Tosta Nachos zaczął się intensywnie drapać (prawdopodobnie ze stresu).
Zuzia, Suzinek, Nala, Tola, Nutka
Obrazek
Mara

Re: Funiek i Bysio[*]

Post autor: Mara »

Mam tylko nadzieję, że Funiek dogada się z jakimś prosiem, bo to też jest kawał charakterku. Do tego straszny oszołom, bardzo aktywny i pełen brawury. Bysio trzymał go krótko od początku, bo był większy i starszy, gdy się u nas pojawił. Nie wiem, jak może być z inną świnką. Ech. To wszystko jest trudne...
cappuccino

Re: Funiek i Bysio[*]

Post autor: cappuccino »

Mara, bardzo mi przykro, bo tak jak martuś wspomniała, niedawno straciliśmy Tościka. Byli z Nachosem dogadani, kochali się i po jego odejściu też wystąpił problem z drapaniem. Już jest dobrze, jest nowy kolega, Nachos lepiej to przeżywa. Też baliśmy się, że się nie dogada z nikim innym, bo jest dominującym samcem. Połączyliśmy go z miesięcznym maluchem - na razie jest w porządku. Z nami, co prawda lepiej nie jest, ale trzeba myśleć o zwierzakach, bo my ludzie, jakoś sobie poradzimy, a świniaczki nie. My mamy innych ludzi, a oni mieli tylko siebie.

Obwinianie nic Ci nie pomoże, tylko zaszkodzi - wiem z doświadczenia. Ból nie minie szybko, ale będzie lepiej. Ciągle zdarza mi się popłakać za Tościkiem, ale już jest lżej, bo wiem, że Nachoskowi jest lepiej.
Trzymam mocno kciuki za Fuńka.

Trzymajcie się cieplutko.
Mara

Re: Funiek i Bysio[*]

Post autor: Mara »

Dziękuję bardzo. Te nasze maluchy dają nam wiele szczęścia, kiedy są z nami, ale później, odchodząc pozostawiają straszną pustkę... Wy również się trzymajcie.
Mara

Re: Funiek i Gryfek. Bysio za TM

Post autor: Mara »

Od wczoraj jest z nami Gryfek, czyli Pan A od Dawenny.
Decyzja o przygarnięciu nowego prośka nie była łatwa, zwłaszcza tak krótko po odejściu Bysiunia :( Ale ze względu na Fuńka i na to, że mamy teraz trochę wolnego czasu na łączenie (którego prędko nie będziemy mieć ponownie) uznaliśmy, że nie ma co zwlekać.

Łączenie nie przebiegło tak gładko, jak z Bysiem. Gryfek okazał się niezłym ziółkiem i Funio stracił parę kłaczków. Są też straty w ludziach (Bolało. Bardzo :? )
Obrazek

A oto sprawca nikczemnego ataku. (spoko, kabel nie jest podłączony do sieci, a podgryzać też go nie mógł, bo cały czas był pod naszym czujnym okiem)
Obrazek

Funio początkowo był zainteresowany głównie zieleninką, którą Gryfek dostał na drogę od Dawenny, a która akurat wystwała z transporterka. Tego łakomczuch nie mógł przegapić. ;)
Obrazek

Po pierwszych awanturach, gonitwach i nie wróżącej dobrze agresji ze strony nowego kolegi, chłopcy trochę odpoczęli, a później zostali zamknięci na mniejszej przestrzeni. Duzi czuwali ze spryskiwaczem do kwiatków tuż obok. O dziwo im mniej było miejsca, tym większa zgoda panowała... :think:
Obrazek
Obrazek

Noc spędzili razem w klatce, przeniesieni do sypialni, żebyśmy w razie awantury mogli szybko interweniować. Ale panował względny spokój. Parę razy poszczękali zębami i tyle. Ranek był za to trudny. Funio znowu dostał zębami po zadku, zaczął przestraszony uciekać przed Gryfkiem. Daliśmy mu się trochę odstresować, odpocząć. Później zmusiliśmy ich do wspólnego kolankowania. Gryfek wtuał się w Fuńka i pozwolił sobie wypielęgnować uszko. Później w klatce poszczękali jeszcze trochę na siebie, Funiek dostał raz zębami i chyba postanowił, że dość tego. Przez jakiś czas leżeli w różnych częściach klatki, pochrpując siano, a gdy Gryfek znów zaczął zbliżać się do Funia - ten zamiast uciekać, zaczął furkotać i kręcić dupką. Gryfek też trochę potańczył, po czym poszedł na swoje miejsce. Aktualnie chłopaki zajmują się każdy sobą, od czasu do czasu spotykajac się i tak właśnie furkocząc. Ale zanikła agresja. Przynajmniej na tą chwilę. Trzymajcie kciuki, bo mam wrażenie, że sprawa nie jest jeszcze całkiem wygrana, ale chyba jesteśmy na dobrej drodze. :fingerscrossed:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Dzima
Posty: 9996
Rejestracja: 08 lip 2013, 18:30
Miejscowość: Rogoźno
Lokalizacja: Wielkopolskie
Kontakt:

Re: Funiek i Gryfek. Bysio za TM

Post autor: Dzima »

Zaintrygował mnie tytuł wątku...patrzę a tu łączenie... trzymam kciuki :fingerscrossed:
Tak szybka adopcja po stracie jest trudna, naprawdę was podziwiam i wiem że to dla dobra Fuńka...oby kolega Gryfek to uszanował i złagodniał. U mnie na szczęście Zula nie została sama po odejściu Żylety, po prostu zbliżyła się z Chimerą, ale swoje odchorowały po stracie :|
Oni siedzą w 100ce? Może lepiej ich zostawić na wybiegu?
Furia, Pyrka
Za TM :candle: Chelsea, Żyleta, Zula, Szkatuła, Gryf, Koko, Sztanga, Misia, Chimera, Pataszon, Harpia
Mara

Re: Funiek i Gryfek. Bysio za TM

Post autor: Mara »

Tak szybka adopcja po stracie jest trudna
Za każdym razem, gdy odwracam się w stronę klatki, słysząc ich odgłosy, spodziewam się zobaczyć tam Bysia :( Ale wiem, że za jakiś czas, jeśli się dogadają, przywyknę do nowego domownika. Gryfek ma w sobie mnóstwo uroku, choć trudny charakter.

Tak, w setce. No właśnie puściłam ich trochę, żeby zobaczyć jak się zachowają na wybiegu. Jak już się dogadają, to cały czas będą mieli otwarte wyjście na pokój, bo jest przygotowany pod świnkową eksplorację. Ale najpierw zrobiłam test na mniejszej przestrzeni. Przez większość dnia był spokój, bez awantur. Jedli obok siebie sianko. Teraz Funio wyszedł, a Gryfek siedzi sobie w klatce. Muszę go chyba wyjąć, bo on jeszcze za bardzo nie ogarnia, jak się z niej wychodzi. :? Ech, oby się udało. Nadchodzące dni pokażą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze świnki”